Piątek, 11.15.2024, 5:11 AM
Witaj Gość | RSS Główna | Rejestracja | Wejdź
Moja witryna
Menu witryny

Kategorie sekcji
historia [56]
classic rock [195]
hard rock [74]
punk rock [84]
NWOBHM [12]
black metal [164]
death metal [64]
thrash metal [38]
gothic metal [14]
metal symfoiczny [5]
new metal [47]
groove metal [3]
doom metal [14]
progresja [15]
mroczne koncerty i festiwale [2]
recenzje [63]
power metal [17]
grunge [9]
Moja książka- black metal [3]

Statystyki

Ogółem online: 1
Gości: 1
Użytkowników: 0

Główna » 2014 » Wrzesień » 16 » Klasyczne albumy heavy metalu- Slude metal
4:15 PM
Klasyczne albumy heavy metalu- Slude metal

Niedano ukazała się czwarta demowka Down zatytułowana „Down IV. Part II”[https://plus.google.com/photos/110062462996295510274/albums/5948447183736208353/6029623995024600866?pid=6029623995024600866&oid=110062462996295510274][http://www.youtube.com/watch?v=FjtX6So6_Jo]. Jest to druga z czterech demówek tej formacji nagrana bez udziału gitarzysty Kirka Windsteina (sorry Kirk, ale moim zdaniem zespół tylko zyskał bez twego udziału).

Wydawnictwo swoją prapremierę miało w formie internetowego streemingu, któremu towarzyszył licznik riffów. Przyznacie, że 133 zmiany motywów na przestrzeni zaledwie 6 utworów, to całkiem przyzwoite osiągnięcie? A co ciekawe owe riffy są naprawdę przednie...

Już we wstępie powala nas porządne rąbnmięcie w „Steeple”, który masywnością  przebija nawet kultowy Lesergik Funeral Precision”. Następnie Down przyśpiesza na heavy metalową modłę... Tymczasem gitarowe czary jakie słyszymy na „Conjure” należą  do anjbardziej charakterystycznych w dokonaniach Down! Jeszcze z innej bajki pochodzą wyśmienite zakręcone tematy: „Suffer’s Year”, a w „Bacchanalia” riffy wiją się naprawdę wężowato...

Świetnie wygląda też Phil Anselmo[https://plus.google.com/photos/search/phil%20anselmo?pid=5948474190272450530&oid=110062462996295510274], który najwyraźniej nakrzyczał się na swojej solowej płycie i teraz stosuje całą gamę rozwiązań wokalnych. We wspomnienym „Conjure” zbliża się nawet do maniery Ozzy’ego Osbourne’a. Utwór został napisany na kanwie przepisu z „Behind The Wall of Sleep” Black Sabbath. Ale tu dochopdzą ciężkie akcenty rodem z Cathedral. Gdy dorzucimy do tego jeszcze „We Knew Him Well” w klimacie wczesny Down, mamy moc. Dużo mocy!         

Phil H. Anselmo [ https://plus.google.com/photos/search/phil%20anselmo?pid=5948474190272450530&oid=110062462996295510274] jest to postać wybitna   i bez wątpienia pełna osobistego wyrazu. Panie i Panowie oto chciałbym wam przedstawić człowieka, którego nie imają się żadne kompleksy. Przez ponad ćwierć wieku demolowal mikrofony, przyjmował substancje psychotropowe, ździerał gardło (i to dosłownie), a wszytsko to w imię prawdziwej sztuki- miłości do muzyki heavy metalowej. Doskonale znamy tego pana z Pantery [http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/pantera/2014-07-04-284], ale dopiero w 2013 roku zadebiutował swoim solowym projektem jako Phil H. Anselmo & Warbeast... Debiut to wyjątkowy bo wpisany w formę „splitu” wydanym wspólnie z thrash metalową hordą z Teksasu: Warbeast. Umieścili po dwie solidne kompozycje.

Wybór kompanów owego łojenia nie był wcale przypadkowy, w końcu garowy Phila działa również dla podopiecznych Hausecore Records. „Confit (Nerve Meets Bone)” to najlepszy utwor, który Anselmo sygnował swoim nazwiskiem przez całą swą twórczość (a uwierzcie mi, że ma ich naprawdę sporo- dobrych rzecz jasna!). To utwór, który swą agresywnością dorównuje tym, które wychodziły spod ręki Dime’a. Anselmo udowania wszystkim niedowiarkom, którzy wieszali na nim psy po rozpadzie Pantery, że ploty o jego wokalnym upadku należy włożyć między bajki, bo coś takiego nie ma miejsca, a ex wokalista pantery jest w doskonałej formie i umie krzyczeć jak mało kto (a, że krzyk jest naturalną formą ekspresji...). To nowoczesny thrash, podbity podwójną stopą. Nie można zapomniec również o metalowym do szpiku kości „Family Friends and Associates”. Jest on jednak bardziej zróżnicowany od poprzednika. Thrashowe riffy przeplatają się z punkową zadziornością. Kiedy tempo w zwrotce spada to ma się wrażenie jakby 16-tonowy odważnik zwalil się nam na łeb... A gdy Phil kończy swoim „I’ m calling you out” wiemy, że lekko nie będzie i na Anselmo nie ma lipy.

Druga część splitu czyli Warbeast z racji na swój staż  i popularność w Polsce mogłaby się wydać dość bladym odcieniem łuny przy Philu Anselmo, ale tak nie jest, bo ta formacja się broni, a całość brzmi naprawdę dobrze. „Birth of a Psycho” oraz „IT” to outschoolowy amerykański thrash metal naprawdę w dobrym wydaniu, zagrany z werwą, szybkii bezlitośnie trzący- a o to chodzi. Jest to brutalny bliźniak z Bay Arca, który pokazuje środkowy palec mainstreamowi. Wystarczy wspomnieć, że to ekipa prowadzona przez bylego wokalistę Rigor Mortis, a więc ci ludzie nie mogą być przypadkowi. Można powiedzieć, że to tylko 18 minut, ale szał jest tu wielki... Nie  pozostaje nam nic innego jak tylko czekać na pełne wydawnictwa, bo „War of The Gargentuas”wzbudza niedosyt...     

Kategoria: recenzje | Wyświetleń: 432 | Dodał: Bies | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
avatar
Formularz logowania

Wyszukiwanie

Kalendarz
«  Wrzesień 2014  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930

Archiwum wpisów

Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek

  • Copyright MyCorp © 2024Darmowy kreator stron www - uCoz