Następuje utwór "Piwniczne widziadła"[http://www.youtube.com/watch?v=FowiS-lGHE0]. Uwagę zwracają na siebie subtelne talerze, gitary przerywają to długimi kaskadami nut, które pną się po pięciolinii i już grają skoczny riff zwrotki. Do tego utworu został nakręcony video-clip. Widziałem go kilka razy, szczęśliwie. Fajnie nakręcony, w śmiesznych kolorach, różowy, niebieski, fioletowy, żółty itd. Konktury niewyraźne, skaczą, wszystko rysowane jakby piórem świetlnym. Kostrzewski, z tego co pamiętam, miał czerwone oczy. Ciężko było rozpoznać kontury, wszystko drgało. Naprawdę, dziwny teledysk. Kumpel nagrał go i ma na stanie o ile jeszcze nie skasował... tak na lewo to mogę się postarać o jakieś przypadkowe kopie. Jak ktoś chce to niech się ze mną skontaktuje i podrzuci kasetę.
"W sadzie śmiertelnego piękna"[http://www.youtube.com/watch?v=kMFRR683BYE], śpiewane przez Kostrzewskiego niskim głosem, jedynie refren ze słowami "W sadzie śmiertelnego piękna..." wydarty ciszy z krzykiem. Utwór spokojny, z trochę ostrzejszą perkusja przed ostatnią zwrotką (druga powtórzona), gitary grają ostre riffy wysokimi nutami.
"Odmieńcy"[http://www.youtube.com/watch?v=1IU-wsYObAQ] zaczynają się szybką jazdą, zapowiada się najszybszy numer na płycie. Perkusja wali jak oszalała, gitary prują przed siebie, to wszystko przez ponad minutę, zanim wejdzie wokal. Wtedy na chwilę przed, wszystko się uspokaja, słychać akompaniament akustycznej gitary, wolne solo, potem powraca przesterowana gitara, średnie tempo grania widoczne na całej płycie. Kostrzewski próbuje umelodyjnić swój głos, często wyciąga głoski w górę. Koniec to znowu tempo z początku utworu, najszybsze na płycie.
Po tym szybkim graniu przychodzi czas na balladę "Łza dla cieniów minionych"[http://www.youtube.com/watch?v=OVXdDxm8JL4], przy akompaniamencie akustycznych gitar spokojny, melodyjny głos Romana Kostrzewskiego. Od razu ogarnia mnie pogrzebowy nastrój. Gitary są pełne smutku, wygrywają wolną, liryczną melodie. Często wstaję i biorę do rąk swojego klasyka i gram z nimi, zamykam oczy i gram. W połowie utworu gitary zmieniają brzmienie na przesterowane, wolna melodia wybucha z nową silą, w tle znów zaczyna przygrywać klasyk, potem dochodzą wysokie tony trzeciej gitary, solowej. Do tego Kostrzewski śpiewający podwójnie - jeden głos niższy i drugi, nakładany, z echem, wyższy. Chwyt zastosowany prawie na całej płycie, niewiele jest fragmentów, w których słyszymy jeden głos Kostrzewskiego. Tutaj pod koniec utworu dochodzi cichy, trzeci głos w tle, który już bez mała krzyczy.
Cichnie na dworze... zamilkł głos Kata, a we mnie powstaje pustka, którą żal i smutek wolno napełnia. Przyszedłeś następny dniu, minęła chwila i odchodzisz, kto cię prosił. Kacie, czyń swą powinność! Wołam o śmierć.
W Deo Recording Studio, Teatrze STU oraz warszawskim Izabelin Studio we współpracy z Andrzejem Puczyńskim i Krzysztofem Stasiakiem powstała następna płyta grupy zatytułowana Ballady. Muzycy postanowili pokazać swoje łagodniejsze oblicze i umieścili na niej znane już, spokojne numery, dwa nowe utwory ("Legenda Wyśniona", "Niewinność") oraz stare piosenki, powstałe na samym początku działalności, które nie znalazły się wcześniej na żadnym albumie. Na fortepianie gościnnie zagrał Józef Skrzek[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/jozef_skrzek/2014-07-02-210].
"Ballady" [http://www.youtube.com/watch?v=XpC5jzr3irc] Kata zawsze będą mi się kojarzyć z bardzo wczesnymi porankami po tzw. domówkach - godziną czwartą lub piątą rano, kiedy towarzystwo zmęczone zabawą zalega po kątach lub nie jest już w stanie nawiązać kontaktu z rzeczywistością. Muzyka, do niedawna prawie zagłuszająca rozmowy, teraz spokojnie sączy się z głośników. W takich chwilach często przychodzi czas na różne wynurzenia i zwierzenia, przeważnie niezbyt wesołe. "Niedobitkom" nic tak wówczas nie służy, jak właśnie melancholia "Ballad", najbardziej nietypowej płyty w dyskografii zespołu.
Album to zbiór nowych, nastrojowych kawałków, okraszony kilkoma starszymi utworami ("Łza dla cieniów minionych"[https://www.youtube.com/watch?v=OVXdDxm8JL4], "Głos z ciemności"[https://www.youtube.com/watch?v=BCQ6xNki2LA] i "Czas zemsty"[https://www.youtube.com/watch?v=2LCsDA2CWxU]). Kat raczył słuchaczy balladami już nie raz - przykładem niech będzie niezwykłe "Trzeba zasnąć"[https://www.youtube.com/watch?v=Zo2u9T7VV0g] (pochodzące z płyty "Szydercze zwierciadło"[https://www.youtube.com/watch?v=h4Kb1uD89cw]) czy perełek w stylu "Płaszcz skrytobójcy"[https://www.youtube.com/watch?v=EFPjwcbbXjs] (tekst zaczerpnięty z poezji Tadeusza Micińskiego) i "Słodki krem"[https://www.youtube.com/watch?v=1PjItX84aic] (z krążka "Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach"[https://www.youtube.com/watch?v=TwR16j51-PY] ). Do tej listy wielu dorzuciłoby nie mniej słynne "Purpurowe gody"[https://www.youtube.com/watch?v=Pxezc0PwN2Q], jednak ich nastrój nieco burzy wers "naga budzisz się w wielkich jajach"... Przynajmniej według mnie. Wolniejsze utwory - podobnie jak u innych thrashowych zespołów - były uzupełnieniem ostrzejszej całości. "Ballady" natomiast pokazały bardziej liryczne oblicze Kata.
Płytę rozpoczynają delikatne dźwięki pianina, a więc "Legenda wyśniona"[http://www.youtube.com/watch?v=d-4FunzcDPE], której niezwykły nastrój potęgują dochodzące później ciężkie gitary. Trudno zapomnieć ten kawałek - być może chodzi o tekst, być może o linię melodyczną, być może chodzi o klimat...
Wśród polskich zespołów są jednak i takie, które silniej wiążą się z prozą mistrza grozy. Przykładem jest najstarszy rodzimy zespół black metalowy KAT. Nadał on jednej ze swoich płyt tytuł „Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach”, co jest cytatem z jednego z opowiadań Lovecrafta[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/cthulu/2014-03-21-605]. Poza tym Roman Kostrzewski, lider zespołu, w balladzie Legenda wyśniona wyraźnie nawiązał do Necronomicon, dając w ten sposób pewien klucz interpretacyjny do utworu:
"Ogień wolno gasł
... Już życie śpi
Czekam aż jęknie Wielki Dzwon...
... Cienie skrzydlatych węży...
- Przyszli
W czerni zagrobnej,
Kreślę za pentagramem krąg.
KIA KAMPA!”
"Skrzydlate węże" to przecież element utworów Lovecrafta, a "IA KAMPA!" to tylko inna transkrypcja słów z zaklęć Necronomiconu, które w wersji przekładu Krzysztofa Azarewicza mogą odpowiadać zwrotom "KIA KANPA!" lub odpowiednio zestawionym słowom "IA" oraz "KANPA" pojawiającym się w Księdze Umarłego Prawa.
Atmosferę podtrzymuje wojowniczy "Głos z ciemności"[https://www.youtube.com/watch?v=BCQ6xNki2LA], a ukojenie przynosi instrumentalny "Talizman"[https://www.youtube.com/watch?v=lV66ve-kD_Q] . Jednak to przysłowiowa cisza przed burzą, ponieważ zaczyna się "Delirium Tremens"[https://www.youtube.com/watch?v=YglNEoYel2c], chyba najcięższy tekstowo utwór na płycie, który rozpoczynają słowa "Mamo tyle lat nie ma cię...". Jego kulminacją jest gorzki monolog Kostrzewskiego - "mam 25 lat i życie połamane jak patyk..." Po mrocznym i przytłaczającym "Delirium Tremens" otrzymujemy kolejną dawkę smutnego piękna - "Łzę dla cieniów minionych". To kolejny kawałek Kata, o którym próżno pisać - trzeba go po prostu usłyszeć. Po deklaracjach "okręt mój płynie dalej" nadchodzi zimny "Czas zemsty". Utwór trudno nazwać typową balladą, choćby ze względu na buntowniczy klimat i momentami marszowe tempo muzyki, a także słowa w stylu "z głębi ran, z chaszczy i nor, zemsty nadszedł czas i przemoc" oraz "wzniósł Abadon stary miecz, plunął w piach, wojna psie!". Nie ulega jednak wątpliwości, że piosenka idealnie komponuje się z całością płyty. Końcówka albumu przynosi słuchaczowi ukojenie połączone z zadumą. Do "Robaka"[https://www.youtube.com/watch?v=ft3WbXivjhM], "Bez pamięci"[https://www.youtube.com/watch?v=yei0n9237-U] i "Niewinności"[https://www.youtube.com/watch?v=FXcC9ai0Q_A] przekonywałam się najdłużej, postrzegając je jako zbyt delikatne, psujące spójność płyty. Jednak w pamięci na długo pozostawały mi urywki tekstów takich, jak "sługami Boże jesteśmy twymi w grobach, bo praw za życia równych nie ma" ("Robak"), "Starta na proch przez ludzi, czczą kierat, by prędzej to szło, toczą się kamienie bez imienia" ("Bez pamięci") czy wreszcie "do dzikich borów idę, między psy, szukam żył źródlanej wody, czystej krwi" ("Niewinność"), których wymowę podkreślała muzyka - mniej agresywna niż to zwykle u Kata, ale niezwykle przejmująca.
Każde przesłuchanie "Ballad" to fascynująca emocjonalna podróż, bez względu na stan ducha - choć przestrzegam wrażliwców, których ta muzyka może wpędzić w przysłowiowego "doła". Płyta, wydana ponad dekadę temu, świetnie broni się i dziś. Jeśli jednak ktoś szuka w muzyce przede wszystkim nowinek, zaskakujących rozwiązań, to srodze się zawiedzie, ponieważ ten album to przede wszystkim potężna dawka emocji. "Ballady" wypełnia muzyka, która może zostać w człowieku na całe życie. W moim przypadku tak właśnie jest.
W roku 1994 roku firma byłego menedżera, Metal Mind Records, wydaje bez zgody zespołu trzy pierwsze płyty jako CD. Zespół skierował sprawę do sądu, po długoletnim procesie sąd przychylił się w większości do zdania muzyków, jednak niektóre kwestie prawne pozostają nierozwiązane.
W 1995 roku wokalista grupy Roman Kostrzewski wydał dźwiękową wersję fragmentów „Biblii Szatana” Antona Szandora LaVeya, w nagraniach towarzyszyli mu Piotr Luczyk, Jacek Regulski, a także Józef Skrzek.
W październiku 1995 grupa wystąpiła w Zabrzu poprzedzając koncert grupy Motorhead. Rok później ponownie w Izabelin Studio został zrealizowany kolejny album grupy zatytułowany ...Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach [http://www.youtube.com/watch?v=TuV1lHXc2po&list=PL2C01D344FDE4EB99] zmasterowany przez Julitę Emanuiłow oraz Jarosława Pruszkowskiego.
"Róże..." to zdecydowanie najbardziej epickie dokonanie w historii muzyków. Sporo tutaj elementów kojarzących się nawet z metalem progresywnym. Można by powiedzieć, że to taki progresywny thrash. Takie wrażenie właśnie sprawiają najdłuższe kompozycje (okolice 10 minut): "Szmaragd Bazyliszka" oraz "Wierzę". Pozostałe numery również do najkrótszych nie należą. Prawie wszystkie przekraczają barierę 5 minut. Wyjątkiem jest "Odi Profanum Vulgus" (http://www.youtube.com/watch?v=2zQbyifVY-U ), który liczy sobie 4 minuty 54 sekundy. To właśnie ta kompozycja jest zdecydowanie najlepszym numerem na płycie. Świetne zróżnicowane riffy no i ten genialny refren. Równie dobrze słucha się "Purpurowych Godów" z baaaaardzo charakterystycznym dla KAT'a tekstem. Tak, tak, Romek nie zmienił swojej postawy. Nadal pięknie i poetycko śpiewa o rzeczach, które najczęściej wzbudzają kontrowersje... Z postawą frontmana KAT'a można się zgadzać albo nie. Nie sposób jednak nie doceniać jego głosu. Roman Kostrzewski to zdecydowanie najlepszy rockowy głos na polskiej ziemi. Świetnie słucha się tych bardziej histerycznych partii jak i tych głębokich i czystych. Brakuje tylko trochę tego charakterystycznego krzyku.
Podsumowując - "Róże..." to kolejna bardzo dobra pozycja w KAT'owskiej dyskografii. Klasyk.
Kat, postrzegany jako zespół satanistyczny, był w niewielkim stopniu obecny w mediach, choć pozostawał zespołem rozpoznawanym i cenionym przez fanów gatunku. Niektóre media i partie polityczne atakowały zespół, zarzucając mu promowanie satanizmu i łamania prawa. Gdy w Rudzie Śląskiej w roku 1999 doszło do zabójstwa na tle satanistycznym, zespół wydał specjalne oświadczenie, w którym zdecydowanie odcinał się od inspirowania podobnych czynów. W 1997 roku grupa przystąpiła do prac nad albumem Szydercze zwierciadło nagranym, zmiksowanym oraz zmasterowanym przez Jacka Regulskiego w jego Alkatraz Infometal Studio. Ponadto na płycie w chórkach zaśpiewali Katarzyna Kołodziej i Bartek Maciejowski.
„Szydercze zwierciadło”[http://www.youtube.com/watch?v=Zo2u9T7VV0g&list=PLCCC66A42EF38289B] było ostatnią studyjną płytą Kata. Jest to też ostatnia płyta z udziałem tragicznie zmarłego Jacka Regulskiego. To on założył studio Alkatraz, w którym płyta ta została nagrana. Niestety niezbyt długo nacieszył się swoim dziełem...
Już okładka dość wymownie wprowadza nas w klimat tego albumu, jednoznacznie ukierunkowuje słuchacza na treść tekstów. Ty razem nie ma upiorów, dziewic - są za to księża i ich obojętność na problemy zwykłych ludzi. Pierwszy utwór "Cmok - cmok mlask - mlask" , atakuje swoją bezpośrednią wymową. Porusza temat, o którym często w Polsce się nie mówi - a który jednak istnieje. Pazerność księży na pieniądze i to często zupełnie bez podstawna. Nie inaczej jest również w tytułowym utworze na płycie. "Szydercze zwierciadło"[http://www.youtube.com/watch?v=84ArvQxin3Y&list=PL40126BCBF603DB6E], choć również traktujące o "problemie" księży - jest jednak przesycone metaforami i zwrotami, które pozwalają słuchaczowi na wyrobienie sobie własnego zdania na ten temat. Nie obyło się również bez spoglądnięcia na ówczesną sytuację w kraju - czego przykładem jest na przykład, "Czemu mistrze krzyż w tornistrze" (wytłumaczenie takiej formy rzeczownika "mistrzowie" we wkładce płyty). Bardzo ciekawą kontynuacją na płytach Kata stały się również utwory instrumentalne - nie inaczej jest tym razem - Jacek Regulski napisał muzykę do takiego właśnie utworu. Chodzi oczywiście o "Spojrzenie".
KAT nie specjalnie "udziela" się z "Szyderczym..." na koncertach, jest jednak jeden utwór, który standardowo wchodzi w setlisty koncertowe zespołu "Oczy słońc". To właśnie z tego utworu pochodzą tak wyśmiewane przez jednych - a posiadające jednoznaczną wymowę - "czekoladowe msze" i "Micky Mouse". Groteskowo przedstawiona idea, a raczej praktyka wiary katolickiej w Polsce - jeszcze raz przedstawia stosunek Romana Kostrzewskiego do tej "instytucji". Na zakończenie płyty możemy posłuchać "Trzeba zasnąć" z gościnnym udziałem Katarzyny Kołodziej i przeraźliwym skrzekiem/rykiem świń.
Przez wielu fanów Kata płyta ta jest uważana za najsłabszą w całej karierze zespołu. Dlaczego?? Może, dlatego, że teksty posiadają trochę inną stylistykę niż na innych płytach?? Może, dlatego, że muzyka jest jakby trochę lżejsza?? Ja osobiście się z tym nie zgadzam - dla mnie ta płyta jest po prostu inna - może miała zwiastować "nowe" w Kacie?? Niestety tego się nie dowiemy...
„Bądź wariatem - zagraj z Katem” to z kolei pierwszy minialbum polskiej grupy muzycznej KAT, wydany został 1996 roku nakładem wytwórni muzycznej Silverton. Do wydawnictwa była dołączona gra planszowa.
W 1998 roku, dzięki Tomaszowi Krajewskiemu nakładem Pagan Records ukazała się kompilacja zatytułowana Czarne Zastępy – W Hołdzie KAT[http://www.youtube.com/watch?v=zZf5M9Jc7Vg&list=PLJiUyGCmUNFAWHJ7Cvb8NECMg-hY1xc9V]. Swoje wersje utworów Kata zaprezentowały m.in.: Vader[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/vader_1/2014-07-04-261], Behemoth, Lux Occulta[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/lux_occulta/2014-07-05-434], czy Hermh[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/hermh/2014-07-05-418]. Kolejne tarcia w zespole pojawiły się przy nagrywaniu płyty Szydercze zwierciadło, kiedy to zespół opuścił gitarzysta Piotr Luczyk.
Zespół KAT to niewątpliwie największa legenda polskiego metalu. Ekipa dowodzona przez Piotra Luczyka i Romana Kostrzewskiego na trwałe wpisała się w świadomość tysięcy wielbicieli ciężkiego grania. KAT był też pierwszym polskim zespołem, który w swoich tekstach poruszył tematykę okultystyczną/satanistyczną dając tym samym impuls wielu innym muzykom, którzy już niedługo powoływać będą do życia liczne hordy zjednoczone pod wspólnym czarnym sztandarem. I to właśnie najwybitniejsi przedstawiciele tychże hord postanowiły oddać cześć swoim mistrzom wydając płytę "W Hołdzie KAT". Zapraszam do krainy czarnych zastępów...
Zaprawdę imponujący zestaw kapel został zebrany na tym krążku. Swoje wersje szlagierów KATa napisali: Damnation, North, Unnamed, Behemoth, Grom, Hermh, Luciferion, Prophecy, Insomnia, Mastiphal, Groan, Vader, Taranis, Immanis oraz Lux Occulta. Wszystkie te zespoły wniosły do muzyki KATa własne piętno indywidualności. To właśnie z tego powodu takie kompozycje jak "Ostatni Tabor" czy "Porwany Obłędem" wykonane w kolejności przez Behemoth'a i Damnation brzmią niczym pluton egzekucyjny. Jednak ten kwiat polskiego metalu nie ograniczył się tylko do brutalizowania muzyki KATa, dowodem na to jest chociażby "Śpisz Jak Kamień" w wersji Unnamed czy "Głos Z Ciemności" zinterpretowany przez Grom. Nie zawiódł Vader, który w "Wyroczni" pogodził jej heavy metalowy rdzeń z własnym znakiem firmowym - death metalem. Również legendarny Hermh zaprezentował ciekawą wersję tytułowych "Czarnych Zastępów" wzbogaconą o klawisze nadające posmaku końca...
Prawdziwą niespodziankę sprawił jednak Prophecy. Spodziewalibyście się KAT-a w wersji a' la Nine Inch Nails? Brzmi to jak świętokradztwo a w rzeczywistości "Diabelski Dom cz. II" tylko na tych zmianach zyskał. Doprawdy świetna wersja! Cudownie zabrzmiała również "Legenda Wyśniona" zaśpiewana przez... wokalistkę zespołu Groan. Również zabił mrocznym ambientowym wręcz wykonaniem "Płaszczu Skrytobójcy" Taranis. Lux Occulta rzadko zawodzi i w tym przypadku również nie dała plamy. Słuchając ich wykonania "Czasu Zemsty" można dojść do wniosku, że najbardziej godnym zastępcą Romana jest właśnie Jaro.Slav. Świetna kompozycja, genialna interpretacja. Nie mam pytań.
Podsumowując: Czarne Zastępy - W Hołdzie KAT to jedna z najlepszych tego typu płyt w ogóle!!!
W 1999 roku ukazał się podwójny album Romana Kostrzewskiego „Listy z Ziemi” Marka Twaina. Tego samego roku w wypadku motocyklowym zginął Jacek Regulski, Kat zawiesił działalność. W 2001 roku Kostrzewski powołał zespół Alkatraz i wydał z nim album pt. Error wydany nakładem Silverton. Piotr Luczyk występował natomiast w Adrenalina.
Nazwa zespołu pochodzi od studia nagrań stworzonego przez gitarzystę Kata, Jacka Regulskiego.
Alkatraz powstał, gdy rozpadł się macierzysty zespół Romana Kostrzewskiego. Zainicjował on nowy projekt, mający grać odmienną muzykę od tej, jaką do tej pory z nim kojarzono. Przygotował też teksty, w których mniej było ponurej atmosfery i odniesień satanistycznych i okultystycznych, a więcej ironii i prześmiewczego spojrzenia na aktualną polską rzeczywistość (choć były też oskarżenia o mętność i niezrozumiałość). Muzyka była z założenia eksperymentalna – stąd dołączenie drugiej gitary basowej, częste zmiany tempa utworów.
W roku 2001 ukazała się płyta Error[http://www.youtube.com/watch?v=8uUXp-3aK2Y&list=PL395641BD91CEE495], która nie odniosła sukcesu, częściowo z powodu braku promocji. Na trasie koncertowej w 2002, podczas której na perkusji zagrał Ireneusz Loth, dużą część repertuaru zajęły utwory Kata i to właśnie na nich skupili się fani.
"Error" to bardzo kontrowersyjna płyta, o której opinie wahają się od tych najbardziej pozytywnych, do takich, według których ten album nie ma właściwie zalet. Po części jest to spowodowane przeszłością Romana Kostrzewskiego i znaczeniem tego wydawnictwa dla fanów Kata, ale myślę, że główną rolę odgrywa tu zawartość - dla jednych nowatorska, dla innych niebezpiecznie inspirowana nowoczesnymi odmianami ciężkiego grania.
I zarówno jedni, jak i drudzy mają sporo racji. Alkatraz odważnie korzysta z nowych brzmień, a nawet z rytmów raczej kojarzonych z deską na kółkach niż z Katem... ale nie dajmy się oszukać, nie jest to fundament tej muzyki, tylko jedne z elementów, które ją tworzą, a współgrając z resztą, prezentują nam coś zupełnie nowego. Bo oprócz wymienionych już składników mamy melodyjne śpiewy w specyficznym dla Romana stylu, dwóch basistów, generujących naprawdę ciekawe tło rytmiczne, i rewelacyjną grę Valdiego Modera, który, oprócz umiejętności sprawnej i interesującej słuchacza obsługi gitary, robi świetny użytek z efektów, przesycając nimi swoje partie. Po zmieszaniu wszystkich tych czynników otrzymujemy ciekawy, nowatorski pomysł na muzykę.
Niestety są momenty, kiedy odnoszę wrażenie, że zespół na pomyśle poprzestał. Niektóre utwory sprawiają wrażenie mocno niedopracowanych, czerpiących z założeń muzycznych płyty, ale pozbawionych charakteru. Wymienię tu choćby rozlazłe "Ay...yyy" z koszmarnym głosem babci, czy nudne do bólu "A ciule - fuck off" z, dodatkowo, najgorszym tekstem. A teksty to kolejna, warta poruszenia, kwestia. Roman znany jest z tego, że potrafi pisać ładnie i potrafi pisać brzydko. Tutaj "brzydko" jest brzydsze niż kiedykolwiek. Teksty Alkatraz są, jak to określił autor, "bliżej ziemi". Ja interpretuje to jako metaforę opadania na dno: "Gej jak Rej (O.K.)" to już dla mnie zbyt wiele.
Mimo wszystkich wad jest to płyta, której warto posłuchać. Jest na niej kilka bardzo dobrych utworów, które sprawiają, że choć reszta jest niezbyt zajmująca, chce się do "Error" wracać.
Kat został reaktywowany w roku 2002 i zaprezentował się fanom na trasie On tour again. Rok później Kat zagrał przed Iron Maiden na Mystic Festival w Hali Ludowej we Wrocławiu, co zostało zarejestrowane na płycie. W roku 2004 nastąpiły poważne zmiany w składzie. Najpierw zespół zakończył współpracę z perkusistą Ireneuszem Lothem a następnie rozstał się z Romanem Kostrzewskim, jako powód podając brak porozumienia w sprawie linii wokalnych przygotowanych przez niego na nową płytę. Byli członkowie zespołu zorganizowali wkrótce potem trasę koncertową grając stare utwory, która przy okazji zaowocowała wymianą oświadczeń prawnych przez skłócone strony. Loth i Kostrzewski założyli własny zespół KAT & Roman Kostrzewski, Kostrzewski zapowiedział też wydanie materiału solowego. Pewien rozdział w historii zespołu zamyka podwójne DVD Somewhere in Poland. Na drugiej płycie znalazły się archiwalne materiały – wideo z koncertów z przełomu lat '80 i '90, teledyski oraz wywiad z zespołem. Wydane są też reedycje niektórych płyt.
Muzycy Kata przyzwyczaili swoich fanów do tego, iż na nowe płyty muszą długo czekać. Ostatnią studyjną płytą jest "Szydercze zwierciadło", a od momentu nagrania tej płyty do chwili aż ukazał się krążek "Somewhere in Poland 2003" minęło siedem lat. Siedem trudnych, konfliktowych lat. Muzycy Kata rozeszli się. Potrafili jednak zebrać siły i zagrać po drodze razem dwie trasy koncertowe pod szyldem KAT oczywiście. "SIP 2003" jest zapisem koncertu, jaki odbył się 28.11.2003. Gwiazdą wieczoru był Iron Maiden, natomiast jako support wystąpił między innymi właśnie KAT. Tradycyjnie koncerty Kata otwiera utwór "Wierzę", i nie inaczej jest również na tej płycie, choć pojawia się również krótkie nitro wprowadzające do utworu. Później pojawiają się słowa "Witajcie" i "...jak wasze gardła..." w wykonaniu Romana i zaczyna się "Diabelski dom cz. II". Już w tym utworze słyszymy lekką zmianę aranżacji. Takich zmian zresztą na tej płycie jest dużo więcej, również w innych utworach. Trzeba obiektywnie stwierdzić, że w większości zmiany Piotra (gitara) wpłynęły korzystnie na utwory, również te starsze. Ostre dźwięki "Killera" zostają przerwane przez ballady "Niewinność" i "Czas zemsty". Potem następuje znowu mocne uderzenie w postaci "Wyroczni" i ponownie złagodzenie klimatu... Cała Hala Ludowa śpiewa "...Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...", tak na koncercie Kata nie mogłoby zabraknąć "Łzy dla cieniów minionych". Bardzo ciekawy zabieg zastosowano natomiast w przypadku "Płaszcza skrytobójcy", tuż po zakończeniu utworu Piotr wplótł znany riff z "Mission Impossible". Po chwili dołącza do niego również Irek i panowie odgrywają bardzo znany motyw we własnej intonacji. Kto był na koncercie Kata nie jest mu to chyba obce, gdyż ci panowie nie raz grali fragmenty piosenek Ozziego Osbourne'a[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/john_michael_osbourne/2014-07-04-330]. Bardzo miłym dodatkiem do płyty jest teledysk do utworu "Ostatni Tabor" oraz nowa wersja tej piosenki zarejestrowana w katowickim studiu Alkatraz (tam gdzie nagrano "Szydercze..."). Płyta jest bardzo dobra - pod względem zarówno technicznym jak i muzycznym nie można doczepić się do niczego... Przede wszystkim jest to ostatnia płyta (oby nie na zawsze!?) Romana i Irka w zespole KAT.
|