Sobota, 08.02.2025, 10:44 PM
Witaj Gość | RSS Główna | Rejestracja | Wejdź
Moja witryna
Menu witryny

Kategorie sekcji
historia [56]
classic rock [195]
hard rock [74]
punk rock [84]
NWOBHM [12]
black metal [164]
death metal [64]
thrash metal [38]
gothic metal [14]
metal symfoiczny [5]
new metal [47]
groove metal [3]
doom metal [14]
progresja [15]
mroczne koncerty i festiwale [2]
recenzje [63]
power metal [17]
grunge [9]
Moja książka- black metal [3]

Statystyki

Ogółem online: 1
Gości: 1
Użytkowników: 0

Główna » 2014 » Lipiec » 05 » Emperor
4:32 PM
Emperor

Emperor został utworzony w Akkerhaugen w Norwegii wiosną 1991 roku. Początkowo składał się z perkusisty Samotha (mimo że w poprzednim zespole Thou Shalt Suffer występował jako gitarzysta), drugiego gitarzysty i wokalisty Ihsahna oraz basisty Mortiisa. W 1992 roku nagrał demo Wrath of the Tyrant (http://www.youtube.com/watch?v=hMxKkb29vrk), które obecnie wśród fanów zespołu ma status kultowy.

"Wrath of the Tyrant" to osiem utworów i necrofobiczne intro, wprawiające w iście cmentarny nastrój, które jest jednym z najlepszych w swoim rodzaju... Utwory są przeważnie szybkie i (co warto odnotować) bardzo mocno zagrane, co trochę odróżnia tę płytę od innych, lżejszych, nagrań Emperora. "My Empire's Doom" został zamieszczony na wydanej dwa lata później "In the Nightside Eclipse", lecz pod innym tytułem. Natomiast "Night of the Graveless Souls" i "Wrath of the Tyrant" możemy wysłuchać na EPce "Emperor". W innym jednak wykonaniu.

Demo jest nagrane bardzo brudno. Ktoś mógłby powiedzieć teraz, że przecież wszystkie płyty Emperora charakteryzują się brudnym brzmieniem. Owszem, ale "Wrath of the Tyrant" przewyższa inne pod tym względem. Trudno jest na niej wyłowić melodię, o tekstach już nie wspominając. Ihsahn bardzo się bowiem stara, aby nikt nie zrozumiał tego, co śpiewa. I trzeba przyznać, że mu to bardzo dobrze wychodzi... Jeśli już jesteśmy przy wokalu, warto zaznaczyć, że jest on również inny niż na późniejszych produkcjach.

W Polsce zostało wydanych tylko 500 kopii "Wrath of the Tyrant" na MC. W 1998 roku demo zostało ponownie wydane, razem z EPką "Emperor" w większej już ilości egzemplarzy.

Wszystkie powyższe cechy sprawiają, że Emperor jest zespołem niepowtarzalnym i trudnym w odbiorze. Należy przyznać, że Norwegom nie zdażyła się jeszcze zła płyta i "Wrath of the Tyrant" też taką nie jest.

Jeszcze tego samego roku grupa podpisała kontrakt z brytyjską wytwórnią płytową Candlelight Records i nagrała materiał na tzw. split z innym norweskim zespołem Enslaved, który to materiał został wydany w 1993 roku. Już podczas nagrywania tego wydawnictwa nastąpiły zmiany w składzie: Samoth został gitarzystą a nowym perkusistą został „Faust” a po jego wydaniu Mortiis opuścił zespół a na jego miejsce został przyjęty Tchort.

Reakcje podziemnej prasy metalowej na temat dotychczasowej twórczości zespołu były bardzo pozytywne, a sam Emperor zajął się nagrywaniem swojego debiutanckiego albumu In the Nightside Eclipse (http://www.youtube.com/watch?v=KBR2kTL8lZE ), wydanym ostatecznie 1994 roku. Dzięki niemu zespół uzyskał ogólnoświatowe uznanie i liczne grono fanów.

Emperor jest zespołem grającym ciężki (niestrawny nawet dla sporej części metali) black, a w dodatku należy do tych zespołów, których muzycy noszą makijaż, co także skutecznie odstrasza cześć osób... Czemu więc dostał 10? Bo uważam, że jest to najlepsza płyta, jaką kiedykolwiek słyszałem.

Album zawiera osiem utworów (i króciusieńkie intro), które po pobieżnym przesłuchaniu mogą się wydawać nawet identyczne... Ale jeżeli poświęci się trochę czasu i wsłucha w muzykę, można wyczuć nastrój, który tam panuje... Na pewno zauważymy wtedy melodię, która normalnie ukryta jest pod warstwą szumu perkusji i z pozoru chaotycznej gitary... Po pewnym czasie można nawet rozpoznać część tekstów (mimo, iż Ihsahn stara się jak może, abyśmy nie zrozumieli co śpiewa...) Ważne jest także, aby słuchać całej płyty, a nie poszczególnych piosenek, w ten sposób nie tracimy pewnej ciągłości, która istnieje pomiędzy utworami. Zwłaszcza chodzi mi o 'inno a stana', który pasuje tylko i wyłącznie tam gdzie został umieszczony, czyli na końcu albumu, pozwalając słuchaczom na łagodny powrót do rzeczywistości... Teksty utworów są typowo satanistyczne, ale nie na zasadzie 'zabij wszystkich', a raczej poetyckiego snucia marzeń o nieśmiertelności i mocy, którą uzyskamy od niego...

I jeszcze jedno spostrzeżenie na koniec: zwykle po kupieniu jakiegoś albumu, którym jestem zafascynowany, słucham go bez przerwy (no z małymi przerwami) przez jakiś miesiąc, a potem wędruje na półkę i już dużo rzadziej do niego wracam... 'In The Nightside Eclipse' jest jedyną płyta, której słucham ciągle od ponad roku i wciąż nie mam dość.

Największe wrażenie robi słuchanie tej płyty w górach o zachodzie słońca. Dla tych, którzy tej możliwości nie mają, wydawca w środku 'książeczki' umieścił zajebiste zdjęcie.

Kiedy dziś patrzę na ten moment i premiery, które miały miesce w tamtym czasie, nachodzi mnie refleksja, że praktycznie każda z nich było prawdziwym kamieniem milowy, a przynajmniej rzeczą, o której trzeba pamiętać... „Transilvanian Hunger” Darkthrone, „In the Nightside Eclipse” Emperor, "De Mysteriis Dom Sathanas” Mayhem. Każdy z wymienionych wyżej albumów stanowił krok nie do przecenienia w sprawie inspiracji nowych gwiazd ekstremy. 

W tym czasie w Norwegii odnotowano liczne przestępstwa, głównie na tle antychrześcijańskim, w które zamieszani byli muzycy zespołu. Z tego powodu w 1994 roku „Faust”, Samoth i Tchort zostali skazani na kary pozbawienia wolności rok do dwóch lat, a w przypadku „Fausta” było to 14 lat (z których odbył 7).

W 1996 roku grupa w składzie z Ihsahnem, Samothem oraz nowymi muzykami gitarzystą basowym Alverem i perkusistą Trymem nagrała minialbum Reverence, będący zapowiedzią drugiego albumu Anthems to the Welkin at Dusk (http://www.youtube.com/watch?v=7R70iZr1Uks ). Płyta została Albumem Roku w wielu czasopismach metalowych na całym świecie (m.in. w brytyjskim Terrorizer czy amerykańskim Metal Maniacs). Po wydaniu płyty Emperor odbył szeroką trasę koncertową, grając m.in. na festiwalach Dynamo Open Air czy Milwaukee Metalfest w 1998 roku. Po zakończeniu trasy Alver opuścił zespół, a rolę basisty przejął Ihsahn.

Na początku demo... Ta płytka jest nieco dziwna... Po pierwsze jest to pierwsza płyta, na której muzycy Emperora nie noszą makijażu... Po drugie jest to pierwsza płyta nagrana w nowym składzie bez „Fausta”, odsiadującego wyrok, i bez Tchorta, który prawdę mówiąc nie wiem gdzie się zapodział... Po trzecie jest to pierwsza płyta black metalowego zespołu, która zawiera część multimedialną!

Na płycie (trudno powiedzieć czy to epka czy album...) znajdują się tylko trzy utwory. Pierwszy pochodzi z nowego (w momencie wydania płyty jeszcze nie istniejącego) albumu, druga to przeróbka starego utworu, pochodzącego z dema z 1992 roku, a trzeci to pozbawiony głosu i zagrany tylko na klawiszach "Inno a Satana" z "In The Nightside Eclipse"... Muzyka jak zwykle idealna, dopracowana pod każdym względem, do tego jeszcze lepiej i ładniej wykonana okładka niż na "In The Nightside...", a mimo to ocena tylko 8... cóż, płytki takich zespołów jak Emperor kupuje się zwykle po to, żeby ich posłuchać, a nie oglądać filmy, zwłaszcza, że jak na razie, to nie jestem w stanie w ogóle zobaczyć części multimedialnej płyty, a więc także jej odtworzyć! (ale nie zamierzam się poddawać).

I płyta... I oto nadszedł długo oczekiwany najnowszy album Emperora... I trzeba przyznać, że warto było poczekać... Co prawda zmienił się troszkę styl: album jest teraz bardziej zróżnicowany, ale zespół wciąż się rozwija i dopóki czyni to we właściwym kierunku, wypada nam się z tego cieszyć... Inny jest teraz głos Ihsahna, bardziej melodyjny i o wiele łatwiejszy do zrozumienia, a także teksty, tym razem bardziej podobne do typowych tekstów piosenek...

Te osiem utworów na płycie sprawiło, że znów zakochałem się w Emperorze (o ile można się zakochać w czymś co się już kocha.. :)) Szczególnie wspaniały jest "With Strength I Burn"... (ach ten riff...) Już tylko dla tej piosenki warto było kupić album, a przecież jest tam jeszcze siedem innych (także cudownych) kompozycji!! Im dłużej się słucha tej płyty, tym więcej szczegółów się zauważa I tak np.: teraz jestem już przekonany, że 'piski' na końcu "The Loss and Curse of Reverence" nie pojawiły się przypadkiem. Po prostu nic na tej płycie nie jest dziełem przypadku!

Mógłbym jeszcze długo zachwycać się tym albumem, ale zamiast tego wolę go posłuchać, do czego wszystkich namawiam, warto!!!

Następny album IX Equilibrium (http://www.youtube.com/watch?v=bZkPa3wxtJI ), wydany w 1999 roku był również określany jako przełomowy - był inicjatorem gatunku określanego jako „Blackened death metal" czyli połączenia black i death metalu, nazywanego również "black/death". Wydaniu płyty towarzyszyła zakrojona na szeroką skalę trasa koncertowa, w której zespół występował jako specjalny gość Morbid Angel w Europie, a w Stanach Zjednoczonych rozpoczynał koncerty z Kings of Terror. Trasa ta została zarejestrowana i wydana na DVD Emperial Live Ceremony oraz jako płyta kompaktowa.

Na mieście (w Warszawie) wiszą od jakiegoś czasu plakaty reklamujące "IX Equilibrium". Moi kochani Aluminiowi Blackowcy zachwycają się Emperorem. Pomyślałam sobie - ach, co mi tam, może wkroczę do Ryyyku i posłucham - zobaczymy. No to teraz posłuchajcie słów nawróconej.

Z zewnątrz okładka nie rzuca się specjalnie w oczy - bardzo ciemna, niewiele właściwie na niej widać. Dopiero jak zajrzy się do środka, dostaje się płachtę sztywnego papieru w brązowo-złotych kolorach, która wbrew nastrojowi taśmy, sprawia wrażenie przytulności i ciepła. Ale nie tylko - jest tam też duża grafika, przedtawiająca przemianę człowieka - tyle, że trudno stwierdzić, w którą stronę... Powiedziałabym, że jedna strona wkładki ukazuje samotność, a druga zezwierzęcenie człowieka. Ale to oczywiście moje wrażenie. Tyle o stronie wizualnej.

Nagranie emanuje pasją, dzikością. Większość utworów jest agresywna i bardzo szybka, choć zdarzają się też małe wyjątki.

"Curse You All Men" uderza w słuchacza dawką agresji, szybkością i dynamiką (to chyba będzie jedno z kluczowych stwierdzeń tej recenzji :) W tym kawałku mamy ciekawą linię gitar i wkomponowany mały fragment chóralny.

"Decrystallizing Reason" - dramatyczny, z piękna partia klawiszy. Utwór szybki, ale zwalnia na moment, by w punkcie kulminacyjnym uderzyć w nas słowami "as the stone you have become", a potem znów pogalopować do przodu.

"An Elegy Of Icaros" w porównaniu do pierwszych dwóch jest spokojny, melodyjny, dla mnie jest krzykiem o wolność o bardzo wyraźnej wymowie.

"The Source Of Icon E" - powrót do agresji i szybkości, ale w trochę nietypowej formie. Bardzo nagłe zakończenie, którego jednak można nie zauważyć (nie umiem tego wytłumaczyć... posłuchajcie, a zobaczycie o czym mówię).

"Sworn" brzmi heavy metalowo, a to z powodu sposobu w jaki muzycy wykorzystują gitarę i perkusję - mimo to ma blackowy klimat.

"Nonus Aequilibrium" - niesamowita partia gitar, mnie po prostu wbiła w podłogę. Szybko, ale w pewnym momencie trochę zwalnia i wpada w tajemniczy, i mistyczny nastrój, jednak za chwilę znów powraca do poprzedniego stylu. Kawałek bardzo melodyjny, ale nie powiem o nim, że jest delikatny. Chyba mój ulubiony na tym albumie.

"The Warriors Of Modern Death" - na początek dzwony... przywodzą na myśl "For Whom The Bell Tolls" Metalliki, ale to tylko moment - potem mamy niesamowicie rytmiczny utwór, w sam raz do machania głową :)

"Of Blindness & Subsequent Seers" - znów wolno i dramatycznie. Kawałek długi i nieco męczący, ale mimo to dobrze się go słucha. Dziwne, kosmiczne zakończenie utworu... i całego albumu. Pozostaje niedosyt, że jest tak krótki.

W chwili kiedy to piszę, jestem w trakcie słuchania "IX Equilibrium" po raz już nie wiem który... od 25 godzin na okrągło z przerwą na sen ;) Jest niesamowicie klimatyczny, mroczny, odpowiadający mojemu stanowi ducha... dołujący i nie pozwalający się odprężyć. Po prostu piękny.

W 2001 roku grupa wydała czwartą i ostatnią płytę Prometheus - The Discipline of Fire & Demise. Równocześnie z wydaniem albumu, zespół ogłosił zakończenie kariery, spowodowane rozbieżnościami stylistycznymi jego członków.

Wielu z Was zachodzi pewnie w głowę, co zespół kojarzący się głównie z piekielnym chaosem, siarkowymi wyziewami i ogólnym złem wcielonym robi na portalu zajmującym się, bądź co bądź, rockiem progresywnym. Gdyby się jednak przez chwilę zastanowić, szybko okaże się, że mało który zespół z kręgu tzw. black metalu zasługuje sobie na łatkę "progresywny" bardziej niż Emperor. O prawdziwości powyższej tezy najłatwiej przekonać się podczas obcowania z ich ostatnim (chlip, chlip) studyjnym Dziełem, zatytułowanym 'Prometheus'.

O tym, że Emperor zawsze uciekał od szablonowych rozwiązań, świadczy właściwie cały ich dorobek artystyczny. Wydając kolejne albumy, w tym takie kamienie milowe jak 'In the Nightside Eclipse', 'Anthems to the Welkin at Dusk', czy 'IX Equilibrium', Norwegowie za każdym razem na nowo definiowali pojęcie muzyki metalowej, wywołując tym samym kolejne rewolucje w świecie ciężkich dźwięków, a już w szczególności wśród swych "czarnych" pobratymców, z reguły odżegnujących się od wszelkiej maści nowinek brzmieniowo-kompozycyjnych. Podobne głosy pojawiały się tuż po premierze 'Prometheus', kiedy to jedni bili przed Cesarzem pokłony, a inni zgodnie twierdzili, że to już przerost formy nad treścią i kompozycyjny gniot.

Już od pierwszych dźwięków otwierającego album The Eruption wiadomo, że będziemy mieć do czynienia z płytą wymagającą od słuchacza sporej dawki skupienia i tzw. otwartości umysłu. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wszystkie pojawiające się tu melodie (a właściwie ich zaczątki) są konsekwentnie i skrupulatnie burzone najpóźniej w drugim-trzecim takcie — byle tylko słuchacz przypadkiem nie zaczął sobie czegoś nucić pod nosem. Doszukanie się tu szablonowej pracy gitar jest prawie tak trudne, jak znalezienie dłuższej, możliwej do powtórzenia po pierwszym przesłuchaniu, linii melodycznej. Za najlepszy przykład może posłużyć tu trzeci utwór zatytułowany Empty, który atakuje odbiorcę dysharmonicznym, kakofonicznym wręcz i niemożliwym do zagrania riffem. Równie dzikie i nieokiełznane schematy rytmiczne i kompozycyjne znajdziemy w The Tongue of Fire, gdzie budowa riffów, a także cały układ utworu po prostu wprawiają w zdumienie. Zresztą to właśnie ta kompozycja chyba najlepiej oddaje charakter całego albumu i mogłaby posłużyć za definicję stylu Emperor A.D. 2001. Gitarowych łamańców nie brakuje też w Grey czy w He Who Sought the Fire.

Nieco bardziej „przystępnie” — naturalnie jak na emperorowskie standardy — ‘Prometheus’ brzmi w utworach takich jak monumentalny The Prophet czy potężny, a przy tym chyba najbliższy wcześniejszej twórczości Cesarza, In the Wordless Chamber. Podobnie — w porównaniu z najbardziej połamanymi kompozycjami — wypada zamykający płytę Thorns on My Grave, którego melodię — o zgrozo! — nawet da się zapamiętać!

Warto wspomnieć jeszcze o brzmieniu całości — pomimo intensywności materiału, a także jego skomplikowanej struktury i mnogości rozwiązań rytmicznych, poszczególne instrumenty brzmią niebywale selektywnie i przejrzyście. To zresztą kolejny krok oddalający zespół od tzw. sceny black metalowej, w której przecież brudne, nieczytelne brzmienie stawiane jest wręcz za wzorzec.

Właściwie to nie powinien dziwić fakt, iż zespół w kilka miesięcy po wydaniu ‘Prometheus’ postanowił w chwale i glorii zejść ze sceny, krok ten tłumacząc osiągnięciem szczytu możliwości artystycznych pod szyldem Emperor. Po wydaniu tak trudnego i kompozycyjnie wręcz niemożliwego albumu chyba trudno byłoby napisać jego następcę, który — biorąc przykład z poprzedników — znów miałby wstrząsnąć podwalinami sceny ekstremalnej. A nawet jeśli, to czy w ogóle dałoby się tego słuchać?

Podsumowując, ‘Prometheus’ to płyta zdecydowanie nie dla każdego — wymaga bowiem od słuchacza sporego poświęcenia i determinacji. Jeśli ktoś liczy na to, że album „wejdzie” od pierwszego przesłuchania, to może się srodze zawieść: należy poświęcić mu co najmniej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, godzin, co dla wielu może okazać się nie lada wyzwaniem. Kiedy jednak już uda nam się ogarnąć myślami całość, okaże się, że mamy do czynienia z porywającym Dziełem, które przy każdym kolejnym przesłuchaniu będzie odkrywać przed nami jakiś nieznany dotąd zakątek.

W 2003 roku została wydana dwupłytowa kompilacja "best of" Scattered Ashes: A Decade of Emperial Wrath.

Wraz z wydaniem "Prometheus: The Discipline of Fire and Demise" żywota dokonała jedna z najważniejszych kapel blackmetalowych początku lat dziewięćdziesiątych - norweski Emperor. Niejeden twardziel zakwilił wtedy w jakimś kącie, niejedna mroczna niewiasta uroniła wówczas łzę. Z pewnością byli też i tacy, na twarzach których wiadomość ta wywołała ironiczny uśmieszek - szczególnie mowa o tych, którzy uparcie uważają, że Ihsahn i spółka zdradzili "czarną" sztukę i tego typu bzdury - ich na pewno ona ucieszyła. Ja należę do grupy, dla której ten zespół w przeciągu dziesięciu lat nieprzerwanie kroczył własną drogą, eksplorując różne rejony black metalu (i nie tylko), nie bojąc się eksperymentów i wcielania własnych pomysłów w życie. I za to właśnie należy im się doczesne miejsce na metalowym Panteonie.

Niejako jednak dla zwolenników obu oblicz Emperor wytwórnia Candlelight przygotowała "pośmiertne", dwupłytowe wydawnictwo "Scattered Ashes: A Decade Of Emperial Wrath". Jedni stwierdzą, że to nabijanie kabzy, drudzy, że świetny pomysł - pomińmy więc tego rodzaju do niczego nie prowadzące przemyślenia. Pierwsza część tej antologii to typowy przekrój przez całą twórczość norweskiego Imperatora, od debiutanckiego "In the Nightside Eclipse" do wieńczącego karierę świetnego "Prometheus: The Discipline of Fire and Demise" (wliczając w to także EP "Emperor"). Materiał nie jest jednak ułożony chronologicznie - jak zdarza się czasem na takich składankach - nie ułatwiając tym samym nieobeznanemu słuchaczowi zapoznania się z konkretnymi etapami drogi Emperor na sam szczyt. Na "Black Disc" przedzieramy się więc przez same klasyki i perełki, chociażby bijące wiecznym chłodem starocie takie jak "The Majesty of the Nightsky" z jedynki, czy "The Loss and Curse of Reverence" z dwójki, nietuzinkowe "An Elegy of Icaros" z "IX Equilibrium" i genialny "The Tongue of Fire".

Drugi krążek, "Silver Disc", to łakomy kąsek dla zbieraczy i koneserów, głównie za sprawą numerów pochodzących z EPek "As The Shadows Rise" i "Reverence" oraz demo "Wrath Of the Tyrant". Istne cacka. Na tym jednak nie koniec, resztę wypełniają między innymi prawie wszystkie covery "popełnione" przez Emperor w ciągu ostatnich lat - do szczęścia brakuje tylko Celtic Frost "Massacra", który nie wiedzieć czemu nie trafił na to wydawnictwo. Trzeba przyznać, że ich wybór jest nie byle jaki, do czynienia mamy z prawdziwą śmietanką w postaci klasycznych utworów Bathory "A Fine Day to Die", Darkthrone "Cromlech", Mercyful Fate "Gypsy" i Mayhem "Funeral Fog". Przy okazji tej drugiej części ciekawi mnie tylko, co powiedzą zdeklarowani blackmetalowcy na "Sworn" zremiksowany przez Ulver. To jedyna taka "atrakcja" na całym wydawnictwie, a nie ukrywam, że całkiem zacna.

"Scattered Ashes: A Decade Of Emperial Wrath" nie jest tylko zwykłą składanką, to coś znacznie więcej niż zlepek kilkunastu utworów wybranych z paru wydanych wcześniej płyt, by "natrzepać" trochę kasy. To starannie przygotowane ponad 140 minut muzyki, śladu po działalności niezwykłego, chyba jedynego w swoim rodzaju, zespołu. Każdy szanujący się fan Emperor, niezależnie, której jego postaci, powinien mieć tę pozycję na swojej półce. Ja stawiam sobie ją tam z przyjemnością.

W 2006 roku Emperor wystąpił na festiwalach Inferno Metal Festival i Wacken Open Air oraz czterech koncertach w Los Angeles i Nowym Jorku w Stanach Zjednoczonych. W 2007 roku odbyły się 3 amerykańskie i 2 europejskie koncerty (jeden w maju, pozostałe w czerwcu).

Kategoria: black metal | Wyświetleń: 570 | Dodał: Bies | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
avatar
Formularz logowania

Wyszukiwanie

Kalendarz
«  Lipiec 2014  »
Pn Wt Śr Czw Pt Sob Nie
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031

Archiwum wpisów

Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek

  • Copyright MyCorp © 2025Darmowy kreator stron www - uCoz