Niedziela, 06.15.2025, 3:29 PM
Witaj Gość | RSS Główna | Rejestracja | Wejdź
Moja witryna
Menu witryny

Kategorie sekcji
historia [56]
classic rock [195]
hard rock [74]
punk rock [84]
NWOBHM [12]
black metal [164]
death metal [64]
thrash metal [38]
gothic metal [14]
metal symfoiczny [5]
new metal [47]
groove metal [3]
doom metal [14]
progresja [15]
mroczne koncerty i festiwale [2]
recenzje [63]
power metal [17]
grunge [9]
Moja książka- black metal [3]

Statystyki

Ogółem online: 20
Gości: 20
Użytkowników: 0

Główna » 2014 » Lipiec » 01 » Muzyka Rockowa. Część VII: Po co nam rock?
12:47 PM
Muzyka Rockowa. Część VII: Po co nam rock?

Nie raz słyszę pytanie: „Po co nam rock?” Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że nieobecność kultury rockowej w aspektach naukowej refleksji nad kulturą. Można rzecz jasna dyskutować nad ową „naukowością”, gdyż w obiegu społecznym  muzyka rockowa  ciągle jeszcze funkcjonuje jako „niska forma kultury masowej”. Można powiedzieć, że wbrew temu, co twierdzą postmoderniści kultura i sztuka często podlegają wartościowaniu... Moim zdaniem wielu badaczy, ale również zwykłych odbiorców kultury źle ją odczytuje... Dla wielu to co elitarne, a więc zaliczane do  kultury wysokiej jest lepsze, bardziej szlachetne... Tym samym moim skromnym zdaniem kultura niska wcale nie musi być czymś gorszym. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Nie wszystko co należy do kultury masowej [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/kultura_popularna_1/2014-04-23-700] jest gorsze. I tu zdarzają się prawdziwi artyści, ale i pozerzy i beztalencia... Tak bowiem zbudowany jest świat, że nie każdy ma talent... Muzyka rockowa tak niską ocenę zawdzięcza m.in. dzięki takim badaczom- konserwatystom jak Theodor Adorno czy Allan Bloom. Można powiedzieć, że uniwersytecki dystans względem muzyki rockowej bierze się bardzo często z niewiedzy, a może również lenistwa wynikającego z powtarzania stereotypów np. że „rock jest muzyką młodzieżową”. Można powiedzieć, że rocka nie da się „zaszuflatkować”, sprowadzić do prostej definicji (choć nie mam wątpliwości, że wielu by tego chciało: „Rock: muzyka brudasów, pozbawionych słuchu, której teksty mówią o szatanie. Każdy szanujący się rockowiec ubiera się na czarno, demoluje nagrobki na cmentarzach, na obiad zjada kota i oczywiście odprawia czarną mszę”).

Rock w żaden sposób nie da się sprowadzić  do kultury masowej... Wystarczy bowiem porównać trudną w odbiorze twórczość Franka Zappy [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/frank_zappa/2014-02-07-515] i „gimnastyczne” popisy Kiss [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/kiss/2013-12-05-97] (nie zrozumcie mnie źle, bo lubię Kiss)... Trzeba również zauważyć, że rock całymi garściami czerpie ze spuścizny kulturowej Europy (i nie tylko). Spotkać tu można liczne nawiązania do literatury, malarstwa, poglądów filozoficznych itp. Mamy tu nawiązania do Lovecrafta[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/cthulu/2014-03-21-605], T.S. Eliota, George’a Orwella czy Igora Strawińskiego. Przeczy to twierdzeniu Blooma jakoby rock był muzyką, która „ogłusza” i nie był nastawiony na kulturę wysoką, a jak widać gołym okiem rock jest jej sprzymierzeńcem. Dla przykładu jako polonista często podawałem przykład Dante Aligieri- „nudna „Boska Komedia”” nagle stawała się ciekawa gdy pojawiły się takie utwory jak: „Brama” [http://www.youtube.com/watch?v=qcQwbRZJlec] Ankh [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/ankh/2014-02-07-516] czy „Dante XXI” [http://www.youtube.com/watch?v=WaxGhDR5Djg] Sepultury [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/sepultura/2013-12-09-158].

W muzyce rockowej wielokrotnie wykorzystywane były inne rdzenne kultury, np. kultura Indian(zarówno Południowo jak i Północno Amerykańskich).

Owe nawiązania do świata Indian podkreśla na pewno thrash zespół Testament[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/testament/2013-12-09-157]. Chuck Billy- wokalista i autor tekstów tej grupy jest rdzennym Indianinem z plemienia Pomo z północnej Kalifornii. Jest z tego dumny i często podkreśla to w swojej twórczości. Rdzennemu dziedzictwu narodowemu Billy poświęcił m.in. utwory „Trail of Tears"[http://www.youtube.com/watch?v=HKyT-wBdq5k]  i „Allegiance"[http://www.youtube.com/watch?v=dM5ucQGxxjM]... Do moich ulubionych należy oczywiście „Native Blood” [http://www.youtube.com/watch?v=l5Ibm8mjSek], która zaczyna się wstawką indiańskiej muzyki, a potem wchodzi ten zajebisty band...

Nie można zapomnieć o Sepulturze i „Roods”[http://www.youtube.com/watch?v=_EYzVqUQKow].  Muzyka zawarta na płycie nawiązuje wyraźnie do folkloru rdzennych Indian południowoamerykańskich (utwór "Itsári" został nagrany w starożytnym domu plemienia Xavante w brazylijskim stanie Mato Grosso), do której założyciel Sepultury - Max Cavalera do dziś nawiązuje w albumach Soulfly. Muzyka łączy etniczną melodię i rytmikę z metalem.

Nie można zapomnieć również o black metalowym Immortal, który nagrał genialny przebój „Beyond the North Waves”, który nagrał piosenkę do filmu „Pathfinder”[http://www.youtube.com/watch?v=stClJ5UYlEw]. Film opowiada o wikingu wychowanym wśród Indian.

W Polskiej twórczości rockowej też pojawia się motyw indiański. Oczywiście chodzi o zespół Houk [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/houk/2013-12-06-114] i „Transmission to your heart” [http://www.youtube.com/watch?v=0UhGcZyJccg]. 

Ciekawą postacią jest również Scott Strapp[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/scott_stapp/2014-05-16-756] , który z pochodzenia jest Indianinem.

Rock jest zatem nie tylko zjawiskiem estetycznym, ale również wielokodowym językiem sztuki... To również styl życia, sposób ubierania się, a nawet myślenia... Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że rock jest kulturą- kulturą której wpływ na obyczajowość, świadomość społeczną, a także przemiany polityczne II połowy XX wieku nietrudno docenić. To właśnie jako kultura rock domaga się zaangażowania naukowego.

Nie mam najmniejszego zamiaru skupiać się na poszczególnych płytach, zastanawiać się nad fenomenem jednego czy drugiego zespołu. Bardziej zależy mi na zbadaniu rocka i związanych z nim tematów jako swoisty oddźwięk kultury humanistycznej, która jest częścią kultury.

Gdyby nawet przyjąć tezę Grzegorza Brzozowicza za prawdziwą, że „Rock umarł, jego już nie ma...” za prawdziwą nie zwalnia nas to z naukowej refleksji nad rolą, którą odegrał na mapie kultury.

Można powiedzieć, że dla ludzi połowy XX wieku połączenie słów „kultura” i „rock” brzmiało jak nowotwór, swoisty oksymoron, a więc niedorzeczność. Słowa te bowiem pasują jak „trampki do garnituru”... Nie brak i dziś takiego toku myślenia. Polecam przeczytać sobie Blooma i Kundurę. Znajdziecie tam kilka ciekawych stwierdzeń dotyczących zjawiska jakim jest rock. Nie są to słowa pochlebne... Dziś jednak „kultura rocka” nie budzi takiego oporu jak 50, 60 lat temu, gdy rock się rodził...

Dla mnie jako „dziecka rocka”, który słucha tej muzyki od 25 lat istotnym jest przekazanie młodym ludziom stosownej edukacji na temat kultury rocka trzeba bowiem postrzegać jako „rys historyczny”, jak i „zjawisko współczesne”. Mało kto bowiem wie, że teksty Boba Marleya[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/bob_marley/2013-12-07-138]- króla reggea były inspiracją dla księdza Jerzego Popiełuszki- kapelana „Solidarności”... Tak narodził się „Zew Wolności”- Festiwal w Jarocinie, gdzie młodzi ludzie domagali się wolności i równości w imię miłości. Można zatem powiedzieć, że to co dla naszych rodziców i dziadków było złamaniem zasad moralnych, dziś w epoce Facebooka ekscesy rockmenów już tak nie szokują, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Współcześni 20, 30, 40 czy 50- latkowie sięgają po rock z pewną nutką nostalgii... Nie brakuje również młodszych fanów, którzy szukają ponadczasowego buntu przeciw realiom dzisiejszego świata. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie do końca ów bunt rozumieją. Tu liczy się bunt jako idea buntu, a nie jako przejaw rewolucji wymierzonej przeciw polityce czy normom społecznym. Dziś piosenka Perfectu [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/perfect/2013-11-30-23] „Chcemy być sobą” [http://www.youtube.com/watch?v=1qeMxFRD100&feature=kp] zyskuje zupełnie nowe znaczenie niż w latach 80- tych. Zmienił się czas, realia, a tekst pozostał ponadczasowy...

Gdy przypatruję się zjawisku rocka muszę wspomnieć o Britney Spears... Tak, tak, chodzi o tą samą Britney. W 2002 roku wydała książkę pt. „Piosenka miłości”. Trzeba powiedzieć, że dla bohaterki Holly, która jest alter ego Britney rock to już „klasyka”. Nie jestem zwolennikiem owej gwiazdki, ale słowa „I love rock n’ roll” [http://www.youtube.com/watch?v=ITuOddPeYoc] (choć sama piosenkarka w tej skórze może uchodzić za seksowną) traktuje jako policzek wymierzony przez zwykłą „plastikową lalkę”. Co ona może wiedzieć o rock n’ rollu?

Trudno jest przyjrzeć  się historii rocka, bo każdy z nas będzie pojmował ją inaczej. Dlaczego tak się dzieje, że nie ma zgody nawet w podstawowych kwestiach. Sytuacja jest prosta... Rock można traktować zarówno jednostkowo, jak i zbiorowo. Muzyka rockowa to przede wszystkim  aspekt kulturowy (jak głosi antropologia!). Dziś trzeba zauważyć, że rock jest muzyką „niszową”, której słucha wąska grupa słuchaczy... Na pewno znacie historię Eski Rock, która znikła z eteru radiowego (została zastąpiona przez „disco polo” z VOX FM). „Roxy FM”, który teraz figuruje jako „Rock Radio” ma słuchalność na poziomie 2- 3%... Przyznacie, że niewiele... Rynek gazet w naszym kraju o tematyce rockowej i metalowej też nie powala... Wystarczy wybrać się za naszą zachodnią granicę, by poznać zupełnie inny świat... Ich rockowe magazyny są na maksa wypasione... Aż dech zapiera...

Trzeba zaznaczyć, że muzyka rockowa nie jest ani refleksją na temat rzeczywistości, ani jedynie formą rozrywki. Jest dużo bardziej złożoną całością- rodzajem kultury.

 Słowo „kultura” używam tu (w pełnej świadomości) jako określenie stylu życia, która zawiera się zarówno w formie symbolicznych jak i banalnych przedmiotach materialnych(a wiec w tradycyjnej formie).

Simon Frith powiedział, że „Publiczność rockowa nie jest bierną masą, konsumującą nagrania jak płatki śniadaniowe, ale tworzy aktywną społeczność, czyniącą z muzyki symbol solidarności i inspiracji dla różnorodnych działań.” Warto jednak w tym miejscu poczynić małe zastrzeżenie w tej teorii. Jeżeli mówi się o „kulturze” w takim pojęciu jakie rozumiane jest w humanistyce rozumie się ja jako totalność wzorów życia, a wiec o to, jak zostaliśmy wychowani, jak funkcjonujemy w społecznych układach, jakimi wartościami się kierujemy, słowem jaki „pomysł na życie” kultura nam oferuje. W przypadku kultury rocka od razu wiadomo, ze mamy do czynienia z subkulturą. Przez to pojęcie rozumie się określoną grupą społeczną, jej kulturę wyodrębniony według jakiegoś kryterium, np. zawodowego, etnicznego, religijnego czy demograficznego. Subkultura jest segmentem kultury i nie podlega wartościowaniu na wyższą i niższą. Członków subkultury nie można nazwać kontrspołeczeństwem, gdyż wyrażają określony pogląd lub ideę.

Subkultury tworzą grupy zawodowe, które wprowadziły w swojej strukturze określone normy społeczne (np. lekarze), a także fani jakiegoś gatunku muzycznego. Dlatego Anglosasi mówią na „kulturę rocka” „leisure time”, czyli czas wolny, a więc taki, który poświęcają rozrywce, wypoczynkowi, na sport, alkohol, itp. Krytycy i badacze zajmujący się muzyką rockową sugerują, że to właściwe podejście do tematu. Mają oni rację tylko częściowo. Taką wizję wmawia nam przemysł fonograficzny przedstawiając kulturę rocka jako rodzaj rozrywki. Rock nie jest „modą” , którą kieruje się słuchacz, który chce wypełnić swój   „leisure time”. Nie można powiedzieć, że w zeszłe wakacje podobał mi się Slayer[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/slayer/2013-12-08-151], a dziś słucham disco polo. Taką nazwę jak Slayer ma się wygrawerowaną na sercu. Coś o tym wiem, bo mnie pobudza rano Slayer lub Testament. Można zatem powiedzieć, że każda z rockowych form stylistycznych wiąże się z określonymi doświadczeniami i kulturowym kontekstem, w którym istnieje jeszcze sporo, gdy spada zainteresowanie ze strony mediów. Działo się tak nawet w latach 60-tych, gdy wydawało się, że na scenie są tylko Beatlesi[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/the_beatles/2013-11-29-11]. Nie zapomniano jednak o rock n’rollu. Cały czas miał on swoich fanów i wykonawców, którzy tworzyli muzykę w tym właśnie stylu. Rock nigdy nie rozwijał się linearnie jako syndrom narodzin i upadku danego gatunku. Trzeba jednak powiedzieć, że jego historia zawsze była związana z kulturowym tłem życia codziennego i doświadczania z subkulturami. Wszystkie one składają się na totalność tego zjawiska. Zamiast więc efektów „starzenia się” i „wypalania się” rock w zamian za jednych wykonawców wypromował sobie nowych, młodszych. Działa to trochę jak deus ex machina. Dziś ten proces zróżnicowania zaszedł tak daleko, że wielu badaczy muzyki rockowej zastanawia się czy rock jeszcze istnieje.

Rock nie jest miksem przebojów, które materializują się na kolejnych płytach i towarzyszących im koncertach jako formie promującej  tychże płyt. Jego kulturowy kontekst tworzą fani, to oni przenoszą i rozwijają styl i formę artystycznej ekspresji nadając jej formę przedmiotów, gestów i kodów zachowania, które sięga się świadomie, często z myślą, że ow zestaw musi być przede wszystkim łatwo rozpoznawalnym signum: zarówno grup i stylu, jak „naszym”, a więc tych, którzy właśnie tej grupy (stylu) słuchają. Tylko zaistnienie danego sprzężenia zwrotnego nadaje dynamikę całości, która jest kulturą rockową. Posłużmy się przykładem. Gdy zespół The Who [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/the_who/2013-12-01-53] w 1965 roku piosenkę „My Generation” [http://www.youtube.com/watch?v=594WLzzb3JI&feature=kp], wcale nie miał na myśli całej populacji młodzieży, a jedynie grupę Modsów[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/modsi/2014-05-16-757]. Tym co różniło Modsów od fanów np. The Beatles[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/the_beatles/2013-11-29-11]  był nie tylko inny styl muzyczny reprezentowany przez wspomniane The Who, wczesne The Rolling Stone[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/the_rolling_stones/2013-11-29-12], The Kinks[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/the_kinks/2014-05-16-760], The Small Faces czy Spener Davis Group. Ich znakiem rozpoznawczym stały się skutery (włoskie Lombrety TV 175), dobrze skrojone garnitury, schludnie i krótko obcięte włosy oraz co tygodniowe tańce w West Endzie i Soho. To właśnie wówczas pojawiła się amfetamina pozwalająca na zabawę do białego rana.

Można powiedzieć, że tzw. „przemysł kulturowy” jak nazywa Theodor Adorno, duże firmy marketingowe dosłownie czyha, aby w odpowiedniej chwili zaproponować odpowiedniej subkulturze odpowiedni produkt. Przykład? W latach 90 prym wiodła grupa Nirvana [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/nirvana/2013-12-08-145] i grunge. Jej niekwestionowany lider Kurt Cobain występował jedynie przeciw istniejącej kulturze (także rockowej), w której tworzył. Z drugiej strony sieć ekskluzywnych sklepów w USA wypuszcza na rynek odzież wzorowaną na Kurcie Cobainie, wartą 400- 500 dolarów. Czy to nie paradoks?

Kategoria: historia | Wyświetleń: 521 | Dodał: Bies | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
avatar
Formularz logowania

Wyszukiwanie

Kalendarz
«  Lipiec 2014  »
Pn Wt Śr Czw Pt Sob Nie
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031

Archiwum wpisów

Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek

  • Copyright MyCorp © 2025Darmowy kreator stron www - uCoz