Często zadaję sobie pytanie „czy rock potrafi wkurwiać?!” Wiem, że słowa te mogą bulwersować, gdyż brzmią wyjątkowo brutalnie. Z drugiej strony trzeba zdać sobie sprawę, że ten przejaw popkultury zawsze wzbudzał skrajne emocje. Rock przez jednych uwielbiany, przez innych został znienawidzony. Dlaczego tak się dzieje? Rock jest muzyka buntowników i dla buntowników został stworzony. Nie dziwi mnie, zatem że w swojej strukturze wzbudzał skrajne emocje. Elvis Presley[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/elvis_aaron_presley/2014-07-01-91], John Lennon[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/john_lennon/2014-07-01-94], Jim Morison[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/the_doors/2014-07-01-62], Iggy Pop[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/iggy_pop/2014-07-04-383], David Bowie[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/david_bowie/2014-07-05-572], Ozzy Osbourne[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/john_michael_osbourne/2014-07-04-330] i wielu innych. Wszyscy oni byli kochani byli przez jednych kochani, a przez innych nienawidzeni. Budzi skrajne emocje od fanatycznego uwielbienia do skrajnego obrzydzenia. Owa reakcja przestała mnie dziwić, gdyż artyści rockowi sami zapracowali sobie na taką renomę. Gdy Książę Ciemności- Ozzy Osbourne w ramach swojego scenicznego show odgryzł gołębią głowę dla jednych był to teatr, a innych brało na wymioty. Rzecz gustu i dobrego smaku... Gdzie zatem kończy się sztuka i czy sztuka ma w ogóle granice? Na to pytanie nie znajduje odpowiedzi. Słowa i muzyka były jedynie pretekstem do przekazania kontrowersyjnych treści. Liczy się szok i niecodzienne pomysły na obrażanie wszystkich dookoła. Skandalizujące stroje (lub czasem jego brak), obraźliwe gesty, które godzą uczucia innych, niepopularne poglądy, niecenzuralny język to tylko nieliczne cechy przydatne do wykazania swojej ekspresji, swojego „ja”. Swoistą kulminacją „negatywnych zjawisk” w kulturze rocka jest postać Marylina Mansona[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/marlin_manson/2014-07-08-712] czyli Braiana Warnera. Jest to doskonały produkt popkultury, wyrodne dziecko przełomu tysiącleci. Prawdziwy Antychryst... Wiele porównań pasuje do tej postaci, a każde z nich określa jego muzyczne „ja”. Warner doskonale zdawał sobie sprawę, że żyje w epoce, w której góruje postmodernizm. Potrzebował pseudonimu, który będzie się dobrze kojarzyć. Z pośród licznych nazw postanowił nawiązać do postaci, których wizerunek wypromowały media (a po nagonce mediów na Mariusza Trynkiewicza wiemy co telewizja potrafii). Do swojej kreacji wybrał więc bardzo barwne postacie takie jak: Marlyn Monroe i Charleasa Mansona. Można oczywiście żartować sobie, że obie postacie pasują do siebie jak „piękna” i „bestia” czy jak „książę” i „żebrak”. Pomimo tego obie te postacie mają ze sobą dużo wspólnego (podobnie jak owe zestawione przeze mnie wyrazy). Marlyn Monroe była piękną kobietą, wcieleniem seksu (uwiodła nawet prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego i Roberta Francisa „Bobby” Kennedy’ego), a Manson wcieleniem zła, maniakalnym zabójcom (założycielem seksty „Rodzina”, która była odpowiedzialna za śmierć Sharon Tate za co został skazany na dożywocie). Oboje zaistnieli głównie dzięki mediom. To telewizja jest „symbolem ich wielkości” i przyczyniła się do ich sławy. Od czasu Jezusa śmierć stała się towarem i widowiskiem dla mas. Lud pragnął igrzysk i chleba. Fascynowała go masakra. Marylin Manson umiał to wykorzystać. Musiał zrobić coś, by spełnienie idei: „nie ważne jak, byleby tylko o tobie mówili”. Hasło „sex, drugs and rock n’ roll” świetnie się nadawało. Wystarczyło wkurwić jedynie ludzi i to się mu udało.
Sex stanowi istotę dążenia do samozaspokojenia. Manson wiedział jak to wykorzystać. Istotnym był dla niego związek z Rose McGowen, gwiazdą filmów porno: „lubię myśleć, że na całym świecie siedzi masa napalonych na nią facetów, którym staje jak tylko widzą Rose na ekranie. Ona jest podobna do mnie- obydwoje mamy władzę nad ludźmi. Ja dzięki swojej muzyce, ona dzięki swojej cipce.” W tekstach Mansona było widać liczne nawiązania do miłości cielesnej, która często wiązała się z bólem czy groteską.
Gwiazdor nie stroni również od narkotyków. Praktycznie jak sam to podkreśla nie ma takiego narkotyku, którego by nie próbował. „Szaman Popkultury” traktuje je nie tylko jako „receptę na lepszy nastrój”, ale również jako stan wyższej świadomości w procesie twórczym.
Rock n’ Rollowy styl życia to nie tylko sex i narkotyki. To coś więcej, to zdeklarowana opozycja. To odrzucenie religii i ideologii.
Menson szokuje. Nie ma dla niego świętości. W jednym ze swoich teledysków występuje w biskupiej tiarze...
Muzyk jest zwolennikiem poglądów Fryderyka Nietzchego i poglądów okultysty Aleistera Crowley’a. Wierzy, że człowiek może kształtować świat zgodnie z własną wolą. Tym pogladom blisko było do „Biblii Satanistycznej” Antona Szandera LaVeya(Manson jest również kapłanem w Kościele Szatana).
Nawiązania do Szatana w muzyce nie są czymś nowym. W muzyce klasycznej zabiegi takie czynione były za pomocą dźwięku. Znamy bowiem pojęcie trytonu, zwanego popularnie „diabelską piętką”. Było to obniżenie dźwięku o pół tonu. Gdy zabobonni ludzie średniowiecza słyszeli ten dźwięk mówili: „Oto nadchodzi diabeł.”
Na przełomie wieków narodziła się muzyka popularna. Kościół zaczął dopatrywać się w niej pierwiastków zła. Szczególnie odzwierciedlało się to w muzyce rockowej, która ma być głównym wyróżnikiem zła.
Kościół wielokrotnie dopatrywał się w niej treści podprogowych, które miały odwoływać się do Szatana, namawiać do samobójstw i zabójstw.
Oczywiście były bardziej wyrafinowane przejawy satanizmu w muzyce niż wyżej wymienione. Pierwszy z nich to płyta The Beatles „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band” (1967)[https://www.youtube.com/watch?v=1T5fqLBhZgo]. Umieszczono na niej liczne znane postacie, a wśród nich Aleistera Crowleya- znanego okultystę i satanistę XX wieku.
Na przełomie lat 60 i 70 Mick Jagger powiedział: „Po prostu zwij mnie Lucyferem”. Związku z satanizmem dopatrywano się na „Their Satanic Majesties Request”[https://www.youtube.com/watch?v=XdUVn1OmQtc] (1967) i „Goats Head Soup”[https://www.youtube.com/watch?v=UE7vsJoLL5U](1973) a także „Sympathy of Devil” [https://www.youtube.com/watch?v=vBecM3CQVD8](1968)- był to satanizm w wersji Crowley’a.
Satanizm i rock szły w parze i zyskały szeroką popularność, zwłaszcza wśród młodych ludzi. W roku 1981 młodzież amerykańska (87 %) słuchała rocka przez 3-5 godzin dziennie. Gdy wzrosła technologia liczba godzin słuchania rocka wzrosła do 7-8 godzin dziennie.
Niemal każdy fan rocka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że muzyka to nie tylko dźwięk+ słowa, ale również kostium sceniczny i zachowanie. Muzyce rockowej przypisuje się propagowanie obcych religii, np. wicca, magia, okultyzm, voodoo. Przodował w tym m.in. Jimi Hendrix (płyta „Electric ledyland”[https://www.youtube.com/watch?v=VJpz92gp65Y&list=PL8a8cutYP7fovgz_MJLF1vNnK5yOu9EWN] z 1968 roku).
Apetyt rośnie w miarę jedzenia... Związków rocka i satanizmu dopatrywano się wśród takich twórców jak: Ozzy Osbourne, Alice Cooper[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/alice_cooper/2014-07-04-349], Kiss[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/kiss/2014-07-04-350], AC/DC[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/ac_dc/2014-07-04-321](głównie dzięki utworowi: „Highway to Hell”[https://www.youtube.com/watch?v=gEPmA3USJdI]- „Autostrada do piekła”[gest Mano cornuta na koncertach mówi wszystko na ten temat] , czy „Hell bons”[https://www.youtube.com/watch?]- „Piekielne dzwony”), Led Zeppelin[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/led_zeppelin/2014-07-04-318], Frank Zappa[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/frank_zappa/2014-07-01-136].... Aspektów satanistycznych dopatrywano się również w piosence Depeche Mode[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/depeche_mode_1/2014-07-04-376] „Personal Jesus”[https://www.youtube.com/watch?v=u1xrNaTO1bI&feature=kp]: „(Jestem) twoim osobistym Jezusem/ kimś kto słucha twoich modlitw/ wiesz, że jestem przebaczeniem/ wyciągnij rękę i dotknij wiary/ twojego osobistego Jezusa.”
|