Niedziela, 06.15.2025, 3:26 PM
Witaj Gość | RSS Główna | Rejestracja | Wejdź
Moja witryna
Menu witryny

Kategorie sekcji
historia [56]
classic rock [195]
hard rock [74]
punk rock [84]
NWOBHM [12]
black metal [164]
death metal [64]
thrash metal [38]
gothic metal [14]
metal symfoiczny [5]
new metal [47]
groove metal [3]
doom metal [14]
progresja [15]
mroczne koncerty i festiwale [2]
recenzje [63]
power metal [17]
grunge [9]
Moja książka- black metal [3]

Statystyki

Ogółem online: 20
Gości: 20
Użytkowników: 0

Główna » 2014 » Lipiec » 01 » Muzyka Rockowa. Część XIII: Death Metal
1:01 PM
Muzyka Rockowa. Część XIII: Death Metal

Kolejnym gatunkiem wywodzącym się z fuzji Pierwszej Fali Black Metalu i thrash metalu jest death metal.

Gatunek ten, tak jak Black Metal (Druga Fala) związany jest z Norwegią, związany i kojarzony jest ze Stanami Zjednoczonymi... Bez najmniejszego mrugnięcia okiem mówiąc o death metalu wymienilibyśmy takie kapele jak Morbid Angel, Nile, Canibal Corpse...

Death metal to gatunek muzyki heavymetalowej, będący pochodną thrash metalu, powstały na początku lat 80. XX wieku- dokładnie w 1985 roku.

Nazwa „death metal" w dosłownym znaczeniu oznacza "metal śmierci". Za twórcę terminu death metal powszechnie uznawany jest Jeff Becerra, autor utworu o tym samym tytule z albumu Seven Churches grupy Possessed z 1985 roku.

Possessed to bowiem amerykańska grupa muzyczna, powszechnie uznawana za prekursora death metalu. Powstała 1983 roku w El Sobrante w okolicach San Francisco w stanie Kalifornia w USA.

W 2007 roku zespół wznowił działalność w odnowionym składzie. Pierwszy od 1993 roku występ formacji odbył się na festiwalu Wacken Open Air w Niemczech.

Gatunek cechują m.in. charakterystyczna forma ekspresji wokalnej zwana growlingiem ulegająca na przestrzeni lat zmianom w zależności od radykalizacji brzmieniowej samej muzyki, jak i warstwy lirycznej, poruszanej przez poszczególne zespoły; nieludzkie głosy (często w postaci odpowiednio spreparowanego krzyku); szybka bądź wolna (czasami bardzo wolna) praca gitar oraz perkusyjne blasty, o których już pisałem mówiąc o black metalu. Zwykle wyeksponowana jest technika gry wymagająca wysokich umiejętności. Do muzyki są często dodawane różne dodatkowe dźwięki, np. dzwony kościelne czy szum wiatru, głównie we wstępach utworów lub przy zakończeniach.

Pod względem kompozycyjnym wskazanie cech charakterystycznych death metalu jest utrudnione, gdyż gatunek ten z założenia miał przekraczać granice ekspresji wyznaczone przez, już epatujący agresywnym i negujący większość zasad harmonii, thrash metal. Bezdyskusyjnie podstawowym tworzywem muzycznym jest w muzyce death metalowej barwa dźwięku uzyskiwana za pomocą bardzo mocno, jeśli nie maksymalnie przesterowanego wzmacniacza gitarowego. W połączeniu z bardzo uwydatnioną nagłośnieniem perkusją figury rytmiczne wykonywane na gitarze stają się trzonem kompozycji. Uzyskanie odpowiedniego nastroju, dawkowanie napięcia i kontrola dynamiki są nadrzędne względem zachowania tradycyjnej struktury tonalnej. Muzycy świadomie posługują się przy tym dysonansami, które dzięki uwydatnionym poprzez przesterowanie alikwotom mogą tworzyć powtarzalne frazy mające w kontekście utworu sens mimo atonalności. Poszczególne frazy (zwane tu zazwyczaj riffami) połączone są w grupy, których następstwo wyznaczają przede wszystkim odgórnie zaplanowane przez kompozytora dynamika i tempo narracji muzycznej. W efekcie narracja ta często przybiera skrajnie niespokojny i "postrzępiony" przebieg, który podkreśla zazwyczaj gwałtowną i pesymistyczną wymowę utworów.

Tradycyjna tematyka tekstów dla tego gatunku porusza zagadnienia okultyzmu, ezoteryki, śmierci (w szerokim tego słowa znaczeniu) w tym eutanazji, aborcji, zbrodni przeciwko ludzkości, morderstw, dzieciobójstwa; także deprawacji społeczeństwa (kazirodztwo, konsumpcjonizm, akty przemocy, gwałty) oraz zagadnienia związane z Biblią i negatywnymi postaciami (np. diabłami, potworami, mutantami). Satanizm wszelkiej postaci również się pojawia, ale jest jednak domeną black metalu. Są zespoły prezentujące w utworach treści o tematyce społecznej i politycznej (Obituary, Dying Fetus) oraz nawet lirycznych (Death) czy historycznej (Nile). Death metal nie posiada obecnie granic tematycznych.

Do prekursorów gatunku zalicza się m.in. grupy Death, Possessed, Terrorizer, Master, Napalm Death oraz Morbid Angel. Pierwsze nagrania gatunku to m.in Seven Churches autorstwa Possessed, wczesne nagrania demo grupy Death oraz jej pierwszy album zatytułowany Scream Bloody Gore, jednakoż część historyków muzycznych określa owe nagrania jako post thrash metal - w przeciwieństwie do World Downfall autorstwa zespołu Terrorizer z 1989 roku czy też Harmony Corruption grupy Napalm Death wydanego w 1990 roku oraz nagrań brytyjskich grup Bolt Thrower oraz Carcass, szwedzkiego Entombed, nowojorskiego Suffocation oraz florydzkiego Morbid Angel.

Death Metal nie jest to gatunek jednolity. Dzieli się on na szereg podgarunków:

Black/death metal - synteza dwóch gatunków, charakteryzująca się techniczną deathmetalową grą, płynnymi i melodyjnymi elementami obecnego black metalu oraz często zaczerpnięciem jego tematyki (satanizm, okultyzm itp.), przedstawiciele to m.in. obecny Behemoth, Myrkskog, Zyklon czy Dissection

Najbardziej znana grupą grajacą blacked death metal jest zespół Belphegor. Belphegor to austriacka grupa muzyczna wykonująca blackened death metal. Powstała w 1991 roku w Puch. Do 2009 roku grupa wydała osiem albumów studyjnych, które zostały pozytywnie ocenione zarówno przez fanów, jak i krytyków muzycznych.

-Brutal death metal - death metal z wpływami goregrindu, przedstawiciele to m.in. Nile, amerykański Disgorge, Cannibal Corpse, Devourment, Origin oraz Suffocation.

  • Death and Roll - znany również jako Death 'n Roll, będący pochodną death metalu i hard rocka, przedstawiciele to m.in. Six Feet Under, Dismember oraz Entombed.
  • Deathgrind - pochodna death metalu oraz grindcore'u, przyjmująca charakterystyczną dla niego "gardłową" odmianę growlingu i "ciężar" samej muzyki oraz złożoność formy muzyki death metalowej, przedstawiciele to m.in. Dying Fetus, Brutal Truth, Cephalic Carnage oraz Carcass.
  • Death doom - podgatunek death metalu inspirowany klasyczną formą doom metalu, ważniejsi przedstawiciele to grupy Asphyx, Disembowelment, My Dying Bride, Anathema (wczesna) czy też Paradise Lost.
  • Melodic death metal- znany również jako melodeath, charakterystyczne dla odmiany są melodyjne utwory, nierzadko czysty śpiew lub stonowany growling, ważniejsi przedstawiciele gatunku to grupy At the Gates, In Flames, (wczesne) Entombed, Arch Enemy oraz Dark Tranquillity.

-Progresywny death metal - cechą charakterystyczną dla podgatunku są m.in złożoność harmonii oraz rytmu utworów oraz silne wpływy jazzu czy też fusion, przedstawiciele to m.in. Cynic, Atheist, Pestilence, Opeth a także, (późnej) Death.

-Techniczny death metal - technika gry wyeksponowana jeszcze bardziej niż w przypadku progresywnego death metalu. W utworach często słychać (lecz w mniejszym stopniu niż w wypadku progresywnego death metalu) wpływy muzyki neoklasycznej (Necrophagist) czy też fusion (Cryptopsy), inni przedstawiciele to m.in. (późne) Death, Gorguts, (wczesny) Kataklysm czy też rodzime Decapitated, Lost Soul.

Specyficznym rodzajem death metalu jest szwedzki death metal, o którym powyżej pisałem. Szwecja to niewielki kraj na mroźnej północy Europy. Zamieszkuje ją mniej niż dziewięć milionów obywateli, a wśród jej najpopularniejszych produktów eksportowych są hokeiści, tanie meble, łożyska kulkowe, wódka i blondynki. Jest jednak w tym zaśnieżonym kraju coś jeszcze, coś co nazywa się death metal.

Od końca lat 80. w Szwecji powstało grubo ponad tysiąc ekstremalnych zespołów metalowych, a szwedzka scena metalowa uważana jest za jedną z najbardziej cenionych na świecie…

Historia muzyki bardzo często zatacza koło. Niemal każdy gatunek lub podgatunek muzyczny przeżywał lub będzie przeżywał swój renesans.

Gdy  zamkniemy oczy i myślimy „Szwecja”, pod powiekami widzimy regały „Billy” z Ikei, Volvo, najpopularniejszym zespołem dance jakim jest ABBA, słynnymi pornosami z lat 70-tych z ponętnymi blondynkami... i death metalem.

Oczywiście nie będę ściemniał, że „małolata”, który swą wiedzę czerpie z Wikipedii kolebką death metalu jest i będzie USA. Ma oczywiście trochę racji, bo death metal jest dość silnym gatunkiem w Stanach Zjednoczonych. Jednak jak powszechnie wiadomo muzyka rockowa rozwijała się równolegle w USA i Europie. Można mówić nawet o globalizacji zjawiska jakim jest muzyka rockowa. Oczywiście przeciętny Kowalski, którego życie krązy wokół pracy, życiem rodzinnym (w kapciach i przed telewizorem)i zakupach w pobliskim dyskoncie- nie będzie o takich rzeczach wiedział. Przeciętny Kowalski nas po prostu nie interesuje. Dla prawdziwych fanów death metal i Szwecja to niemal równorzędne pojęcia. Trzeba oczywiście powiedzieć, że kraj ten wydał wiele formacji ogólnopojęciowego rocka (i nie tylko!). Wspomnieć mogę o power metalowej formacji Sabaton, ale również o dwóch wieżach szwedzkiego black metalu, a mianowicie o Marduk i Wetain. Przykładów z muzyki hard ro0ckowej o metalowej można mnożyć, a wspomnieć można jeszcze Tiamat... Z drugiej strony Szwecja wydała takie zespoły jak ABBA czy koszmar z gatunku Army of Lovers.

Death metal wsiąknął w ziemie naszych północnych sąsiadów. Można powiedzieć, że szwedzka scena death metalowa była porównywalna. Biorąc uwagę potencjał Szwecji i Stanów Zjednoczonych można uznać to za socjologiczny fenomen. Albumy takie jak: „Left Hand Path” Entomed, „Like An Ever Flowing Stveam” Dismamber, „Dark Recdlections” Carage czy późniejsze „Slanyhter of the Soul” At the Gates to dziś kamienie milowe nie tylko szwedzkiego death metalu, ale metalu w ogóle. Wspomnieć też należy o dziele monumentalnym jakim jest „Szwedzki death metal” autorstwa Daniela Ekerotha. Można powiedzieć, że temat został wyczerpany... Dziś weterani tamtych „dni chwały” są dość zmęczeni. Większość  z nich wycofała się z przemysłu muzycznego , inni „tłuką” mało znaczące płyty (może więc cieszyć dobra pozycja naszego Vadera!). Są też tacy, którzy kontynuują wojnę w solidnej drugiej lidze death metalu (a nie jest to ujmą).

Spójrzmy na umowną Czwórkę Szwedzkiego Death Metalu. Entomed- ich piękna kariera w ostatnich latach mocno przywiędła. W początkowym okresie zespół dość płodny twórczo zespół nie rozpieszcza swych fanów, a ostatnia płyta ukazała się w 2007 roku. Nastąpiły też przetasowania w składzie. Nie ma się czego dziwić, bo L.G. Petror i jego koledzy za kołnierz nie wylewali. Unleashed po reaktywacji wypuścili kilka dobrych krążków: „Sworn Allegiance” czy „Midinterblot” są po prostu doskonałe. Ostatnio jakby spoczęli trochę na laurach i rzeźbią mało ciekawie, także nie polecam, chyba że wiernym wyznawcą, którzy chcą mieć każdy album  Unleashed. Grave to przypadek ciekawy. Gdy zespół zawiesił działalność, po to by „zmartwychwstać” budował swoją formę. Ich pierwszy album po „zmartwychwstaniu” nie był dobry, ale już „Endless Processions Souls” to  ich najlepszy album od czasu „Soulles”. No i na koniec zostawiłem sobie Disember (świeć Mroczny Panie nad ich przegniłą duszą). Tej hordzie przydarzały się dobre płyty („Disember”) i gorsze (jak: „The God That Never Was”). Stanowili jednak mocny skład koncertowy i to był ich atut. Niestety w 2011 roku wywiesili białą flagę- po prostu przegrali z wielkim biznesem. Prawo rynku bywa okrutne.

Z czystą premedytacją unikam tu pisania o zespołach z drugiego czy trzeciego planu (choć zdaję sobie sprawę, że kilka perełek bym tam znalazł). Unikam też tematu pt. „Tiamat”. Dziwna to horda, choć lubię ich i w czasach liceum był to dla mnie zespół numer 1(dziś nadal sięgam po ich płyty!). Tiamat ciężko opisać: trochę w tym black metalu, trochę death metalu (choć w 1992 roku mieli z tym gatunkiem nie wiele wspólnego), trochę gotyku, trochę progresji. Ciężko to sklasyfikować.

Ogólnie szwedzka scena death metalu od połowy lat 90-tych mocno podupadła. Materiał ludzki się zużywa. To co było nowe staje się obyte. . W końcu same zespoły wcześniej czy później popadają w marazm artystyczny- zwłaszcza w ekstremalnej formie jaką jest death metal.

Honorów na scenie death metalowej w Szwecji na początku XXI wieku  bronił Entomed (choć w swoim brzmieniu daleki był od swoich korzeni) i...(tu uwaga!) Wikingowie z Amon Amarth. Oczywiście wiele można powiedzieć o brodatych Szwedach, którzy kręcą grzywami na koncertach czy teledyskach (czasem wygląda to naprawdę zabawnie jak układ taneczny w jakieś piosence disco polo). Ekipa Johana Hagga przez wiele lat utrzymywała wysoką sprzedaż płyt. Ponad to gościła w periodykach takich typu „Rock Hard” czy „Terrorizer”. Świadczy to, że Wikingowie są w dobrej formie. Obroną szwedzkiego death metalu prowadził swego czasu Rogg Johansson, którego niezliczone zespoły czy tez projekty wiele wniosły do sceny ekstremalnej w Szwecji. Wymienić tu można: Paganizer, Ribspreader czy Demiurg. Nie można zapomnieć o Hypocrisy, któremu jak chodzi o brzmienie bliżej do In Flames niż do Grove. Nie można zapomnieć też o black metalowcach z Necrochobic oraz thrash’u rollowym The Crown... Można było podejrzewać, że niegdyś rozwinięta scena , dziś jest jedynie cieniem dawnych dni. Nic bardziej mylnego.

Ciekawym projektem jest Blodbath , którzy stworzyli Mikael Åkerfeld z Opeth i Anders Nystroma i Jonas Ronstec z Katatoni. Można mówić o niej jako supergrupa. Zaczęli od grania coverów Entomed. Skład i zespół ewaluował. Płyty zrobiły się perfekcyjne brzmieniowo. Powstał również projekt Death Breath. Za jego utworzenie był odpowiedzialny Nicke Anderson: gość, który wymyślił szwedzki death metal. Nie było mowy, że może być wtopa. „Stinking Up The Night” (2006) jak i „Let it Stink” (2007) były hołdem dla Pradawnych.

Nie można zapomnieć również o Murder Squad, który stanowił połączenie Dismember (Estby i Cabaza) i Entomed (Cederlund i Stjarind). Oba albumy są dość bezwstydnym „Autopsy Worshp”, ale starsi fani docenili je. Czuć było mlaskanie i zadowolenie...

Przegniłe jak zwłoki Podziemie zaczęło jednak wrzeć i bulgotać. Oto kończyło się to co stare, by ustąpić miejsce nowemu. Wszystko to dzięki hordzie zwanej Repugnat, która zapowiadała się obiecująco. Ich debiut „Epitome Of Darkness”- historie wyjęte z undergroundu. A początku nie wzbudziło to entuzjazmu, album ten ukazał to w 2004 roku, a więc po upadku zespołu, ale trzeba wspomnieć, że w 2010 roku nastąpiła ekshumacja projektu. Grupa przegrała kilka koncertów, ale drugiego albumu już nie wydała. Szkoda. Ekipa ze Sztokholmu okazała się kuźnią talentów i wyznaczeniem nowych standardów w szwedzkim death metalu.

Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku  zaroiło się od młodych zespołów, które grały death metal. Objawił się m.in. młody gitarzysta i wokalista Morbus Chron, który  jak głosi wieść gminna jest bratem czy kuzynem samego Nicke Anderssona. Ma chłopak wejście do branży jak mało kto...

Można też wspomnieć o bohaterach drugiego planu, takich jak: Desultory, Seance, Unanimated czy Interment lub Erocation (te dwa zespoły to w latach 90-tych klasyczny underground).

Jakie będą losy death metalu? Gdy powstające przez 20 lat szereg nowych zespołów, które nie wnosiły zbyt wiele do historii gatunku. Gdy jednak powstają takie dzieła jak: „dwójka” Necroration czy Death’s Strikiny Wings Degial (oba 2012 rok!) można spać spokojnie. Dobrze, że ktoś chce wyjść poza schemat, który przedstawia Morbid Angel czy Autopsy.               

Sama ekspresja i prezencja śmierci w tekstach jest bardzo zróżnicowana i nie można jej określić jako tematykę ogólną. Zacznijmy może od satanizmu. Zawsze uważałem, że satanizm w muzyce metalowej przedstawiany był raczej w sposób prześmiewczy i niezbyt dosłowny, aczkolwiek wywoływał znaczne kontrowersje wśród „normalnych” słuchaczy. Tematykę satanizmu oraz okultyzmu poruszane były przez takie kapele jak: wcześniej wymieniony Possessed, Witchery, czy nasze rodzime kapele, takie jak: Vader, czy Behemoth. Jeżeli jesteśmy już przy bardziej ekstremalnych ekspresjach lirycznych to warto wspomnieć o Cannibal Corpse. Cóż nie będę cytował może żadnych tekstów, żeby nie obrzydzić Wam dalszego czytania, ale w skrócie: nekrofilia, gore, krew, flaki, zombie, kanibalizm w najbardziej ekstremalnym tego słowa znaczeniu. Same okładki Cannibal Corpse wywoływały kontrowersje wśród społeczeństwa, a teksty to jeszcze wyższa półka. Inni reprezentanci tego nurtu to: Nerophagist oraz Pungent Stench, a z naszych rodzimych kapel warto wspomnieć o– znanym i lubianym w niektórych kręgach – Necrophil. Jest jeszcze inna tematyka, warto wspomnieć o historycznych inspiracjach w death metalu. Przykładem takich kapel może być Death (genialny album „Human”) oraz Nile, który w ciekawy sposób nawiązuje do wierzeń starożytnych Egipcjan (świetny kawałek „Kafir” o wojnach perskich). Poza tym poruszane są tez problemy społeczne lub polityczne, np. w tekstach Krisun, Necrophagist lub Death.

Teraz trochę zróżnicowaniu brzmieniowym. Death metal czerpie garściami z wielu innych gatunków i takie Entombed, czy Debauchery to Death and Roll, natomiast Necrophagist, Opeth, Cynic, czy Atheist inspirują się muzyką fusion, klasyczną i nastawioną na technikę, reprezentują prog death lub techniczny death. Poza tym w death’ie możemy usłyszeć inspiracje doom’em, grindcore’m lub black metalem. Bardziej delikatną odmianą death’u jest tzw. Melo – death, reprezentowany przez takie kapele jak Arch Enemy, czy In Flames.

Żyjemy obecnie w społeczeństwie, które czuje ogromny strach przed śmiercią. Boi się spotkania ze Stwórcą, kary za grzechy, czy po prostu niebytu. Śmierć „udawaną” lub nierealistyczną mamy obecnie w filmach, grach komputerowych, książkach, czy właśnie muzyce. Czy pomaga nam to przezwyciężyć strach przed nią? Czy wzrasta świadomość tego, że w końcu nas na tym świecie zabraknie? W średniowieczu śmierć była wszędzie. Epidemie, nierozwinięta medycyna, ciągłe wojny, ubóstwo – wszystkie te cechy powodowały, że była ona wszechobecna, a świadomość ludzka była znacznie wyższa niż teraz. Z rozwojem technologii „prawdziwą” śmierć zastąpiono „urojoną”. Dzieciom przestało się o tym mówić, wystarczy im scena śmierci Mufasy w „Królu Lwie”. Od jakiegoś czasu dało się zaobserwować ciekawe zjawisko: śmierć mamy wszędzie, w każdym masowym źródle, ale boimy się jej. Muzyka death metalowa działa tak samo jak inne dziedziny współczesnej kultury, jednak robi to w sposób bardziej dosłowny i bezpośredni, bo co bardziej nas zszokuje – zabójstwo przechodnia w nowym GTA, czy przeczytanie tekstu Cannibal Corpse „Hammer Smashed Face”? Nie należy jednak robić tego na przymus i nierozsądnie. Nie każdy ma na tyle twardą psychikę, by w taki sposób oswajać się ze zjawiskiem śmierci. Zresztą nie każdy musi lubić taką muzykę, nie o to w tym przecież chodzi. Do czego zatem zmierzam? Nie traktujmy death metalu jako zło i darcie mordy o zerowej wartości. Można powiedzieć, że jest to pewien proces przyswajania i akceptacji, który może nas w dużym stopniu oswoić ze śmiercią. Czy mogą być jakieś skutki uboczne? Możemy się kompletnie odwrażliwić na otoczenie, starajmy się tego unikać. W jaki sposób? Bardzo prosty – słuchajmy też innej muzyki, tej bardziej „normalnej”.

Kategoria: historia | Wyświetleń: 488 | Dodał: Bies | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
avatar
Formularz logowania

Wyszukiwanie

Kalendarz
«  Lipiec 2014  »
Pn Wt Śr Czw Pt Sob Nie
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031

Archiwum wpisów

Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek

  • Copyright MyCorp © 2025Darmowy kreator stron www - uCoz