Czwartek, 11.14.2024, 8:41 PM
Witaj Gość | RSS Główna | Rejestracja | Wejdź
Moja witryna
Menu witryny

Kategorie sekcji
historia [56]
classic rock [195]
hard rock [74]
punk rock [84]
NWOBHM [12]
black metal [164]
death metal [64]
thrash metal [38]
gothic metal [14]
metal symfoiczny [5]
new metal [47]
groove metal [3]
doom metal [14]
progresja [15]
mroczne koncerty i festiwale [2]
recenzje [63]
power metal [17]
grunge [9]
Moja książka- black metal [3]

Statystyki

Ogółem online: 1
Gości: 1
Użytkowników: 0

Główna » 2014 » Lipiec » 4 » vader 1
12:31 PM
vader 1

Vader- wielu kojarzy tą nazwę z głównym i zarazem najbardziej rozpoznawalnym czarnym charakterem w kosmicznej sadze „Gwiezdne Wojny” [z ang. „Star Wars”] [http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/anakin_skywalker_alias_darth_vader/2014-03-27-612]. Miłośnicy rockowej (a powinienem doprecyzować heavy metalowej) ekstremy kojarzą tą nazwę z czymś innym... To właśnie Vader jest głównym przedstawicielem death metalu w naszym kraju. Nie boje się zaryzykować stwierdzenia, że tym czym był Death[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/death/2014-07-04-315] i Morbid Angel [http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/morbid_angel/2014-07-05-454]   dla global death metalu, tym Vader był dla Polski... To on stworzył i zdefiniował ten styl w Kraju nad Wisłą... Zbudował sobie również światową karierę. Taki stan rzeczy trwa już od ponad dwóch dekad. Mało kto jednak dziś zdaje sobie sprawę, że zespół Petera ma dziś 30 lat.

W odróżnieniu od innego zespołu polskiej ekstremy, który zdobył międzynarodową karierę, a mianowicie o Behemoth[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/behemoth_wstep/2014-07-05-424, o Vaderze nie mamy tak szczegółowych informacji o powstaniu grupy. Jak wiadomo zespół powstał w 1983 roku w Olsztynie, ale dokładnej daty początku zespołu nie pamięta jego niekwestionowany lider, wokalista i gitarzysta- Peter. Są teorie, że zespół powstał najprawdopodobniej na jesień 1983 roku, ale jest to tylko teoria, a nie fakt... Urodzony w 1965 roku Peter, a mówiąc precyzyjnie Piotr Wiwczarek był wówczas świeżo upieczonym licealistą..., grał na gitarze basowej, co też można uznać za ciekawostkę...

Muzyka w rodzinie Piotra (którego wychowali dziadkowie) była obecna od zawsze. To właśnie za namową dziadka Wiwczarek w drugiej klasie szkoły podstawowej rozpoczął naukę gry na skrzypcach. Nauka trwała aż siedem lat, ale zakończyła się wraz ze śmiercią dziadka....

W tym początkowym okresie trudno posądzić Petera o radykalizm muzyczny, czy fascynację muzyka rockową czy metalową. Sam mówi na ten temat: „Początkowo słuchałem praktycznie wszystkiego, co było dostępne w telewizji i w radiu: Bee Geas, ABBA czy polskie zespoły. Dziadek bardzo lubił muzykę klasyczną i w domu zawsze było słuchanie płyt: od Straussa do wojskowych marszów.” Można zaryzykować stwierdzenie, że wpływ muzyki klasycznej i wojskowej miał ogromny wpływ na poznanie miłości do heavy metalu, która już wkrótce miała się u Petera objawić (w ósmej klasie szkoły podstawowej: „Było to zresztą bardziej hobby, ponieważ miałem plany zostać lekarzem, a jeszcze wcześniej weterynarzem, ale jeszcze wcześniej kierowcą parowozu. W ósmej klasie szkoły podstawowej usłyszałem Black Sabbath[hhttp://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/black_sabbath/2014-07-04-317], Deep Purple[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/deep_purple/2014-07-04-319]  i Led Zeppelin[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/led_zeppelin/2014-07-04-318]. Szczególnie ten pierwszy zespół wywarł na mnie ogromne wrażenie. Praktycznie już od usłyszenia „jedynki” zostałem ich fanem. I tak jest do dziś... To właśnie Sabbath zainfekował u mnie pasję do hard rocka i zapewnił inne spojrzenie na utwory. Po tym jak byłem na koncercie ART. ROCKA- to nasza lokalna gwiazda i inspiracja- gdzieś koło 1981 roku postanowiłem grać na basie.” Temat Black Sabbath Peter porusza  już w 2011 roku, gdy na łamach „Teraz Rocka” wypowiadał się w następujący sposób: „Na początku był Black Sabbath! Pierwsza płyta tej grupy (choć nie koniecznie pierwsza jakiej słuchałem- najpierw poznałem koncertowy album „Live at Last”) uczyniła mnie tym kim jestem. Wcześniej nie miałem pojęcia, że tak można grać i... że tak mogę słuchać muzyki. To właśnie oni napiętnowali mnie muzycznymi „trzema szóstkami”, kiedy byłem uczniem ósmej klasy szkoły podstawowej. Ta płyta do tej pory poprawia mi nastrój, nawet gdy przeżywam najtrudniejsze chwile. Czar, czy może magia? Album Black Sabbath[https://www.youtube.com/watch?v=Hh4DDm-43pE]  nie stracił ze swojej świeżości mimo upływu przeszło 40 lat...”- w tym przypadku trudno się z Peterem nie zgodzić... Black Sabbath to nie tylko ojcowie heavy metalu, to pewnego rodzaju kultowości...)

Pierwszy instrument Peter dostał dzięki babci. Był to „Romeo 2”, dość podobny bas do tego, na którym później grał Poul McCartney. Pod wpływem mrocznych tematów hard rocka Wiwczarek szybko przemalował instrument na czarno i nakleił na nim trupią czaszkę.

Wkrótce zmienić się miał również styl młodego Wiwczarka, który zmienił kolorowe hippisowskie stroje, pacyfki czy koraliki na skórę i stal...

Taki styl nie wziął się z nikąd... Tak bowiem ubierał się Rob Halford- wokalista Judas Priest[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/judas_priest/2014-07-04-331], kolejny wielki idol młodego Petera. Na łamach „Teraz Rocka” rozwinął temat: „Judas Prest i ich Brytyjska Stal[https://www.youtube.com/watch?v=_TtLbK6Oepw]. Gdyby w czasie II wojny światowej Anglicy budowali takie czołgi, niemieckie Tygrysy zapewne nie siałyby takiego spustoszenia w ich szeregach... ten longpley to świetne kompozycje, brzmiące wzorcowo także dziś! Uwielbiam Judsów a ten album to mój faworyt w ich dyskografii. Tak się cieszę, że repertuar „British Steel” grali w całości na ostatnich trasach (oczekuje też tego na pożegnalnych koncertach w tym roku). Ja i Zbyszek Wróblewski razem założyliśmy Vadera właśnie dzięki temu, że obaj lubiliśmy tą płytę.” Miłość Petera do Judsów jest na pewno spora, o „Screaming for Vengeance” [https://www.youtube.com/watch?v=-JUELVUWwbI]  wypowiadał się w następujący sposób: „W ogóle cała płyta    „Screaming for Vengeance” jest genialna. W Judas Priest ze „Screaming for Vengeance” jest to ekspresja, która wyjątkowo mi odpowiada- ten specyficzny typ solówek, te gitarowe pojedynki, te “wajchy”. Uwielbiam ten zespół, a równocześnie rodził się mój styl grania.” Peter rozwinął też temat „Brytyjskiej Stali” i założenia Vadera: „Na Zbyszka zwróciłem uwagę, bo miał wielki znaczek „British Steel”, a wtedy byłem totalnie zakręcony na punkcie Judas Priest. Następnego dnia umówiliśmy się na spotkanie. Zbyszek miał dostęp do przyzakładowego domu kultury Mozaika. A tam były wzmacniacze i można było ćwiczyć.”

Rodzina pomogła Peterowi kupić nową gitarę, tym razem był to „Kosmos”, choć nie był to cud techniki, po wielu przeróbkach i ulepszeniach służył muzykowi przez pięć lat.

W tym czasie pojawiła się również nazwa zespołu: Vader, która w świadomości fanów funkcjonuje do dziś. Nie ma tu żadnych niespodzianek czy ukrytych znaczeń. Lord Vader- główny czarny charakter „Gwiezdnych Wojen”: „Kiedy szukaliśmy nazwy na ekranach kin panowały „Gwiezdne Wojny”. Nazwa musiała odzwierciedlać styl kapeli i przede wszystkim dobrze brzmieć. Vader pasował idealnie!” Oczywiście pojawiły się inne propozycje, takie jak np. „Terror”, ale jakoś za mało się w owym czasie kojarzyła się ze specyfiką i stylistyką jaką miał iść zespół Petera i Zbyszka... „Mój pierwszy kontakt z muzyką Vadera to jakaś Metalmania, na której nie grałem z Acidami, pojechałem jako kumpel z ekipą Turbo. Wtedy dla mnie to granie Vadera  było zbyt ekstremalne. Jeszcze tego nie rozumiałem, byłem wychowany na Metallice, Antraxie i ewentualnie Slayerze, a oni grali szybciej niż Slayer! To było coś, co przerastało moją percepcję i wrażliwość muzyczną. Ale kilka lat później się z nimi zaprzyjaźniłem, a obecnie uważam, że to jest absolutnie kultowy zespół. To właśnie dzięki nim mogą funkcjonować w Polsce i za granicą Behemoth czy Decapitated. Oni utorowali drogę tego typu kapelom na Zachód. A dzięki ich perkusistom , dzięki Dareyowi (Dariusz Brzozowski) trochę łyknąłem grania na bębnach. Oni mnie do tego zainspirowali.

Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem twórczości Vadera, ale starałem się zapoznać z twórczością zespołu Petera. Bliższa jest mi ich późniejsza twórczość. Ostatnie płyty z Docentem (Krzysztof Raczkowski) i te na których już grał Darey. Szczególnie The Beast czy Impressions in Blood.

To, że odnosili tak duży sukces – moim zdaniem- wynikało z precyzji. Bo chociaż Peter darł się do mikrofonów i leciały „kartofle”, to wszystko było precyzyjnie wykonane. Tym pewnie Vader urzekł słuchaczy na całym świecie. Poza tym ludziom przypasował klimat zespołu.

Nie ulega wątpliwości , że to Peter jest tam „generałem”. Bo przecież cały skład się zmieniał wielokrotnie, a dopóki jest Peter , to cały czas jest Vader. Choć trochę szkoda, że w tym Vaderze nie ma takiego prawdziwego zespołu... Ale to jest wybór Petera i trzeba to uszanować.” – wspominał Maciej Starosta („Ślimak”) z Acid Drinkerss.   

Wczesne lata Vadera to czas formowania składu i stylu, którym miał podążyć Vader. Zbyszek, który funkcjonował w zespole jako „Vika” uczył młodego „Behemotha” (alias Petera) gry na gitarze i podstaw dotyczących sprzętu muzycznego. Obaj muzycy byli gitarzystami. Potrzebowali uzupełnić skład, ale nie było to proste. Inni docierali się niezmiernie wolno... Trudno wskazać kto był pierwszym wokalistą Vadera (na pewno nie był to Peter). Źródła podają, że był to Robert „Czarny” Czarnota lub Piotr Tomaszewski. Obaj panowie nagrywali z Vaderem „próbne taśmy” z prób. Byli i inni: Mariusz, Jacek Maring czy Robert Bielak... Tomaszewski miał jednak pasje (śpiewał również u Zbyszka Wróblewskiego w Raxasie).

Nie tylko docierał się i zmieniał skład zespołu, ale również jego styl... Czy wyobrażacie sobie, że Vader mógł grać coś innego niż death metal? Nieprawdopodobne a jednak.... Początkowo styl Vadera był zbliżony do Judas Priest i Accenthttp://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/accept/2014-07-08-748]... Już wkrótce miało się to zmienić... Peter usłyszał „Die By The Sword” [https://www.youtube.com/watch?v=ASKb-u4Vt5g]- utwór Slayera[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/slayer/2014-07-04-279]: „Gdy usłyszałem „Die By The Sword”- to tempo, a potem  taki fajny, trochę zwalniający cios... długo zbierałem szczękę. Dotarło do mnie, że chcę być „ekstremistą” w muzyce heavy metalowej, właściwie tego kierunku poszukiwałem...” Slayer miał na ciele i sercu Petera wywrzeć głębokie piętno: „Skoro „na zawsze”, to bezwzględnie Slayer i „Reign in Blood” [https://www.youtube.com/watch?v=s-5qMHaA5_0]! To było agresywne brzmienie i jeszcze mocniejsze słowa, ale przecież o to właśnie chodzi w takiej muzyce! No i ta produkcja Ricka Rubina... W owych dniach zdjęcie tych wszystkich pogłosów i deleyów z gitar, bębnów i wokalu było wręcz rewolucyjnym posunięciem. Dodawało to niewiarygodnej dynamiki i tak już Diabelskiej Ekstremalnej Muzyce. To 30 minut Slayera, które słuchałem mnóstwo razy od momentu ukazania się tej płyty. Pierwsza moją kasetę z tym albumem po prostu zdarłem! Slayer na „Reign in Blood” to esencja ekstremalnego metalu. Naprawdę nic więcej nie trzeba”- tak mówił Peter na łamach „Teraz Rocka” w 2011 roku.

Pierwszy koncert Vader miał miejsce w II LO w Olsztynie, a następnie zespół koncertował w klubach na terenie rodzimego miasta i w okolicach (a mówimy o latach 80-tych, a więc o komunie) czegoś takiego jak „scena metalowa” nie było w Polsce. To właśnie takie zespoły jak: KAT[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/kat_cz_i/2014-07-04-223], Imperator[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/imperator/2014-07-05-414], Kreon czy Vader ową scenę tworzyły (do tej grupy można również dorzucić hard rockowe Turbo[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/turbo/2014-07-04-326]  czy TSA[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/tsa/2014-07-04-322]). Mimo to, że było już po stanie wojennym, wciąż działała cenzura, ale zespoły metalowe w stosunku do tych punkowych miały zdecydowanie łatwiej, bo nie zajmowały się polityką lecz „śpiewem o szatanie”, a to władzą nie przeszkadzało...: „Nie czepiali się nas. Politykę mięliśmy w dupie, więc nie było niebezpieczeństwa. Koncerty klubowe były, ale sami musieliśmy o nie zadbać. Grało się zwykle na samym backline’ie, z ewentualnym nagłośnieniem wokalu i bębnów. Wyprawy poza nasze okolice zaczęły się dopiero po 85 roku.”

Szansa wyjęcia z lokalnego podziemia pojawiła się dla Vadera w 1986 roku, gdy Tomasz Dziubiński zorganizował pierwszą Metalmanię. 4 i 5 kwietnia 1986 roku w katowickim „Spodku” zagrały takie zespoły jak: KAT, Wilczy Pająk[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/wilczy_pajak_wolf_spider/2014-07-04-299], Turbo, Alaska i oczywiście Vader. „Kiedy ogłoszono nabór na pierwszy metalowy festiwal, również i my wysłaliśmy swój materiał. Byliśmy amatorami, ale przygotowaliśmy się do tego bardzo solidnie. Nagraliśmy na próbę kilka utworów na „setkę”. Nie była to może studyjna jakość, ale jak na tamte czasy na pewno powyżej standardu. Do tego zrobiliśmy specjalną sesję zdjęciową- z całą masą ćwieków, czaszek i oczywiście z backline’em w tle. Znaliśmy panujące zasady i nikt nie spodziewał się raczej, ze początkujący zespół z Olsztyna będzie w ogóle brany pod uwagę. Ale nie mieliśmy i tak nic do stracenia... Atmosfera była mega. Spodek pełen maniaków w skórach, masa kapel wszelkiej maści- ale metalowych. Dostaliśmy chyba 20 minut na set i zagraliśmy cztery kawałki. Pamiętam, że jeden z kumpli nagrał z trybuny koncert na kaseciaku. Nie wiem jednak czy nagrania przetrwały. Zbyszek miał kopię na szpuli... Ale też chyba zaginęła. Polska poznała zespół, a my poznaliśmy sporo nowych kolegów i kilku ludzi z mediów, m.in. Tomasza Demkiewicza. Dzięki niemu Vader pojawił się w ogólnopolskim radio i po raz pierwszy z wizytą w Warszawie.”

Sukces jakim był udział w Metalmanii odbił się na składzie... Zbyszek Wróblewski opuścił zespół, uznał, że Peter chce grać „ekstremę”, a on wolał grać lżejszy metal.... Vader czerpał całymi garściami ze Slayera czy Destruction.

Do pierwszego albumu droga była jeszcze daleka. Co prawda zespół doczekał się kasety „Live in Decay” [https://www.youtube.com/watch?v=_3_QXiKBY80], [https://www.youtube.com/watch?v=JItp9kfJN4M], [https://www.youtube.com/watch?v=V-9TP1jnc3Y], [https://www.youtube.com/watch?v=xv8nwxb29Hw], [https://www.youtube.com/watch?v=SOxF2LZu1Ms], która została zarejestrowana podczas koncertu na olsztyńskiej Akademii Rolniczo- Technicznej pod koniec 1986 roku... Produkcja kasety odbyła się własnymi kosztami... Ksero w Warszawie, okładki robione przez Petera i przegrywane z kasety matki to pierwsze demo Vadera.

To jednak nie jedyne zmiany, które spotkały zespół Vader, Polskie teksty takie jak: „Gniew Szatana” czy „Giń Psie” to etap przejściowy... Peter chciał pisać teksty po angielsku, ale Czarny nie radził sobie z ich śpiewaniem. W 1988 roku na koncercie „Thrash Camp” funkcje wokalisty przejmuje Peter, wykonując „Decaptated Saints” [https://www.youtube.com/watch?v=ONyAYSG2dE4]. Vader rozstał się również ze swoim perkusistą, którego zastąpił Krzysztof Raczkowski, którego większość fanów Vadera zna pod pseudonimem „Decent” lub „Doc”. Raczkowski zyskał ten pseudonim dzięki zamiłowaniu do książek. Doc bębnił wówczas w  Slashing Death[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/slashing_death/2014-07-04-260]. Docent szybko się zgodził na współpracę, bo Vader miał już lokalna renomę. Materiał na demo „Necrolust” powstał już z Docentem (warto zauważyć, że perkusista gra tam na dwie stopy). Na festiwalu w Rogoźniku Peter dostał demo nieznanego zespołu Morbid Angel[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/morbid_angel/2014-07-05-454] z utworem „Thy Kingdom Come” [https://www.youtube.com/watch?v=ucaghpMwvfA], [https://www.youtube.com/watch?v=374Vz2CBq_g], kawałek naprawdę szybki: „Kawałek ten można uznać za pewną wytyczną dla całej, rodzącej się właśnie epoki bezkompromisowej i piekielnie szybkiej muzyki.” Był to krok od thrash metalu w kierunku death metalu.

Rok po „Necrolust” ukazała się kolejna kaseta: „Morbid Reich” [https://www.youtube.com/watch?v=K7lnCQMtwHk], którą wydał Mariusz Kmiołek z Carnage Records. Kaseta została wydana bardzo pieczołowicie. Kolorowa wklejka ze zdjęciami, profesjonalnie nagrana kaseta, logo, flyersy i koszulki- pełen profesjonalizm... Warto zauważyć również inspiracje Petera literaturą: Lovecraftem, Edgarem Allanem Poe- taki azyl od szarej rzeczywistości PRL-u... „Z nazwą Vader zetknąłem się już w latach 80. Nie pamiętam czy to było na Metalmanii czy w innych okolicznościach. Bliżej poznałem działalność tej kapeli po koncertach z Mariuszem Kmiołkiem, który promował własną wytwórnię płytową, Camage Records, i z którym rozmawiałem na temat wydania mojego materiału- chodziło o album Turbo One Way. Mariusz już wtedy zajmował się Vaderem i opowiedział mi o ich koncercie na Zachodzie. Przyznam się, iż byłem zazdrosny, że im się udało, a Turbo nie. Śledziłem potem ich działalność, ale płyt nie kupowałem, bo to nie była moja stylistyka. Choć wspomniany One Way śmiało można zaliczyć do tego samego nurtu muzyki, co Vader... Po wydaniu albumu Awatar zagraliśmy wspólna trasę z Vaderem po Polsce. A jeszcze wcześniej daliśmy koncert na jakimś festiwalu w Olsztynie, gdzie występował też Vader. Trochę się bałem tej muzyki, którą grał Vader Myślałem, ze Turbo przepadnie, a tymczasem poszło znakomicie i efektem była późniejsza wspólna trasa. Piotrka poznałem jako wspaniałego muzyka i kolegę po fachu, ale też pasjonata wszelkich militarnych zabawek, filmów, książek itp. Ja kiedyś też interesowałem się czołgami, samolotami  i historią drugiej wojny światowej. Ale wracając do trasy. Vader już wtedy był wielką gwiazdą na rynku światowym , a Piotrek chciał grać przed nami. To było niesamowite. I zawsze na każdym koncercie Peter pięknie mówił o Turbo i o tym jak nas słuchał jako młody chłopak. Wyrażał się z wielkim szacunkiem o Turbo. Byłem bardzo szczęśliwy, że muzyka Turbo przyczyniła się do tego co osiągnął Vader . bardzo mu dziękowałem za te miłe słowa... Jestem przekonany, że dalej będą doskonale radzić sobie na świecie, zdobywając kolejne rzesze fanów. Życzę Piotrkowi tego z całego serca, bo to bardzo trudny zawód i trzeba mieć dużo samozaparcia. Peter- na szczęście- oprócz niewątpliwego talentu, ma wyobraźnię i siłę, a by ten sukces pomnożyć.”- wspominał Wojciech Hoffman z Turbo...        

Szara rzeczywistość PRL-u kończyła się i Vader miał szansę wypłynąć na szerokie wody. Zainteresowanie demówą okazało się dość spore nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami. Szacuje się, że „Morbid Reich” sprzedał się w liczbie ponad 10 tysięcy egzemplarzy. Vaderem zainteresował się program „Headbangers Ball MTV”, który pokazywał klipy z ciężkim graniem. Na „Z nazwą Vader zetknąłem się już w latach 80. Nie pamiętam czy to było na Metalmanii czy w innych okolicznościach. Bliżej poznałem działalność tej kapeli po koncertach z Mariuszem Kmiołkiem, który promował własną wytwórnię płytową, Camage Records, i z którym rozmawiałem na temat wydania mojego materiału- chodziło o album Turbo One Way. Mariusz już wtedy zajmował się Vaderem i opowiedział mi o ich koncercie na Zachodzie. Przyznam się, iż byłem zazdrosny, że im się udało, a Turbo nie. Śledziłem potem ich działalność, ale płyt nie kupowałem, bo to nie była moja stylistyka. Choć wspomniany One Way śmiało można zaliczyć do tego samego nurtu muzyki, co Vader... Po wydaniu albumu Awatar zagraliśmy wspólna trasę z Vaderem po Polsce. A jeszcze wcześniej daliśmy koncert na jakimś festiwalu w Olsztynie, gdzie występował też Vader. Trochę się bałem tej muzyki, którą grał Vader Myślałem, ze Turbo przepadnie, a tymczasem poszło znakomicie i efektem była późniejsza wspólna trasa. Piotrka poznałem jako wspaniałego muzyka i kolegę po fachu, ale też pasjonata wszelkich militarnych zabawek, filmów, książek itp. Ja kiedyś też interesowałem się czołgami, samolotami  i historią drugiej wojny światowej. Ale wracając do trasy. Vader już wtedy był wielką gwiazdą na rynku światowym , a Piotrek chciał grać przed nami. To było niesamowite. I zawsze na każdym koncercie Peter pięknie mówił o Turbo i o tym jak nas słuchał jako młody chłopak. Wyrażał się z wielkim szacunkiem o Turbo. Byłem bardzo szczęśliwy, że muzyka Turbo przyczyniła się do tego co osiągnął Vader . bardzo mu dziękowałem za te miłe słowa... Jestem przekonany, że dalej będą doskonale radzić sobie na świecie, zdobywając kolejne rzesze fanów. Życzę Piotrkowi tego z całego serca, bo to bardzo trudny zawód i trzeba mieć dużo samozaparcia. Peter- na szczęście- oprócz niewątpliwego talentu, ma wyobraźnię i siłę, a by ten sukces pomnożyć.”- wspominał Wojciech Hoffman z Turbo...         Vader zwróciła też uwagę brytyjska wytwórnia Earche Records. To właśnie ta wytwórnia miała pod swoimi skrzydłami takie zespoły jak Morbid Angel czy Napalm Death[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/napalm_death/2014-07-04-375]. Earache dało Vaderowi kopa jak chodzi o koncerty, przed podpisaniem kontraktu nie było ich sporo, głównie Vader pojawiał się na lokalnych metalowych festiwalach, były też koncerty we większych miastach i trzy koncerty poza granicami Polski: w Moskwie w Parku Gorkiego. Gdy zespół podpisał kontrakt z brytyjską wytwórnią mógł liczyć na coś więcej... a owym coś więcej były koncerty z Bolt Thrower i Grave, a później trasa po USA z Deicide[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/deicide/2014-07-05-405]  i Suffaction. W Polsce trasa z Ploretaryat.

Debiutancki album Vadera ukazał się nakładem  Earche Records w 1992 roku. Warto zauważyć, że „The Ultimate Incantation” [https://www.youtube.com/watch?v=XaXDdsAmyRU]  nie jest pierwszym albumem death metalowym. Olsztyński Vader wyprzedził na tym polu Imperator z Łodzi i jego album „The Time Before Time” [https://www.youtube.com/watch?v=o57XGWuahDQ&list=PL5715F78AC3823D5F], który jednak jakoś mi umknął w dziejach. Bez dwóch zdań vader nie ma się czego wstydzić na death metalowej scenie.

Oczywiście owo ekstemalne obciążenie da się już zauważyć i Slayera, zwłaszcza w wolniejszych jego fragmentach, gdzie Peter serwuje nam w warstwie instrumentalnej szaleńcze gitarowe gonitwy z wykorzystaniem tzw. „wajchy”. Warto pamiętać, że był to pomysł Kerry’ego Kinga...

Vader to jednak nie thrash metal, choć Slayer to naprawdę mocny zespół... vader to death metal i to pełną gębą. Wątpliwości? Posłuchaj sobie blastów (dla niewtajemniczonych partie perkusji o szybkości CKM-u)... no i ekspresji wokalnej...

Na  „The Ultimate Incantation”  Peter posługuje się rasowym growlingiem... Widać tu raczej inspiracje Morbid Angel niż Deicide (wyjątek stanowi mocny i wściekły „Decaptated Saints”). Warto zwrócić uwagę na urozmaicenie dźwiękowe w formie klawiszy czy pogłosy gitarowe czasem przechodzące w niezidentyfikowane piski czy stuki. Teksty pisali Peter i Paweł Wasilewski, a ich tematyka obiegała całą plejadę demonów, fałszywych Bogów i upadłych świątyń. To idea antychrześcijańska i apokaliptyczna wizja. W odróżnieniu od Behemoth na „The Ultimate Incantation”  widać pewne charakterystyczne cechy grupy, który objawił się na późniejszych albumach. Sporo tu piekielnie szybkich riffów. Ciekawym efektem jest stosowanie przez zespół pauz w takich utworach jak „Dark Age” [https://www.youtube.com/watch?v=XDkfyZULbR4], „Cruified Ones” [https://www.youtube.com/watch?v=MlAfEop8ymc]  czy „Decaptated Saints”... Warto zauważyć, że China i Benial na tym albumie się nie pojawili, a płytę tą nagrał Doc z Peterem samemu. Oczywiście można żałować, że debiut Vadera nie ukazał się wcześniej. W świadomości fanów funkcjonowały już takie produkcje jak: Morbid Angel, Death czy Carcass- prekursorzy death metalowej ekstremy. Utwór „Dark Age” doczekał się teledysku, który pojawił się w MTV. Poznałem ich gdzieś w roku 1992 roku- krótko po tym jak sam założyłem swój zespół. Trafiła do mnie kaseta Morbid Reich. Potem usłyszałem tez Necrolust. To było zderzenie z buldożerem. Sentyment sentymentem, ale do dziś uważam, że Necrolust i Morbid Reich to był najlepszy materiał, jaki kiedykolwiek nagrali. Absolutnie spontaniczny, dziki. Z jednej strony pod silnym wpływem Slayera, z drugiej mający już znamiona czegoś oryginalnego.

To że zrobili tak dużą karierę na Zachodzie, jest sumą wielu różnych czynników. Jak zawsze w takich przypadkach ważny jest talent, ale także determinacja. Vader (czyli Peter) miał zawsze w sobie ogromną siłę przebicia. To są rzeczy niezmierzalne. Scena jest pełna zespołów bardzo utalentowanych , które jednak nigdy nigdzie nie zaszły... i pewnie już nie zajdą. To trudno uchwytny czynnik, ale według mnie decydujący o drodze artysty do sukcesu. Vader to ma. Peter ze swoim zespołem zaczął kiedy w Polsce żadna grupa nie zaczął, kiedy w Polsce żadna grupa nie miała łatwego startu ani życia.

Tak naprawdę, to sobie kibicujemy. Niejednokrotnie graliśmy wspólne imprezy, a nawet wspólne imprezy, a  nawet wspólne trasy, podczas których obydwa nasze zespoły wypadały świetnie. . Schodziliśmy ze sceny i często spotykaliśmy się z Peterem i chłopakami przy jednym stoliku i nierzadko przy tej samej butelce wódki.

    Ja zawsze głośno mówiłem, że Necrolust i Morbid Reich to są kamienie milowe, nie tylko jak chodzi o polską scenę metalowa, ale w skali całego świata. Do moich osobistych faworytów dołożę jeszcze Sothis i De Profundis. To są wybitne osiągnięcia. A Peter mimo upływu czasu wciąż nagrywa przynajmniej dobre albumy. Zawsze podkreślałem, że to właśnie Vader  dzierży palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o przetarcie szlaków. Są prekursorami i nikt im tego nie odbierze. Od początku lat 90., kiedy tak świetnie sobie poradził, nie zwalniają tempa, co też jest godne podziwu. Maja siłę, aby to pchać do przodu i za to ogromny szacun.”- podsumowuje wczesną działalność Petera Nergal, czyli Adam Darski- lider Behemoth.

Vader wyruszył na podbój Europy i Ameryki. Tylko w 1993 roku dał dziesiątki koncertów w Polsce, Europie i za Atlantykiem w USA, Kanadzie i Meksyku. W tym roku ukazała się koncertówka „The Darkest Age: Live 93”, którą zespół nagrał z Ploretaryatem w krakowskiej hali Wisły.

W 1994 roku Vader wydaje mini album „Sothis” a następnie longplay „De Profundis” [https://www.youtube.com/watch?v=FDo0rvLGsI4]. Bas w studio nagrał Peter, ale na koncertach promujących struny basu szarpał Leszek „Shambo” Rakowski. Ten album pokazuje wszytsko czym przez następne lata będzie Vader. Można powiedzieć, że sztuka growlingu w metalu ekstremalnym jest niezmiernie trudna, a mało który wokalista jest zrozumiały... Piotr Wiwczarek obok kultowego Chucka Schuldigera z Death opanował tą sztukę do perfekcji. To również zmiana ekspresji, mało tu Morbid Angel, a więcej Deicide, który posługuje się subtelnością młota kowalskiego... Peter wykonuje feeling i muzyka Vader pomimo swej deathmetalowej brutalności płynie... zaskoczenie melodyjnością riffów i oszołomienie nagromadzonych zmian i zwrotów akcji jest dość spore. Postęp da się zauważyć również w tekstach, które też są pisane przez duet Petera i Wasilewskiego i też są inspirowane Lovecraftem i Crowleyem, ale są bardziej dojrzałe, poetyckie: odnoszą się do magii sumeryjskiej, zjawisk nadprzyrodzonych i mistycznych sił, które rządzą wszechświatem. „De Profundis” to najbardziej ukochany przez fanów album Vadera... Trudno jest z tym stwierdzeniem polemizować... Można jedynie stwierdzić, że wiele późniejszych płyt grupy nie ustępuje mu w żaden sposób jakością, wysoką jakością... „De Profundis” to pełen manifest indywidualnego stylu Vadera. „De Profundis” trafił do sklepów dopiero w 1995 roku i to pod koniec... Z tego okresu chciałbym  zwrócić szczególną uwagę na utwór „I.F.Y” [https://www.youtube.com/watch?v=SJGW9zmyo-Y ], a więc cover „I feel you” z repertuaru Depeche Mode. Oczywiście do dziś trwają spory, które wykonanie jest lepsze (ja osobiście wolę wykonanie Vadera, głos Petera jest bowiem bardzo głęboki). Warto też wspomnieć, że by nagrywać Peter nie musiał wyemigrować z Polski. Cały materiał zarejestrowano w Gdynii: „Już nie trzeba było wyjeżdżać  z Polski by zrealizować dobrze brzmiącą płytę. Pojawiła się nowa generacja realizatorów: Adam Toczko, Tomasz Bonarowski... Pamiętam jak wymiękaliśmy przy dźwiękach nowych materiałach Armagedon[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/armagedon/2014-07-05-485]  czy Violet Drige. To brzmiało jak nagrane na Zachodzie! Potem odwiedziłem kolegów z Acid Drinkers[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/acid_drinkers/2014-07-04-288] na sesji „Fishdick” [https://www.youtube.com/watch?v=-OUdnjgcv0k]  w Modern Sound! No i klamka zapadła! Międzyczasie doczekałem się własnego zawodowego sprzętu. Gdybyśmy nagrywali na Zachodzie nie miałbym możliwości zabrania tego ze sobą.”

Nie wszystko przebiegało gładko: Sesja była burzliwa i pełna przygód... „Niestety po raz pierwszy i ostatni pojechaliśmy pracować całą kapelą. Wyglądało to tak, że kiedy jeden nagrywał, reszta chlała i demolowała. To zbyt wykańczające. By napisać teksty do kawałka musiałem uciekać ze studia. W dodatku musieliśmy wyjechać w trasę i nie było mnie na miksach... Adam pomieszał i namącił trochę w pośpiechu. Wszystko trzeba było poprawiać po moim powrocie.” Piotr napisał  zresztą tylko trzy teksty na „De Profundis”.. Reszta była dziełem dwóch nadwornych tekściarzy Vadera: Pawła Wasilewskiego i Pawła Frelika... Zespół coraz bardziej zaznaczał swoją obecność na scenie krajowej i zagranicznej.

Vader nie zapomniał o swoich idolach muzycznych. Przeróbki numerów ukazywały się na singlach , składankach  czy albumach... Można to uznać za hołd dla wielkich sław metalowego świata... Tak było w przypadku albumu „Future of the Past” [https://www.youtube.com/watch?v=RuSAaXMhV58]. To swoisty elementarz Vadera. Swoje inspiracje muzyczne zespół ubrał  w charakterystyczne dla siebie brzmienie. Dobór artystów nie zaskakuje... To klasyczny repertuar bogów muzyki metalowej: Possessed, Celtic Frost[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/celtic_frost/2014-07-04-230], Slayer[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/slayer/2014-07-04-279], Terrorozer to nieliczne propozycje rodem ze świata mroku. Na płycie znalazło się także kultowe „I.F.Y.” [https://www.youtube.com/watch?v=SJGW9zmyo-Y] (czyli „I feel you” [https://www.youtube.com/watch?v=pPhbT73ZG2Q&feature=kp]) Depeche Mode[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/depeche_mode_1/2014-07-04-376]  i Black Sabbath[https://www.youtube.com/watch?v=DAav7uO1s7I]. Standardowy i kultowy kawałek Ozzego stracił jednak dużo ze swojej pierwotnej ekspresji. Całości jednak słucha się bardzo dobrze. Zespół testował „Selani Studio” w Olsztynie pod kątem nagrywanie kolejnej płyty „Black to the Blind” [https://www.youtube.com/watch?v=o68Q3XXbX84]. W czasie nagrywania materiału zespół  pożegnał się z Chiną, którego miejsce zajął Maurycy „Mauser” Stefanowicz związany z Dies Iree  i Christ Agony[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/christ_agony/2014-07-04-303]. Gdy  zapytamy o największy hit Vadera, wielu od razu wspomni „Carnal” [https://www.youtube.com/watch?v=r8hw29g-NtU], który pochodzi właśnie z tej płyty. Chyba tylko „Sothis” dorównuje jej popularności koncertowej. To perełka w koronie, coś co na pewno wyróżnia się w bogatym repertuarze Vadera. Dwie zwrotki Peter szepcze praktycznie tylko przy dźwiękach talerza, a później przeradza się w ów szept w krzyk, przy którym wymięka nawet Covey Taylor ze Slipknot[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/slipknot/2014-07-07-683]. To również monumentalny wstęp, ale również szybkie gitarowo- perkusyjne fragmenty ocierające się o grindcore i Terrorizer. Podobny zabieg da się zaobserwować słuchając „The Red Passage” [https://www.youtube.com/watch?v=E5b-xJ1avPA], gdzie zresztą da się usłyszeć charakterystyczny grindcorovy bas. W utworze „True Names” [https://www.youtube.com/watch?v=Miy2fbnU-U4]  pojawił się „czysty”, ale dość złowieszczy głos. Nie jest to rewolucja, ale na pewno robi wrażenie. Peter oddał pisanie tekstów Frelikowi i Wasilewskiemu (jeden tekst napisał nawet Tomasz Krajewski). Album to „czysty” death metal. Stwierdzenie „czysty” pojawia się tu nie przypadkowo, bo album ma dość przejrzyste brzmienie, zrobione tak, by całość nie straciła na swoim ekstremalnym wyrazie. Pomimo tego, że Vader był już pod koniec lat 90-tych XX wieku mocna ekipą na rynku muzyki ekstremalnej, trudno było uniknąć prozy życia: „Mieszkam w normalnym bloku, samochodu nie mam... Weźmy na przykład taką niebagatelną sytuację jak próby: teraz nie mamy sali. Często gramy koncerty, dlatego nie przeszkadza nam to aż tak bardzo. I nie chodzi o to, że nie mamy pieniędzy na jej wynajęcie. Po prostu ludzie się boją.” To właśnie wówczas Peter zdecydował się , że zawód muzyka będzie jego stałym zajęciem... Nie była to łatwa decyzja, bo peter ma żonę i dwójkę dzieci. Na propozycje koncertowe Vader nie mógł jednak narzekać. 31 sierpnia 1998 roku zespół zagrał w prestiżowym japońskim klubie Quattro w Tokio, gdzie została nagrana koncertówka „Live in Japan”. O japońskiej gościnie Peter wypowiadał się w następujący sposób: „Już od wyjścia z samolotu byliśmy traktowani bardzo gościnnie. To rzeczywiście bardzo zaskakujące przyjęcie zespołu, który po raz pierwszy przyjechał do Japonii. Nie dość że wypełniali salę i naprawdę ciepło nas przyjęli, to jeszcze znali nasze utwory. Przynosili nasze płyty ściągnięte z Polski.” Nie był to jednak jednorazowy wyskok, ale dość prężnie rozwijająca się kariera w tym kraju. Koncertówka potwierdziła, że Vader jest w świetnej formie. To album szybki, precyzyjny, wręcz zabójczy. W dodatku został nagrany w ulubionym przez fanów składzie: Peter, Doc, Mauser, Shambo. W dodatku zespół podpisał kontrakt z Metal Blade Records, który miał wydać trzy kolejne albumy Vadera. O skuteczności tej wytwórni Peter miał przekonać się już w 2000 roku, gdy Vader wydał album „Litany” [https://www.youtube.com/watch?v=uNVmPrfe08Y]. Promocja tego albumu była naprawdę na wysokim poziomie. Wywiady i promocje koncertowe- tego oczekiwał zespół. Cannibal Corpse[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/canibal_corpse/2014-07-05-465], Deicide[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/deicide/2014-07-05-405], Dark Funeral[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/dark_funeral/2014-07-04-234]  czy można sobie wyobrazić lepszy zestaw koncertwy? Album „Litany” [https://www.youtube.com/watch?v=uNVmPrfe08Y]  w Polsce uzyskał nominacje do Fryderyka: „tytuł jest trochę prowokacyjny- wiadomo, ze „litania” mocno kojarzy się z religią chrześcijańską. Nasza litania jest inna, choć ma podobną formę. Paweł Frolik jest autorem całej koncepcji płyty. Na nowej płycie są tylko dwa moje teksty.” Longplay „Litany” zawierał jeszcze bardziej surową i bezpośrednią muzykę niż poprzednie albumy Vadera: „Vader z założenia miał grać zawsze szybko i agresywnie. Czy „Litany” miał być esencją tej brutalności? Chyba nie. Płyta wyszła szybsza niż planowaliśmy, bo... Docent zagrał po prostu szybciej na sesji nagraniowej . Oczywiście był mocno pod wpływem kapel spod znaku grind. I nawet o tym wspominałem przy okazji wywiadów w tamtym czasie- ale to też nie było czymś nowym. Nowojorska scena z Agnostic Frost[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/agnostic_frost/2014-07-04-296]  czy Crumbsuckers, jak tez formacje pokroju Terrorizer czy ENT, miały wpływ na Vader już wcześniej. Na płycie były kawałki bezlitosne, o dość prostej konstrukcji, jak: „Cold Demons” [https://www.youtube.com/watch?v=k66u3joqpQM], „North” [https://www.youtube.com/watch?v=byZaPGTn7sg]  czy „Forwand to Die” [https://www.youtube.com/watch?v=psWftlvU1Z4], ale znalazły się tam „Xaper”, „Colling” czy otwierający „Wings” [https://www.youtube.com/watch?v=AcFXeTfWnUk], które już takimi nie były. Owszem daleko tu do „Dark Age” [https://www.youtube.com/watch?v=XDkfyZULbR4]  czy „Vision and Voice” [https://www.youtube.com/watch?v=ON9U2JQMClw], ale generalnie na pierwszych płytach kawałki były złożone. To typowy parametr początków prawie każdej kapeli- pokazać wszystko w każdej „piosence”. I oczywiście nie może być to utwór o budowie standardowej czyli zwrotka- refren- zwrotka- solo... Do takich form trzeba dojrzeć. Poza tym zawsze chciałem, by Vader nie nudził, a jednocześnie zachowywał swoją brutalność w muzyce. Płyty są bardziej lub mniej, ale jednak dość jednolite, Tworząc nowe kawałki, zawsze mam na względzie, że będą się mieszać z innymi na koncercie. Po „De Profundis” i „Black to the Blind” potrzeba było silnych krótkich ciosów. I taka była forma „Litanii”. Na pewno miało tu też wpływ moje nowe hobby: broń pancerna, historia, militaria, choć tu bardziej na tematykę tekstów- „Cold Demons”, „Forward to Die”- i image kapeli. Pojawiły się kamuflaże, wojenne oznaczenia i tym podobne.” Niektórzy nazywają vaderowską „Litanię” odpowiednikiem „Reign in Blood” Slayera... A, że Slayer na tym albumie był kultowy... Docent, bowiem powtórzył na tym krążku wyczyn Dave’a Lombardo i nagrał partię perkusji zbyt szybko... Aby materiał mógł mieć status longpleya Peter dopisał dwa utwory. Całość trwa zaledwie 30 minut!... Album brzmi jak metalowe techno oczywiście mówiąc poważniej stopa Doca na centrach rzeczywiście się wybija. Po przesłuchaniu „Linany” nie ma wątpliwości: to najbardziej ekscytujący i porywający album tej grupy.

patrz również:            http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/klasyczne_albumy_heavy_metalu_cz_1/2014-06-08-809

Kategoria: death metal | Wyświetleń: 801 | Dodał: Bies | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
avatar
Formularz logowania

Wyszukiwanie

Kalendarz
«  Lipiec 2014  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031

Archiwum wpisów

Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek

  • Copyright MyCorp © 2024Darmowy kreator stron www - uCoz