Niemal każdy ma swoje sympatie i antypatie muzyczne. Dziś w modzie jest to co komercyjne, często obecne w mediach. Popową papkę wspierają programy typu „Talent Show”, Radio Eska Rock „przeniosło się do Internetu” by na jego częstotliwość mogło wejść radio VOX Fm- kolejne radio propagujące muzykę dance. Wiele osób sugerując się radiowym czy telewizyjnym sukcesem Enej[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/enej/2014-07-01-165] czy Lemon[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/lemon/2014-07-01-166] zaczęło ich słuchać... W modzie stało się w modzie nawet disco polo, zwłaszcza po sukcesie zespołu Weekend i piosenki „Ona Tańczy dla Mnie” [http://www.youtube.com/watch?v=JvxG3zl_WhU].
Ja w swoich sympatiach muzycznych staram się nie podążać za modą, a pozostać wierny swoim ideałom muzycznym. Od ponad 25 lat jestem fanem heavy metalu. Od kiedy w wieku 7- 8 lat usłyszałem Metallicę [http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/metallica_1/2014-07-04-277] i „Enter Sadman” [http://www.youtube.com/watch?v=CD-E-LDc384] czy Kreator [http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/kreator_1/2014-07-04-243] „Material World Paranoia” [http://www.youtube.com/watch?v=HYkXkop98Ho] zakochałem się w thrash metalu [http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/thrash_metal/2014-07-01-6]. Nic zatem dziwnego, że wkrótce poznałem zespół KAT [http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/kat_cz_i/2014-07-04-223].
Moją ulubioną płytą hordy z Katowic jest: „Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach” [http://www.youtube.com/watch?v=TuV1lHXc2po&list=PLCDA3DA41AFC285FC]. Do płyty przyciąga sama okładka. Cmentarz, Antychryst. Ulubiony motyw na koszulki i dość popularny[https://plus.google.com/photos/110062462996295510274/albums/5948476649868911777/5948477385884673730?pid=5948477385884673730&oid=110062462996295510274].
Płytę otwiera „Odi Profanum Vulgus”[https://www.youtube.com/watch?v=2zQbyifVY-U] - utwór o skomplikowanej sile rażenia. Ironia, która często gości w tekstach Kata, obniżone gitary o jeden ton, agresywny, niemal wręcz corvy wokal Kostrzewskiego... „Kto rządzi tym światem”...
„Purpurowe Gody”[https://www.youtube.com/watch?v=Pxezc0PwN2Q] zaczyna się jak ballada (i początkowo powiem szczerze, że miałem do Kostrzeskiego i Luczyka trochę żalu, że utwór ten na balladach się nie znalazł), ale następuje zmiana tempa, aż w końcu Kostzrewski tnie to wszystko ostrym nożem..., mocny tekst mówiący o gwałcie.
„Stworzyłem piękną rzecz”[https://www.youtube.com/watch?v=VqSN_6nSwYw] to dość szybki, jednolity kawałek. Pełno tu ironii, piszczałek, dziwactwa. A wszystko to owa śmieszność świata widziana jest oczami niezadowolonego boga.
„Słodki krem”[https://www.youtube.com/watch?v=1PjItX84aic] to dość wolny jak na KAT-a utwór. Kostrzewski szepce. Słuchać dwa nałożone na siebie głosy. Tekst odczytałem jako antyklerykalny. Ksiądz pomaga kobiecie przezwyciężyć problem, by w końcu ulec seksualnym żądzą. Spotyka go za to zasłużona kara... Jakże na czasie tekst....
„Wierzę”[https://www.youtube.com/watch?v=m-WtC0R-8hU] to utwór ciekawy instrumentalnie... zaczyna się jakby gitary i perkusja grały za ścianą, a tu nagle otwierają się drzwi i instrumentarium masakruje słuchacza... W podobnym klimacie utrzymana jest „Strzeż się plucia pod wiatr”. Ciekawa płyta godna polecenia.
Oczywiście potem na KAT-a przyszły chude lata... Kłótnie w zespole na pewno nie sprzyjały dobrej aurze... Kostrzewski i Loth opuścili zespół... Rozpoczęły się spory o nazwę z Piotrem Luczykiem, prawa autorskie, wizerunek... wszystko to nie sprzyjało atmosferze wokół zespołu, a fani czuli się zbici z tropu.
W 2005 roku, w październiku tym bardziej czekałem na „Mind Cannibals"[https://www.youtube.com/watch?v=45arTGaGHqo&list=PLBD7887743DB72D18]. Był to drugi po „Metal & Hell”[https://www.youtube.com/watch?v=3nitiiJxWDc] anglojęzyczny album Katowiczan, który tym razem został nagrany w mocno przetasowanym składzie: Henry Beck (wokal), Piotr Luczyk, Jarek Gronowski (gitara), Krzysztof Oset (bas) i Mariusz Prętkiewicz (perkusja). Dla wielu fanów, gdy Roman Kostrzewski odszedł z KAT-a, KAT się po prostu skończył...
Oczywiście trudno odmówić tej grupie profesjonalizmu. Ta grupa istnieje od 1979 roku. Materiał brzmi nieźle. Henry Beck też prezentuje się dobrze, choć brakuje mu charyzmy Romana Kostrzewskiego. Wrzaskliwy, wisielczy wokal Kostrzewskiego został zamieniony na głęboko- basowy wokal Becka. Ponadto występują tu dwie gitary.
Porównać można ten materiał z Annihilatorem [http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/annihilator/2014-07-04-293], ale w dużo gorszym wydaniu [posłuchajcie sobie „Allison Hell” http://www.youtube.com/watch?v=pTYHYglem-M] . Kat oczywiście nie zrobił sobie wstydu tym wydawnictwem, ale nie ukrywam, że trochę mnie zawiódł. No cóż spodziewałem się po nim wiele... może zbyt wiele...
Muzyka jest bardzo jednolita i to niestety minus. Zero urozmaiceń, wszystko zlewa się w jedno. Jedno muszę wyróżnić: pracę gitar.... Luczyk i Gronowski świetnie współpracują, a solówki Luczyka są genialne... Klasa sama w sobie... Mało tu jednak polotu i świeżości....
Przesłanie albumu dość jasne i bezpośrednie. Media kłamią! Telewizja owija sobie wokół palca widzów robiąc z nich zombie. To uzależnienie od świata globalizacji... Wszystko się tu zgadza... Okładka, która jest dość prostacka: „kobieta demon”- dziennikarka
[https://plus.google.com/photos/110062462996295510274/albums/5948476649868911777/5948476663014772162?pid=5948476663014772162&oid=110062462996295510274]. Według mnie dość oczywiste... Bywały lepsze okładki: „Oddech wymarłych światów” [https://plus.google.com/photos/110062462996295510274/albums/5948476649868911777/5948477393695455954?pid=5948477393695455954&oid=110062462996295510274], „Bastard”[https://plus.google.com/photos/110062462996295510274/albums/5948476649868911777/5948477317985038690?pid=5948477317985038690&oid=110062462996295510274], „Ballady”[https://plus.google.com/photos/110062462996295510274/albums/5948476649868911777/5948477307597165218?pid=5948477307597165218&oid=110062462996295510274], "Róże miłości...” czy „Szydercze Zwierciadło”[ https://plus.google.com/photos/110062462996295510274/albums/5948476649868911777/5948477416253968770?pid=5948477416253968770&oid=110062462996295510274] to podkreślają i potwierdzają... A tu? Marna okładka i średnia płyta...
Musiałem sobie jakoś czymś ten niedosyt zaspokoić. W swojej rodzinnej Jeleniej Górze jest przy głównej ulicy (1-go Maja) sklep „DEMO”, gdzie od lat kupowałem płyty. Sprzedawca polecił mi płytkę, a na niej napis: Behemoth „Demigod” [https://plus.google.com/photos/110062462996295510274/albums/5948476649868911777/5948478164014166514?pid=5948478164014166514&oid=110062462996295510274]. Okładka w szarościach z niebieskim, z postacią, która przypomina Pankratora- rzeźbę Chrystusa, ale w tym przypadku było to trochę demoniczne... No i reklama: „To kupują fani KAT-a”... To musiało zadziałać...
Śpieszę się do domu, włączam... Odlot. Totalna eksplozja... Świeżość siarki... No i ta perkusja, Poul Grey określił ją w następujący sposób: „Behemoth to polski zespół? Nie wiedziałem...- wykrzyknął, wymieniając nazwę z amerykańska (bihimot). Jest ciężki jak cholera, ma szalonego pałkera. Po raz pierwszy usłyszałem tą kapelę w samochodzie. Mam satelitarne radio, naprawdę fajna sprawa, bo można włączyć naprawdę metalową stację. W normalnych rozgłośniach między kawałkami AC/DC musiałbym słuchać jakiegoś pieprzonego Billy’ego Squiera. Nie zrozum mnie źle, lubię classic rock, ale czasem chcę konkretu. I usłyszałem Behemoth: „Ja pierdolę co to?!”- pomyślałem. Nie pamiętam tytułu utworu, ale najbardziej poraziły mnie partie perkusji. Niesamowicie szybki pałker. Jeśli ktoś uważany jest za szybkiego, to on przebija go dwukrotnie. Grzeje jedno pasmo dźwięku: trrrrrrrrrr. „Uszom nie wierzę! Czy ten koleś naprawdę istnieje? Myślałem, że to automat z przyśpieszonym tempem. A później posłuchałem płyty i stwierdziłem, że Behemoth to niesamowity zespół.”
Gdy człowiekowi wydaje się, że ekstremalniej już się nie da, polecam ten album. Wbiło mnie w fotel... Ekstremalne dźwięki: perkusji i te gitary (Nergal[http://rockmetal-nibyl.ucoz.pl/blog/nergal/2014-03-24-611] i Seth) i wyrazisty bas (zasługa Oriona)... Bez wątpienia płytę można potraktować jako arcydzieło... To płyta kompletna (w przeciwieństwie do „nudnego miejscami KAT-a), naładowana pomysłami. Nie jeden słuchacz musiał błagać o odrobinę powietrza w tym przesiąkniętym siarką powietrzu. Ten album w pełni oddaje tożsamość Pomorskiej Bestii. To świetne połączenie technicznego death metalu ze znakomitą perkusją i basem, które współgrają z gitarami, a z drugiej strony dusznej, wręcz piekielnej sceny black metalowej. „Demigid” [http://www.youtube.com/watch?v=f5s4ZH5AVDU] miażdży dosłownie i w przenośni. „Zos Kia Cultus” [http://www.youtube.com/watch?v=_Hf-vqS56xU] było wyważone, a tu mamy brutalność i to w różnych odcieniach mojej ukochanej czerni. Nie jest to tylko sieczka, bo tu aż skrzy się od urozmaiceń... Warte przesłuchania...
Behemotha można lubić lub nie, ale nie można przejść obok tej grupy obojętnie... Peter z Vader [http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/vader_1/2014-07-04-261] wypowiadał się w następujący sposób: „Behomoth i jego muzykę można lubić lub nie. Ale nie da się przejść obok tej grupy obojętnie. Jak cały metal wzbudzał kontrowersję, są uwielbiani albo nienawidzeni. Zespół, a w szczególności jego niekwestionowany lider Nergal ciężko pracował na swój sukces, walcząc z ogromem przeciwności, którego nie jednego zmusiłyby do rezygnacji. Już choćby za to należy się wielki szacunek. Behemoth to obecnie połączenie dobrej muzyki i melodyjności. Po prostu metal!” Peterowi wtórował Robert Flynn z Machinne Head[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/machine_head/2014-07-04-297]: „Ci faceci są niesamowici! Uwielbiam ich. To wspaniali goście i znakomity zespół. Mamy nadzieję, że będziemy z nimi grać w przyszłości. Chcemy zabrać ich trasę z Machine Head.”
|