Obituary to amerykańska grupa muzyczna wykonująca death metal, powstała na Florydzie 1984 roku pod nazwą Executioner, następnie zmienili nazwę na Xecutioner, aż w końcu na Obituary. Już jako Obituary skład grupy tworzyli: John Tardy, Allen West, Trevor Peres, David Tucker i Donald Tardy. Do 2009 roku zespół wydał osiem albumów studyjnych pozytywnie oceniane zarówno przez fanów jak i krytyków muzycznych.
Zespół czterokrotnie odwiedzał Polskę: w 1992 dając koncert razem z Napalm Death[http://metal-nibyl.ucoz.pl/search/?q=Napalm+Death] oraz Dismember w katowickiej hali AWF-u oraz 3 lipca tegoż roku w poznańskiej Arenie, 12 listopada 1994 w Chorzowie wraz z Anathema i Solstice, 24 sierpnia 2006 w Warszawie z zespołami: Grave, Sinister i Catamenia oraz w 2008 roku - występując 8 stycznia w warszawskiej Proximie i 9 stycznia w krakowskim klubie Studio w towarzystwie szwedzkiego Avatar i niemieckiego zespołu Holy Moses. Według danych z 2003 roku wydawnictwa zespołu w samych Stanach Zjednoczonych sprzedały się w nakładzie 368 616 egzemplarzy.
Grupa powstała na Florydzie 1984 roku pod nazwą Executioner, następnie zmienili nazwę na Xecutioner, aż w końcu na Obituary. Już jako Obituary skład grupy tworzyli: John Tardy, Allen West, Trevor Peres, David Tucker i Donald Tardy. 14 czerwca 1989 roku ukazał się pierwszy album grupy pt. Slowly We Rot[https://www.youtube.com/watch?v=flnbsFMH4aQ]. Jej producentem jest znany z branży Amerykanin - Scott Burns.
Każdy utwór zawarty na „Slowly We Rot” opiera się przeważnie na kilku prostych, charakterystycznie brzmiących riffach, a pojawiające się co jakiś czas solówki nie są bezsensownym jeżdżeniem po skali w górę i w dół. Co zaś się tyczy sekcji rytmicznej, to Donald Tardy dobrze wykonał powierzone mu zadanie - perkusja jest po prostu taka, jaka powinna być, bez zbędnych udziwnień, dobrze zgrywająca się z resztą.
Cóż, myślę, iż wszyscy bardziej rozgarnięci przedstawiciele gatunku ludzkiego chyba już się domyślili, że wyjątkowość Obituary oraz pierwszego krążka tegoż projektu, pomimo wysokiego poziomu instrumentalnego polega jednak, przede wszystkim na nieprzeciętnym wokalu, jakim operuje John Tardy. Trudno mi nawet opisać to, w jaki sposób ten gardłowy wykrzykuje tekst. Najlepiej przekonać się samemu. Można odnieść niesamowite wrażenie, gdy w "Internal Bleeding"[https://www.youtube.com/watch?v=c4qNuGJpnCA], pierwszym utworze z tego albumu, po ponad minutowym intrze i krótkiej przygrywce na bębnach uderza ten potężny i głęboki growl. Jest jednocześnie niesamowicie emocjonalny, jak gdyby wokalista wylewał swe największe smutki i całą kotłująca się w jego wnętrzu nienawiść i obrzydzenie. Nigdy nie słyszałem czegoś podobnego!
W ramach podsumowania zostało tylko powiedzieć, że w przypadku Slowly We Rot i w ogóle Obituary mamy do czynienia z kapelą i graniem z jakim nie sposób spotkać się na co dzień. Polecam wszystkim znudzonym i poszukującym czegoś nowego, gdyż nie ma nic gorszego od uczucia déjà vu zaraz po rozfoliowaniu dopiero co zakupionego kompaktu.
19 września 1990 roku ukazał się drugi album zatytułowany Cause of Death[https://www.youtube.com/watch?v=gLXXjFMccYc]. Płyta odniosła duży sukces jednocześnie przyniosła sławę zespołowi. Współtwórcą tego albumu jest doskonały wirtuoz James Murphy, wykonujący bardzo techniczne a zarazem melodyjne partie solowe na gitarze (znany m.in. z twórczości w Death[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/death/2014-07-04-315], Malevolent Creation, czy Testament[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/testament/2014-07-04-285]). Na niniejszym longplayu znalazł się cover zespołu Celtic Frost[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/celtic_frost/2014-07-04-230] pt. Circle of the Tyrants[https://www.youtube.com/watch?v=tFw0zacj5Ws].
Drugi album Obituary przynosi jedynie nieznaczne zmiany w porównaniu do debiutu. Dalej jest to maistreamowy, nieskomplikowany, dosyć rytmiczny death metal. Sama muzyka zaś straciła nieco na dzikości i nieokiełznaności na rzecz bardziej wyrafinowanego brzmienia i "ambitniejszych" kompozycji. Niestety - brzmienie jest charakterystyczne dla studia Morrissound, czyli suche, korytarzowe bębny i dość mocno przesterowane gitary. Niestety brzmienie nie wyróżniło Obituary spośród setek innych kapel tam nagrywających. Również w przypadku samych kompozycji ciężko mówić o ambitności, gdyż ich konstrukcja jest dosyć prosta, dosyć rzadko pojawiają się elementy, które pozwalają na różnicowanie kompozycji. Nawet wokal Tardy'ego, który brzmi jak ryk zwierza posypywanego solą jest dosyć monotonny, jednowymiarowy, uniemożliwiający uczynienia danej kompozycji "charakterystyczną". Prace sekcji rytmicznej jest szablonowa i w gruncie rzeczy nie ma co szukać tam wrażeń. Jeśli dodam jeszcze, że cover Celtic Frost "Circle Of The Tyrants"[https://www.youtube.com/watch?v=tFw0zacj5Ws] jest nietrafiony i brzmi jak gdyby Obituary grało punka, to można by stwierdzić, że nie ma czego szukać na tym albumie.
Tak się jednak składa, że James Murphy jest dobrym gitarzystą i solówki jakie serwuje na "Cause Of Death" to jego magnum opus. Nigdy przedtem i nigdy potem nie nagrał już tak dobrych solówek. Co by tutaj jednak nie mówić, "Cause Of Death" jest największych osiągnięciem zespołu, ale odważę się powiedzieć, że jest to przereklamowany klasyk, który niestety ma bardzo niewiele do zaoferowania przeciętnemu słuchaczowi. Płyta tylko dla fanów gatunku.
Na początku 1991 roku zespół odbył trasę koncertową wraz z Cenopath, Bloodsoaked, Black Thorn i Ripping Flesh. W maju tego samego roku Obituary odbył trasę koncertową w Wielkiej Brytanii.
21 kwietnia 1992 roku został wydany trzeci album pt. The End Complete[https://www.youtube.com/watch?v=8DWdL1rzXUU]. 26 lipca 1994 roku ukazał się pierwszy minialbum Obituary pt. Don't Care. 6 września tego samego roku został wydany czwarty album pt. World Demise[https://www.youtube.com/watch?v=fmfaTqzfKO0&list=PLF896AEF9A8D31310]. W ramach promocji grupa odbyła europejską trasę koncertową wraz z takimi zespołami jak Sepultura[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/sepultura/2014-07-04-286], Voodoocult. Rok później zespół również wystąpił w Europie. Koncerty Obituary poprzedziły grupy Eyehategod i Pitchshifter. 22 marca 1997 roku ukazał się piąty album pt. Back from the Dead[https://www.youtube.com/watch?v=KFBQJjCvzK8&list=PL2rJDWutcGMATMgxkIbwgpvifORvKPr1v]. Tego samego roku zespół zawiesił działalność.
22 kwietnia 1998 roku ukazał się pierwszy album koncertowy zespołu zatytułowany Dead. 23 stycznia 2001 roku ukazała się pierwsza kompilacja nagrań zespołu pt. Anthology. W 2003 roku zespół wznowił działalność. 12 lipca 2005 roku ukazał się szósty album Obituary pt. Frozen in Time[https://www.youtube.com/watch?v=B8N8YffkZlw&list=ALBTKoXRg38BDD_WgYylzeoBl50OmhYrhD]. Materiał wyprodukował sam zespół, natomiast za inżynierię dźwięku odpowiedzialni byli Mark Prator i Scott Burns. 27 września 2006 roku zostało wydane pierwsze wydawnictwo DVD zespołu pt. Frozen Alive. Na płycie ukazał się koncert zarejestrowany w warszawskim klubie Stodoła. W 2007 roku zespół podpisał kontrakt płytowy z wytwórnią muzyczną Candlelight Records. Wkrótce potem do zespołu dołączył gitarzysta Ralph Santolla, który zastąpił Allena Westa. Wokalista John Tardy o nowym muzyku w zespole wypowiedział się następująco:
„Wiem, że pojawiło się wiele spekulacji na temat temat zastępstwa za Allena Westa, który nie może z nami grać. To dziwne, jak ta sprawa się rozwiązała. Znamy Ralpha od dawna i doskonale wiemy, jak dobrym jest gitarzystą, ale niespodzianką dla nas było to, jak dobrze nam się pracuje. Ralph nie tylko z nami nagrywa, ale pojedzie też z zespołem na koncerty do Europy i zagra trasę w Stanach.”
28 sierpnia tego samego roku ukazał się siódmy album pt. Xecutioner's Return[https://www.youtube.com/watch?v=CUrtys3jPbs&list=PL2rJDWutcGMAdXSuhPL9M48JibBrsXnOR]. Okładkę wydawnictwa przygotował Andreas Marshall.
Po wydanym w 2005 roku "Frozen In Time" przyszedł czas na odrobinę nowości. Zespół zmienił wytwórnię z Roadrunner na Candlelight, przyjął w swe szeregi Ralpha Santolla (znanego z Deicide) i co najważniejsze nagrał nowy album. "Xecutioner's Return" nie jest rewolucyjny ani zbytnio odkrywczy. Słychać nawiązania do wcześniejszych płyt. Dla przykładu "Bloodshot"[https://www.youtube.com/watch?v=lSpmNxSXPS4] tkwi w klimatach bliskich "Back From The Dead" (z albumu "Anthology" z 2001 roku), a "In Your Head"[https://www.youtube.com/watch?v=O6zuH0ctQ6Q] brzmi podobnie jak "Paralyzing" (z albumu "World Demise" z 1994 roku). Jedynymi różnicami są solówki oraz jakby większa przejrzystość utworów. Swoją drogą solówki w wykonaniu Santolla mogą się podobać, zwłaszcza te z "Seal Your Fate"[https://www.youtube.com/watch?v=9QaGHJ4syDU], "Lies"[https://www.youtube.com/watch?v=NelLOldBGMM], "Face Your God"[https://www.youtube.com/watch?v=CUrtys3jPbs] czy "Drop Dead"[https://www.youtube.com/watch?v=lLhzSs0yyZQ]. Słuchając nowego materiału Obituary nie sposób się oprzeć również wrażeniu, że miks gitar i perkusji w "Feel Your Pain"[https://www.youtube.com/watch?v=4Bww32SCkGE] i "Contrast The Dead"[https://www.youtube.com/watch?v=OIeMF8o5RS8] przypomina brzmieniem nieco Six Feet Under[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/six_feet_under/2014-07-05-517]. Warto również zwrócić uwagę na świetną formę wokalną Tardy'ego, która nabrała mocy i solidnego charakteru.
Choć płyta "Xecutioner's Return" jest przewidywalna, ma w sobie jednocześnie dużo agresji i siły oraz jakoś dziwnie przyciąga, dlatego mam wobec niej mieszane uczucia. Myślę jednak, że najlepszym sposobem, aby przekonać się o formie Amerykanów będzie pójście na koncert, zwłaszcza że 8 i 9 stycznia 2008 roku zawitają do Polski.
29 stycznia 2008 roku ukazała się druga kompilacja zespołu pt. The Best of Obituary. 16 września również w 2008 roku został wydany minialbum pt. Left to Die. Płyta została wydana w limitowanym do 500 egzemplarzy nakładzie. W styczniu 2009 roku grupa odbyła trasę koncertową w Stanach Zjednoczonych wraz z Malevolent Creation. W marcu Obituary wystąpił w Holandii, Niemczech, Belgii, Wielkiej Brytanii, Francji, Czechach i Włoszech. 30 czerwca tego samego roku ukazał się ósmy album pt. Darkest Day[https://www.youtube.com/watch?v=z5OpKV6YNW8&list=PL42770F431347C06B] poprzedzony singlem Blood to Give.
Floryda, to skąpany w gorącym słońcu raj - legendarna kraina surferów, ponętnych, roznegliżowanych plażowiczek i cyrkowej koszykówki spod znaku NBA oraz jeden z najważniejszych punktów granicznych Ziemia-Wszechświat (czytaj Centrum Lotów Kosmicznych NASA), oaza rozrywki cielesno-umysłowej (chyba jednak bardziej cielesnej), jaskinia uciech wszelakich - krótko mówiąc: "prawie Eden".
Jednakże - jak to mówią - "prawie" zazwyczaj robi wielką różnicą. Bo jak można nazwać "doskonałym" miejsce, w którego najciemniejszych zaułkach zrodziło się coś tak niesamowicie chorego i obrzydliwego jak krwiożerczy, oldschoolowy death metal - mocny jak polski spirytus, przerażający jak sceniczny makijaż Adama Darskiego i ostry jak sobotnio-niedzielny dowcip Karola Strasburgera trupi wyziew, dla niepoznaki zwany przez jego najwytrwalszych miłośników "sztuką". A stąd już niedaleka droga do pioniera gatunku, obchodzącej w przyszłym roku ćwierćwiecze powstania grupy Obituary, która po dwóch latach przerwy od dobrze przyjętego "Xecutioner’s Return" powraca z nową porcją (nie)świeżego mięsa...
"Darkest Day" to już trzeci w dorobku zespołu krążek od czasu pamiętnej reaktywacji w 2004 roku. Dodam tylko, że to kolejna płyta, która nie wnosi w zasadzie nic nowego do twórczości grupy... Bo Obituary to żywa ikona necro-metalu, prawdziwy monolit, niereformowalny twór, nieskażony nawet najmniejszą kropelką nowoczesności - od lat niezmienny niczym Jack-Daniels-Hard-rock Lemmy’ego, Burbon’n’Roll Stonesów czy kwaśny ryk naszego rodzimego Titusa-"Kwasożłopa"[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/acid_drinkers/2014-07-04-288]. I bardzo dobrze - bo przecież chyba nikt z nas nie oczekuje po amerykańskiej grupie czegokolwiek innego, oprócz wciąż robiącego wrażenie przerażającego ryku Johna Tardy’ego (jeśli kostucha potrafi mówić, to z pewnością wydaje z siebie dźwięki bliźniaczo podobne wokalom starszego z braci Tardy), charakterystycznego brzmienia gitary Trevora Peresa, które zgodnie ze słownikiem Ojca Dyrektora można zdefiniować jako "brud absolutny" (aż chciałoby się rzec "gdzieś ty się nie mył gitarowy jazgocie") i ultra-technicznych, porywających partii perkusyjnych Donalda. To już drugi studyjny krążek nagrany bez nieodżałowanego Alana Westa (który zaprzepaścił swoją karierę w reaktywowanym, oryginalnym składzie grupy przez swoje alkoholowe uzależnienie, które po piątym z kolei aresztowaniu za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym zaprowadziło go za kratki) i jednocześnie druga kolejna płyta z udziałem wirtuoza metalowej gitary - wiecznie niedocenianego Ralpha Santolli. Bardzo cieszę się, że muzyk ten jest w składzie "Nekrologu" - po wieloletniej tułaczce po - fakt, faktem - najlepszych grupach metalowych (Death[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/death/2014-07-04-315], Iced Earth[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/iced_earth/2014-07-08-743], Deicide[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/deicide/2014-07-05-405] - te nazwy mówią same za siebie!), w których niestety nigdy nie zagrzał miejsca na dłużej (patrz głośny konflikt z Johnem Shafferem z Iced) znalazł swoją bezpieczną przystań w postaci Obituary. I z pełną odpowiedzialnością za moje słowa mogę stwierdzić, że należało się mu, tak samo jak należało się to zespołowi - bo charakterystyczne, wirtuozerskie, czasem wręcz (sic!) hard-rockowe solówki (chociaż na szczęście nie aż tak ultra-melodyjne jak w przypadku rewelacyjnych partii w "Declaration Day" Iced Earth) Santolli, które wypełniają około 40% zawartości płyty (chociaż wydaje mi się, że to i tak o wiele mniej niż w przypadku debiutu muzyka w szeregach zespołu, na którym każda możliwa część utworów - oprócz momentów, w których rządził wokal - wypełniona była harcami gitarzysty po gryfie) to w zasadzie jedyna nowa jakość w twórczości grupy i pewien maluteńki powiew świeżości (a takiego stęchłego trupa, jakim jest muzyka Obituary trzeba co jakiś czas przewietrzyć, bo zaśmiardnie do reszty). Przyznaję, jeszcze przy okazji "Xecutioner’s Return" przeżyłem szok po raz pierwszy słysząc olbrzymi kontrast pomiędzy brudem gitar rytmicznych a niemal krystalicznie czystymi solówkami, nawet przez moment zatęskniłem do klimatycznych form solowych Alana Westa, jednak dzisiaj już nie wyobrażam sobie muzyki Obituary bez Ralpha Santolli - tak jak już napisałem, zespołowi po prostu należały się tak wspaniałe solówki (chyba najlepsze od czasów chlubnego epizodu Jamesa Murphy’ego w Obituary). A jest ich naprawdę dużo - w niektórych utworach pojawiają się nawet w aż trzech odsłonach!
W kwestii riffów - mamy tutaj pełen przekrój temp i rytmów nawiązujących zarówno do debiutu (otwierający płytę strzał w postaci chyba najlepszego na płycie "List Of Dead") jak i flirtujących z hard-corem wydawnictw "World Demise"/"Back From The Dead"(rytmiczne "Blood To Give" i kroczący, masywny "Payback"). Jedyne, czego brakuje mi na płycie to bardziej chwytliwych i zapadających w pamięć motywów (jeśli w ogóle w przypadku Obituary można mówić o jakiejkolwiek chwytliwości) w stylu "Threatening Skies" i "By The light" ("Back From The Dead") czy "Final Thoughts" i "Don’t Care" ("World Demise") - antykomercyjność stylu grupy niestety potrafi momentami spowodować, że utwory zlewają się w jedną, nieco chaotyczną całość. Jednakże, jak wspomniałem, ten mankament w dużym stopniu tuszuje gitarzysta solowy wygrywając niebanalne, wpadające w ucho motywy (polecam tutaj szczególnie obfitujący w santollowe pasaże, zaczynający się charakterystyczną melodią "Lost").
O Obituary zwykło się mówić metaforycznie jako o "gnijącym, żywym trupie" (głównie ze względu na specyficzną tematykę utworów z wczesnych wydawnictw zespołu). Słuchając "Darkest Day" nie mam jednak żadnych wątpliwości - ten trup ma się całkiem dobrze, wcale nie zamierza się rozlecieć i najwyraźniej chyba napsuje nam jeszcze trochę krwi.
Natomiast 19 listopada ukazało się drugie wydawnictwo DVD Obituary pt. Live Xecution - Party.San 2008. W grudniu tego samego roku zespół dał szereg koncertów w Brazylii.
|