Christ Agony to polski zespół black metalowy, zaliczany do prekursorów tego gatunku w Polsce. Grupa powstała w 1989 roku w Morągu z inicjatywy Cezarego Augustynowicza "Cezar" (wokal, gitara elektryczna), "Żurka" (perkusja) oraz "Asha" (gitara basowa, boczny wokal).
Jeszcze w 1990 roku ukazał się debiutancki materiał demo pt. „Sacronocturn". Uznanie jednak grupa zyskała dopiero wydaną w marcu 1992 roku drugą kasetą demo pt. „Epitaph Of Christ", która umożliwiła realizację wydanego w 1993 roku nakładem Carnage Records debiutanckiego albumu pt. „Unholyvnion".
Wkrótce z grupy odszedł „Ash" i „Żurek", których zastąpili członkowie death metalowej grupy Dies Irae, basista Maurycy "Mauser" Stefanowicz i perkusista o pseudonimie "Gilan". W nowym składzie w olsztyńskim PRO Studio zespół zarejestrował zamykający trylogię album pt."Moonlight - Act III"[https://www.youtube.com/watch?v=zfvZy6uNB5E] wydaną 1996 roku nakładem Croon Records. Tego samego roku muzycy podpisali kontrakt z Cacophonous Records nakładem której "Moonlight - Act III" został wydany w Europie.
Kolejny album lider grupy "Cezar" nagrał już samodzielnie. "Darkside"[https://www.youtube.com/watch?v=Rp_iAqXkjvo] zrealizowany został we współpracy m.in. ze znanym z występów w grupie Vader perkusistą Krzysztofem "Docentem" Raczkowiskim, znanym z grupy Atrocious Filth, wokalistą o psudonimie "Yogi" oraz Markiem Gumińskim (flet). Płyta ukazała się 1997 roku nakładem Hammerheart Records oraz Morbid Noizz Productions, promowana podczas koncertów wraz z Behemothem i Helheimmem, na których potrzeby na krótko do zespołu powrócili "Mauser" i "Gilan".
Pod koniec 1997 roku "Cezar" zaprosił zaprzyjaźnionych muzyków i w olsztyńskim Selani Studio i nagrał promowany podczas koncertów wraz z grupami Lux Occulta i Hate album pt. "Trilogy", wydany w 1998 roku nakładem Pagan Records. Udział w sesji nagraniowej wzięli basista "Blackie", perkusista "Gilan" oraz instrumentalista Marek "Mark" Kutnik (Hermh, Prophecy, SS 2666) (programowanie perkusji, instrumenty klawiszowe).
Pod koniec 1998 roku zespół przystąpił do prac na nowym albumem zatytułowanym "Elysium"[https://www.youtube.com/watch?v=1rgfvavCDdU&list=PLu-kkREgOES9rZ6gI8T8C2TUVpVUvABsW] wydanym w 1999 roku nakładem Metal Mind Productions. Ponownie w nagraniach wzięli udział goście m.in. Patrick Bissonette (wokal), Mark Kwadrans (bodhran), "Bart" (perkusja) oraz ponowie "Docent" (perkusja). Natomiast podczas konertów na perkusji grał znany z grupy Sacrilegium instrumentalista "Thoarinus".
W nowym składzie zespół wystąpił na festiwalu Metalmania '99 i Thrash'em All Festival. Rok później Pagan Records i Apocalypse Productions wydały cztery pierwsze albumy grupy w kompilacjach pt."Unholyvnion/Daemoonseth Act II" oraz "Moonlight Act III/Darkside". Tego samego roku muzycy zarejestrowali płytę koncertową pt. "Live-Apocalypse", wydaną w 2002 roku przez Apocalypse Productions.
Niedługo potem grupę opuścili "Blackie" i "Thaorinus", których zastąpili basista "Reyash" i perkusista "Vitold", muzycy grupy Supreme Lord. "Vitolda" wkrótce zastąpił znany z Sacrilegium instrumentalista "Zaala". Nowy skład utrzymał się do 2003 roku kiedy to w wyniku konfliktu z wytwórnią płytową rozwiązano Christ Agony, w miejsce którego powołany został zespół Vnion z "Reyashem" oraz znanym z grupy Dissenter perkusistą "Młodym" w składzie.
W 2007 roku Christ Agony ku uciesze fanów postanowił się reaktywować czego wynikiem jest EPka "Demonology". Grupa planuje w 2008 roku wydać album "Condemnation".
Jeśli chodzi o muzykę, to przede wszystkim lubię muzykę "z duszą” (jak jest to mroczna, demoniczna dusza, to nawet lepiej), a dopiero na drugim miejscu jest techniczna doskonałość. W przypadku najnowszego krążka Christ Agony („Nocturn”- 3 październik 2011) na szczęście nie muszę się zastanawiać ani nad jednym ani nad drugim. Duszę słychać (jak zawsze zresztą) a technicznie też z płyty na płytę jest lepiej.
Niemniej „Nocturn” jest albumem typu "love or hate” — a więc kontrowersyjnym i mocno polaryzującym słuchaczy.
Posłuchajmy od początku… po krótkim instrumentalnym "Opus Sacrum” rozpoczyna się "Reign Of Chaos”, którego pierwsze słowa to "Satan! Master!”. Znam osoby, które już tutaj, po niecałych 3 minutach kończą słuchanie tego albumu Ja przyznam, że w tym momencie również wykonuję kilka nerwowych ruchów, ale mają one raczej na celu znalezienie pilota i zwiększenie mocy dostarczanej do głośników. A niech mohery z sąsiedztwa też usłyszą porządną muzykę, niech wiedzą, że istnieją też światopoglądy alternatywne do tych prezentowanych na kółku różańcowym. Więc jeśli komuś przeszkadzają szatańskie inwokacje, to jednak sugerowałbym w tej chwili zakończyć czytanie i zająć się czymś mniej bluźnierczym (znakomicie uspokaja szydełkowanie… tak przynajmniej słyszałem).
Słyszałem już opinie, że „Nocturn” jest mało oryginalny, niczym się nie wyróżnia. A czymże niby miałby się wyróżniać? Solówkami na dudach? To jest black metal, tu nie ma miejsca na solowe, instrumentalne popisy czy brzmieniowe eksperymenty. Materiał jest spójny, mocny i równy. Poza tym rozpoznawalny. I o to chodzi.
Przyznaję, że od początku nie spodziewałem się tutaj żadnych muzycznych rewolucji, raczej oczekiwałem kolejnego monolitu, obficie przyprawionego bluźnierstwem. I dokładnie taki album dostaliśmy. No dobra, w porównaniu do poprzednich płyt wyróżnia się (zdecydowanie na plus!) perkusja. Jest bardziej wyrazista, mocniejsza. Nie wiem czy jest to bardziej zasługa lepszej produkcji czy nowego perkusisty (znany z Behemotha i Azarath — „Inferno”). Fakt, że prawie nie znajdziemy tu karkołomnych przejazdów po kotłach (za wyjątkiem na przykład końcówki drugiego utworu), ultraszybkich rytmów czy progresywnych podziałów, ale warto chociaż raz przesłuchać tego materiału, zwracając uwagę właśnie na bębny.
Oczywiście w tym monolicie poszczególne utwory wyraźnie się od siebie odróżniają, ale jest to wszystko tak ułożone, że najlepiej brzmi przesłuchane w całości od początku do końca.
Moją uwagę od pierwszego przesłuchania zwrócił „Silent Gods Of Darkness” — najbardziej zbliżony do stylu znanego np. z „Darkside”. Ciekawym rozwiązaniem, bardzo pozytywnie wpływającym na klimat są dodatkowe wokale przewijające się w tle. Jest to najbardziej melodyjna kompozycja, oparta na charakterystycznych dla Christ Agony riffach.
Drugim takim niezwykle klimatycznym utworem jest „Opus Profanum/Fields Of Inferno”. Chłodna atmosfera obecna na płycie przez cały czas tutaj przeradza się w prawdziwy mróz. I chociaż mowa jest o piekielnym ogniu, ja czuję się tak, jakbym wskoczył do przerębla pośrodku syberyjskiej tundry.
Ogólnie nie są to proste, łatwe i chwytliwe piosenki, ta płyta wymaga kilkukrotnego uważnego przesłuchania, aby w ogóle, w tym diabelskim monolicie, zaczęły być rozpoznawalne poszczególne części. Z każdym kolejnym przesłuchaniem płyta tylko zyskuje.
Jak mi się wydaje, „Cezar” od samego początku działalności dokładnie określił docelową grupę swoich odbiorców i dla nich tworzy. Nie stara się nikogo przekonać na siłę, czy też zanieść black metal "pod strzechy”. Tworzy muzykę, którą czuje. Przez te wszystkie lata działalności wyrobił już sobie charakterystyczny dla siebie, rozpoznawalny styl. W sumie nie musi nic udowadniać, ale myślę, że „Nocturn” jeszcze bardziej ugruntuje pozycję Christ Agony w blackmetalowym świecie. A ja się cieszę, że kolejna porcja bluźnierstwa przyszła właśnie z naszego kraju.
|