Burzumhttp://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/burzum/2014-07-05-408] to nie jedyny norweski zespół black metalowy, który zaczerpnął swoją nazwę w mitologii Środziemia. W roku 1992, w Bergen powstał zespół Gorgoroth z inicjatywy Rogera „Infernusa" Tiegsa.
Etymologii tej nazwy należy szukać w krainie Mordor. Mordor jest zwany również Czarnym Krajem. Zwany jest również Krainą Cienia. To siedziba Saurona- jednego z najpotężniejszych sług upadłego Ainura Morgotha (dawnej Melkor).
Wróćmy jednak do Mordoru... Został on założony w 100 roku Drugiej Ery. Można powiedzieć, ze jest to pewnego rodzaju paradoks, bo w tym samym czasie powstało Królestwo Numenoru- najpotężniejsze królestwo ludzi.
Mordor staje się więc na wiele lat siedzibą Czarnego Pana. Jest niemal idealną siedzibą, którą z każdej strony otacza pasmo górskie. Pierwszym z nich Ered Lithui- Góry Popielne, które chroniły Mordor od północy Zaczynało się ono na wschodzie i biegło niemal prosto na zachód. Łańcuch ten łączył się prostopadle z górami Ephel Dúath przy Morannonie. Dalej na zachodzie biegła jeszcze jedna odnoga, na jej końcu wznosiła się forteca Saurona, Barad-dûr.
Drugie pasmo górskie to Ephel Dúath- Góry Cienia. Był to łańcuch górski na zachodzie i południu Mordoru. Oddzielał Mordor od Gondoru i stanowił główną zachodnią linię obrony. Łańcuch zaczynał się przy zachodniej części Morannonu i biegł na południe, potem skręcał prosto na wschód, aby w końcu lekko wygiąć się ku północy. W górach tych, nieco powyżej linii Minas Tirith, znajdowała się Minas Morgul, jaskinia Szeloby i wieża Cirith Ungol. Między Minas Morgul a Cirith Ungol znajdowało się tajemne przejście do Mordoru, którym przeszli Frodo Baggins, Samwise Gamgee i Gollum.
Ciekawą strażniczką jest Szeloba- pajęczyca, która nie służyła nikomu. Błędem jest nazywanie jej sługą Saurona. Potomstwo Szeloby zasiedliło całe góry docierając nawet do Mrocznej Puszczy. Stanowiło ono groźną broń Saurona, choć zupełnie nie zamierzoną, bo Szeloba i jej dzieci konsumowała zarówno elfy, ludzi, jak i wiernych Mrocznemu Władcy orków.
Mordor dzieli się na kilka części: na północy położona jest dolina Udûn z Morannon i Czarną Bramą, która stanowiła północne wejście do Mordoru. Na południowy wschód od niej znajdował się ogromny płaskowyż Gorogoroth, wielki obraz popękanej i wypalonej ziemi, na którym wznosiła się ogromna wieża Barad Dur (forteca Saurona) oraz Orodurina (Góra Przeznaczenia), w której został wykuty Pierścień Jedyny.
O Gorgoroth czytamy w „Silmarillionie”: „Tam nad doliną Gorgoroth wznosiła się wielka i potężna twierdza Saurona, Barad- dur...”
Sauron zaludnia Mordor złymi istotami: trollami, orkami czy nazgulami. One po klęsce Saurona wycofują się z Mordoru do Dol Guldur, one pierwsze powracają około 2000 roku Trzeciej Ery do Mordoru jako zapowiedź powrotu Mrocznego Władcy. Zdobywają też twierdzę Minas Ithil, która została przeinaczona na Minas Morgul- Wieżę Złych Czarów.
Losy Mordoru łączą się z losami Pierścienia. Gdy Frodom, Sam i Gollum (nieświadomie) niszczą Pierścień Mordor upada wraz ze swym władcą, stając się znów pustkowiem.
Jak dowodzą moje przypuszczenia nazwy takie jak Burzum czy Gororoth dobrze się kojarzyły: są zupełnie obce dla laika (np. mojej żony), ale wystarczy wgłębić się w mitologię Śródziemia by odkryć ich prawdziwe znaczenie.
Ja jako antropolog z zamiłowania i historyk literatury doskonale rozumiem ten temat, a dzieła Tolkiena są mi bardzo dobrze znane.
Pseudonimy założycieli zespołów też brzmiały złowrogo „Infernus”- warto zauważyć, że Bacillus infernus to rodzaj bakterii czy Varg Vikernes alias „Grishnackh” świetnie komponowały się z muzyka przez nich robioną... Była ona inna, mroczna, a jednocześnie przyciągająca swym urokiem i surowością... Była ona czymś pierwotnym, pozbawionym fałszu... I to mnie właśnie w niej przyciągnęło...
Jak już mówiłem zespół powstał w 1992 roku w Bergen z inicjatywy gitarzysty Rogera "Infernusa" Tiegsa. Muzyk do współpracy zaprosił wokalistę Jana "Hat" Solstada oraz perkusistę Runea Thorsnesa pseud. "Goat Pervertor". W 1993 roku skład uzupełnił basista Kjettar. 28 kwietnia tego samego roku ukazało się pierwsze demo formacji zatytułowane A Sorcery Written In Blood[https://www.youtube.com/watch?v=jcK3G0aBjm0] .
Tytuł pierwszego demo Gorgorotha mówi wszystko: „Czarnoksięstwo napisane we krwi”.
Czarnoksięstwo to działanie polegające na świadomym posługiwaniu się magią (domyślnie czarną magią) zdefiniowane przez Jakuba I w traktacie Daemonologie jako "powodowanie zjawisk nadnaturalnych nie za pozwoleniem Boga (cuda) lecz przy pomocy diabelskiej". Ten sam traktat dokonuje podziału "czarnoksięstwa" na: witch-craft (czary) i necromancy (nekromancję) za pomocą skutków tych działań: zmian materialnych (czary) bądź pozyskiwanie wiedzy (nekromancja).
Demo to jest klasycznym kawałkiem norweskiego black metalu. To coś pierwotnego, a jednocześnie brutalnego. Klimat, który pojawił się już na „Pentagramie"[https://www.youtube.com/watch?v=gzJecjdXXfI] , był zupełnie inny. „A Sorcery Written In Blood”, bowiem to zło wcielone. Przyznam się szczerze, że gdy pierwszy raz odpaliłem to demo to się naprawdę przestraszyłem... Jednocześnie był w nim jakiś magnetyzm... Magnetyzm, który przyciągał w samo serce Mordoru. Tu musisz czuć zapach gnijącej krwi, krwi rozlanej na ołtarzu Gorgoroth.
Pojawiły się tu dwie piosenki: „Sexual Bloodgargling", która powraca w późniejszym repertuarze jako „Rytuał” i „(Under) The Pagan Megalith”, a także intro „Gathered at Blåkulla”. Pod względem struktury obie piosenki nie różnią się niczym od swoich wersji nagranych na LP. Jednak ich wersje na płycie straciły znacznie ze swojej nienawiści, którą niosły... To już nie było to samo...
Sposób śpiewania Jana „Hata" Solstada przypomina nieco Varga Vikernesa z wczesnego Burzum.... Można powiedzieć, że jest to kolejna cecha, która łączy te dwa zespoły. Śpiew, a w zasadzie wrzask może uchodzić za słaby punkt owego materiału, ale dziś patrzę na niego nieco inaczej. Można powiedzieć, że tak pierwotny dźwięk jakim jest krzyk, świetnie pasuje do owej prezentacji.
Sama produkcja nie jest najlepsza... Bębny zupełnie nie współgrają z gitarami. Same riffy, nie są również oryginalne, da się w nich zauważyć wyraźne nawiązania do Celtic Frost. Fatalne brzmienie wcale tu jednak nie przeszkadza... Wręcz przeciwnie, to atut wczesnego Gorgorotha, bo przecież ma być to pogańska, wręcza satanistyczna uczta.... I fan, dostaje ją w 100%, to: satanistyczna, dzika orgia norweskiego black metalu. To część klasyki, część kolekcji, którą każdy fan black metalu powinien mieć w swojej domowej dyskografii.
Wkrótce potem funkcję basisty objął Thomas "Samoth" Haugen wówczas członek formacji Emperor. Przyczyną przyjęcia do składu Haugena było osadzenie oryginalnego basisty w więzieniu w związku z podpaleniem 800-letniego kościoła Skjold Stavkirke.
W 1994 roku ukazało się kolejne demo pt. Promo '94[https://www.youtube.com/watch?v=v2w5PZ9jVXc] .
12 października tego samego roku nakładem wytwórni muzycznej Embassy Productions ukazał się debiutancki album studyjny zespołu pt. Pentagram. Nagrania zostały zarejestrowane w Grieghallen Studios we współpracy z producentem muzycznym Eirikiem "Pyttenem" Hundvinem.
Wszyscy wiemy, że black metal nie narodził się w Norwegii, ale to właśnie Norwegia stała się prawdziwym rajem dla black metalowych hord... Nasuwa mi się porównanie tego zjawiska z Rajem opisanym w Księdze Rodzaju, który został zaatakowany i skażony przez węże.
Gdy Gorgoroth w 1994 wydał swój „Pentagram” można było odczuć, że zespół ten wypuścił do tego raju wystarczająco dużo swojej czarnej, wężowej trucizny. Od tego czasu black metal staje się prawdziwą marką... Szanuje oczywiście dokonania Mayhem czy Burzum- prekursorów norweskiej sceny black metalowej, ale dla mnie owa czarna trucizna, album numer jeden sceny black metalowej to oczywiście „Pentagram”. Już sam tytuł „Gwiazda Pięcioramienna” jest wymowny i mówi praktycznie wszystko to czego po dokonaniach Gorgorotha można się spodziewać.
Całość została nagrana w legendarnym już Grieghallen Studio, a 29 minutowy atak widoczny na owej płycie wydaje się być niemal śmiertelny. To prezentacja mocy, tępa i wszelkiego zła...
Album ten nie zawiera efektów specjalnych w postaci keybordów... To ostre gitarowe granie. „Infernus” od początku do końca dyktuje tempo... Doskonale słychać owo tremolo, z którego słynie black metalowe granie. Głos „Hata” doskonale komponuje się z tym co możemy usłyszeć na tym materiale. Wrzask przeradza się czasem w melorecytację... a melorecytacja z powrotem w wrzask. To połączenie snów Dantego z czymś niesamowicie demonicznym...
Jednym słowem „Pentagram” ma wszystko to co powinien zawierać każdy black metalowy album połowy lat 90. XX wieku. To album doskonały, który na pewno spodoba się wszystkim fanom czarnej muzyki.
Pod koniec 1994 roku nowym perkusistą został Kjetil-Vidar "Frost" Haraldstad, członek formacji Satyricon....
Niemal każdy zna starą zasadę, ze jak powiedziało się A, trzeba również powiedzieć B. Norweski Gorgoroth to prawdziwy wąż, który kusił, a jednocześnie raczył słuchaczy olbrzymią porcją jadu.
W grudniu 1994 roku, ponownie w Grieghallen Studios zespół rozpoczął nagrania drugiego albumu studyjnego. W międzyczasie skład opuścił Haugen. W 1995 roku funkcję basisty objął Břrge "Storm" Boge związany z zespołem Trelldom. Następnie z zespołu odszedł Solstad i Haraldstad, których zastąpili Thomas "Pest" Kronenes, wówczas członek Obtained Enslavement i Erik "Grim" Brødreskift były perkusista Immortal. Kronenesa jeszcze w 1995 roku zastąpił Ronny "Ares" Hovland, lider Aeternus.
3 czerwca 1996 roku nakładem Malicious Records ukazał się drugi album Gorgoroth zatytułowany Antichrist[https://www.youtube.com/watch?v=IxUUHqZUZ50]. Na mocy nowego kontraktu wydawniczego ukazała się także reedycja debiutanckiej płyty.
Album „Antychrist” wywołał zróżnicowane opinie wśród fanów black metalu. Można powiedzieć, że „Pentagram” był czymś w rodzaju arcydzieła, to prawdziwy znak Piekła. Częste zmiany wokalistów tym razem nie pomogły „Infernusowi”. Zmieniał się nie tylko wokalista, ale i autor. Na debiucie większość śladów napisał „Goatpervertor”- perkusista grupy, tymczasem „Infernus” jest autorem drugiego albumu. Nie ukrywam, że czasem wieje tu i to mocno nudą. Już po intro widać, że zespół wyraźnie zmarnował potencjał widoczny na pierwszej płycie. Riffy nie brzmią już tak dobrze jak na „Pentagramie” i całość też można określić jako coś karłowatego. Również strona techniczna (mix) nie jest zrobiony zbyt dobrze.
Dla mnie najciekawszym dla mnie kawałkiem jest „Heavens Fal” , w którym Gorgoroth wrócił do melodyjnej harmonii. Dość dobrze brzmią tu riffy „Infernusa”.
Dobrze brzmi również „Sorg” (smutek)- melodia świetnie pasuje swoim depresyjnym klimatem do tytułu.
Podsumowując album jest dość średni i ciężki do oceny. Lubię Gorgorotha i uważam że każdy album Norwegów zasługuje na uznanie, ale uważam, że zespół tej klasy stać na coś zdecydowanie lepszego.
Również w 1996 roku Brødreskifta zastąpił Erik "Vrolok" Hćggernes, związany wówczas z zespołem Hovlanda - Aeternus. Skład uzupełnił także drugi gitarzysta Bøllo "Tormentor" Heyerdahl.
20 października 1997 roku ukazał się trzeci album studyjny formacji zatytułowany Under the Sign of Hell[https://www.youtube.com/watch?v=FnNXo0J5d0c].
„Under The Sign Of Hell” to jedna z najbardziej złych płyt jakie znam. Poczynając od nazwy zespołu, loga, tytułu, kolorystyki, okładki, a skończywszy na brzmieniu, muzyce i wokalu, wszystko jest tak złe, że można by powiedzieć, że jest to kwintesencja zła. Ale nie jest to czyste zło tylko właśnie brudne, szorstkie i chropowate. Takie złe zło.
Wokal jest wściekły i rzygający nienawiścią. Brzmienie gitar jest garażowe i nieczyste. To nadaje muzyce dodatkowej grozy. Słuchając tej płyty można poczuć koniec świata, wojnę totalną, ekstremalnie mroźną aurę czy esencję piekielnych czeluści. Muzyka jest bardzo prosta. Zespół nie bawi się w tworzenie rozbudowanych utworów, gitarowych pasaży czy melodyjnych wokaliz. Po prostu uderza z miażdżącą blackmetalową siłą i demoluje mózg słuchacza. Parę razy można wychwycić jakieś wyłaniające się gitarowe riffy albo momenty wokalnie bardziej zaśpiewane ale to są przebłyski. Są też dwa momenty ambientowe z efektami ale też są krótkie. Dodają klimatu i nie psują niszczącej konwencji. Reszta to jest masakra. Tak prosta, że można by powiedzieć, że wręcz prostacka. Ale w tym tkwi cały urok tej płyty, to jest jej największy atut. Za to ją uwielbiam. Bo mimo tej prostoty i wrogości jest tu też muzyka, która wkręca i intryguje.
Teksty są częściowo po angielsku, a częściowo po norwesku. Tak przynajmniej wnioskuję po tytułach bo do liryki nigdzie nie dotarłem, a po wokalu oczywiście nic nie można zrozumieć. Same tytuły dają jednak jakieś wyobrażenie o tematyce. Wojna, krew, piekło, diabeł...
Płyta jest krótka, twa 33 minuty. Ale to jest jej kolejny plus. Miała wstrząsnąć, zabić, zdewastować i znakomicie spełnia swoją rolę. Taka rzeź nie może się ciągnąć w nieskończoność bo przestała by szokować. A tak mamy album wyśmienity, jeden z najlepszych z nurtu blackmetalowej ekstremy.
W 2011 roku nastąpiła re- edycja albumu.
W 1998 roku funkcję basisty objął Torgrim "T-Reaper" Øyre wówczas występujący także w grupie Malignant Eternal. Z kolei Kronenesa zastąpił Kristian Eivind "Gaahl" Espedal. 18 maja tego samego roku nakładem wytwórni muzycznej Nuclear Blast ukazał się czwarty album studyjny Gorgoroth zatytułowany Destroyer.
Album ten jest dość ciekawy, bo pamiętam, że jak po raz pierwszy się z nim zetknąłem nie cierpiałem tego albumu, ale gdy wsłuchałem się w ten sposób prezentacji, słucham go dość często. Album brzmi dość przyzwoicie.
„Destroyer” to prawdziwy chaos. Doskonałe brzmienie gitar, bębny i wokal to prawdziwy black metal.
„Open The Gates” to jeden z najlepszych kawałków na tej płycie. Piosenka ma silne brzmienie. Doskonałe riffy, doskonały wokal... Najlepszy utwór na tej płycie.
„The Devil, The Sinner And His Journey”, "Om Kristen Og Jodisk Tru”, "Pa Slagmark Langt Mot Nord” czy "The Virginborn” brzmią na prawdę dobrze.
Nie brakuje jednak słabych momentów " Blodoffer” i „Slottet I Det Fjerne (Darkthrone cover)”- są naprawdę słabe...
Z końcem roku ze składu odszedł Hćggernes. W 1999 roku do zespołu dołączył perkusista deathmetalowej formacji Molested - Erlend "Sersjant" Erichsen. Tego samego roku, pomiędzy lipcem, a sierpniem oraz w październiku grupa Gorgoroth zarejestrowała kolejny album studyjny. Materiał został zrealizowany we współpracy z producentem muzycznym Jocke Pettersonem. W międzyczasie z zespołu odszedł Øyre, którego zastąpił Tom "King Ov Hell" Cato Visnesl. 7 lutego 2000 roku ukazał się piąty album formacji pt. Incipit Satan. Na wydawnictwie znalazł się tylko jeden utworów skomponowany przez lidera zespołu - Rogera "Infernusa" Tiegsa. Pozostałe kompozycje napisali Tom "King Ov Hell" Cato Visnesl oraz Einar "Kvitrafn" Selvik. Tego samego roku funkcję perkusisty objął Einar "Kvitrafn" Selvik, znany m.in. z występów w grupie Bak De Syv Fjell.
"Gorgoroth dał ciała!" - przemknęło mi przez myśl po pierwszych taktach "Incipit Satan"[https://www.youtube.com/watch?v=pYOZEjERTb8] . No bo tak, wszystko tu słychać, nawet riffy. Czyż to przystoi chłopakom z Gorgoroth, których przedostatnia produkcja chwiała moją wiarą w black metal na wszystkie strony? W sumie z wiekiem ludziom rebelie z głów wietrzeją, ale żeby uczyć się grać zgrabnie dopiero na piątej płycie?
Tak więc chodzi o to, że Gorgoroth bezwstydnie zwolnił tempa, nabrał trochę mięcha w gitary, wszystko tutaj, jak na swoje możliwości, poukładał w miarę porządnie. Nie ma tu jednak nic, czym można by się pozachwycać w ramach tęsknoty za czymś nowym. Na pewno, kapelom takim jak Gorgoroth należy się szacunek, że rypią to swoje piosenki bez względu na mody, nie zaczynają grać nagle heavy metalu i łowić ryby o piątej rano, rozrywając sobie skórzane portki na ogrodzeniu, jednak wciąż jest to męczenie w kółko tego samego, co od roku 1993 wcale się nie zmieniło.
Pomijając jednak moje apokaliptyczne żądze odrobiny oryginalności, można zupełnie świetnie czuć się słuchając "Incipit Satan", bo przecież jest to bardzo solidny black metalowy krążek, ziejący siarką niczym druga płyta Darkthorne[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/darkthrone/2014-07-04-235], stary Satyricon[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/satyricon/2014-07-04-239], czy Emperor[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/emperor/2014-07-05-415]. Na dodatek "Incipit Satan" zawiera kilka rarytasów, bowiem nie dość, że w kawałku "Litani til Satan"[https://www.youtube.com/watch?v=9XnnJjqjp5I] mamy do czynienia z liniami wokalnymi jakich nie powstydziłby się sam Ned Gerblansky ("South Park"), to jeszcze "When love rages wild in my heart" to pierwsza na świecie black metalowa ballada, w której Gaahl Presley udowadnia, że duch wielkiego Elvisa żyje wciąż w jego głosie. Nawet wczoraj próbowaliśmy do tego układów tanecznych Króla...
W 2002 roku tymczasowo jako muzyk koncertowy do zespołu dołączył Kjetil-Vidar "Frost" Haraldstad. Następnie grupę opuścił Heyerdahl. 21 lipca 2003 roku ukazał się szósty album formacji zatytułowany Twilight of the Idols (In Conspiracy with Satan)[https://www.youtube.com/watch?v=GUNOIHz2QQU&list=PLEY_CrZNEu-ftb5rcCwFI0QWn8sXOaVAI]. Tego samego roku jako muzyk koncertowy dołączył gitarzysta Ole "Apollyon" Jørgen Moe.
„Twilight of the Idols” (In Conspiracy with Satan) to szósty już LP w historii norweskiej grupy blackmetalowej Gorgoroth. Płyta została wydana w roku 2003. Wokale do płyty zostały nagrane później niż muzyka z powodu pobytu wokalisty grupy (Gaahl) w więzieniu. Krążek posiada kilka wersji okładki - unikatową na jakiej znajdują się muzycy Gorgoroth, zwykłą z wizerunkiem płonącego XII-wiecznego kościoła Fantoft spalonego przez organizację Black Circle oraz okładkę z samym napisem (nazwą płyty).
1 lutego 2004 roku w krakowskim ośrodku telewizyjnym zespół podjął się realizacji koncertowego DVD`[https://www.youtube.com/watch?v=lty4o-LktNA]. Zespół w scenografii posłużył się szczątkami martwych zwierząt nabitymi na pale, dwumetrowymi krzyżami, do których przywiązano dwie nagie kobiety oraz nagiego mężczyznę, którzy byli ucharakteryzowani syntetyczną krwią. W związku z koncertem zespół został oskarżony o obrazę uczuć religijnych, pokrzywdzonymi byli operatorzy kamer. Po procesie w tej sprawie organizator koncertu Tomasz Dziubiński został skazany na 10 tys. zł grzywny. Natomiast zarejestrowany materiał został zarekwirowany.
Można zatem powiedzieć, że koncert Gorgorotha w Krakowie wywołał skandal. Chodziło o tzw. „Obrazę uczuć religijnych”... Choć z drugiej strony nie wiem, czy nie było to zwykłe wyłudzenie kasy... Przyjżyjmy się, zatem tej sprawie...
Na koncercie w Krakowie 1 lutego 2004 na scenie można było zobaczyć nagie postacie wiszące na krzyżach, sporo krwi i zwierzęce łby ponabijane na pal. Skandal wywołała właśnie ta scenografia.
Na kilka dni przed koncertem w Krakowie Infernus rozesłał do wielu serwisów muzycznych informację o planowanych koncertach w Polsce, w której można było przeczytać między innymi: „W tym miesiącu zdarzy się dla nas wielka rzecz w Polsce - będziemy realizować DVD, będzie wiele pirotechniki, galony krwi, ukrzyżowanie na żywo i nagie modelki molestowane na chwałę Szatana".
„Dostaliśmy ofertę z Metal Mind Productions, a zależało nam na tym, by mieć DVD z naszym koncertem. Ponieważ nie każdy może zjawić się na naszym występie, z różnych powodów, byłaby to dla ludzi możliwość zobaczenia, czego można spodziewać się po Gorgoroth."- powiedział „Gaahl”.
Dodam jeszcze, że na DVD miały znaleźć także inne materiały: fragmenty z innych występów, wywiady i film, w którym „Gaahl” i „Infernus” wyjaśniają więcej, „czym jest black metal i z czym utożsamia się Gorgoroth" - cytując „Gaahla”.
„Po analizie materiału zrealizowanego na zamówienie zewnętrznego producenta uznaliśmy, że należy zawiadomić policję o możliwości obrazy uczuć religijnych" - powiedział 2 lutego dyrektor krakowskiego ośrodka telewizyjnego Andrzej Jeziorek. Pracownicy studia, zawiadomili policję. Sprawa trafiła do sądu. Krakowska prokuratura wszczęła 3 lutego śledztwo w sprawie obrazy uczuć religijnych (art. 196 Kodeksu Karnego). Taśmy zostały zarekwirowane. Podobno członkowie zespołu nic nie zauważyli (po za tym, że podobno mieli kłopoty z przejściem przez granicę, ale nie myśleli, że to przez koncert). Dowiedzieli się o tym dopiero po powrocie, gdy dostali maile od fanów.
-Śledztwo wszczęto na podstawie przyjętego przez policję zawiadomienia dyrektora ośrodka. W zawiadomieniu powoływano się na elementy scenografii, które mogły urażać uczucia religijne -powiedziała Mirosława Kalinowska-Zajdak, rzeczniczka prokuratury okręgowej. Prokuratura dysponuje zabezpieczonymi nagraniami z koncertu oraz dokumentami.
„Koncert może co najmniej obrazić Polaków- twierdzi Wiesław Murzyn, szef telewizyjnych związkowców z "Solidarności" -Całe wydarzenie oceniamy negatywnie. Uważamy, że takie wydarzenie w Krakowie jest nie do zaakceptowania. Zwołaliśmy w tej sprawie zebranie na środę."
-Artyści mają do dyspozycji różne środki wyrazu, organizator najczęściej nie ma na to wpływu. Na konkretne koncerty chodzi określona publiczność, a nie osoby przypadkowe. Jeżeli jednak ktoś poczuł się urażony, to otrzyma od nas stosowne przeprosiny. Nie było naszym zamiarem urażanie kogokolwiek - powiedział Tomasz Dziubiński, szef Metal Mind Productions.
Policja zbadała, czy ludzie organizujący koncert wiedzieli o scenografii. Gaahl twierdził w wywiadzie dla „Rockmetal", że scenografię zaprojektował i zrobił razem z „Infernusem”. Metal Mind załatwili tylko rekwizyty, modele i modelki, nie do końca świadomi tego, co będzie się działo.
W toku postępowania policja miała sprawdzić również, czy nie doszło do naruszenia przepisów z ustawy o ochronie zwierząt. Jak na razie wiadomo, że do tego nie doszło: krew była sztuczna, a zwierzęce łby zamówiono w zakładzie utylizacji zwierząt.
-Ozzy Osbourne odgryzał głowy gołębiom na scenie i wydaje mi się to bardziej drastyczne niż po prostu kobieta czy mężczyzna, którzy są powieszeni po prostu krzyżach- powiedział Dziubiński, szef Metal Mind Production (niepoprawność zdania i częste używanie „po prostu" to błąd Dziubińskiego, a nie mój).
Podobno Tomasz Pomarański, producent koncertu, który zazwyczaj jest odpowiedzialny za transmisje mszy świętych, zastanawiał się, czy nie przerwać koncertu, ale tego nie zrobił, by uniknąć problemów z umową, zwrotem pieniędzy itp.
2 marca 2005 policja w Bergen przesłuchała członków Gorgoroth. "Teraz wszystko zależy od polskich władz, by wyjaśnić tę sprawę i wreszcie zwrócić główne taśmy, żeby „Black Mass in Krakow" mogło się ukazać"- tak brzmi news na oficjalnej stronie zespołu.
„Infernus” na łamach wywiadu z internetowym magazynem „MetalHeart" porównywał Polaków do ludzi umysłowo chorych, oskarżał o chciwość i brak ogłady. O to fragmenty tej wypowiedzi:
„Moje przypuszczenia są takie, że chodzi tu przede wszystkim o chciwość i kolejny sposób Polaków na ekonomiczne wykorzystywanie świata wokół nich. Najpierw zostali członkiem Unii Europejskiej, a teraz to. (śmiech). (…) Nie wydaje mi się, żebyśmy poszli za to siedzieć. Jak powiedziałem cała ta sprawa jest prawdopodobnie motywowana ekonomicznie. Te mongoły chcą naszych pieniędzy, a nie widoku naszych dup w więzieniu. Proste. (…) Oczywiście, większość ludzi wie, nawet za czasów Jaruzelskiego Kościół Katolicki w Polsce był bardzo popularny. Wiadomo też, że i dziś ma rzesze zwolenników. To ogromne oddziaływanie tak konserwatywnej chrześcijańskiej instytucji bez wątpienia rozciąga się na inne sfery, podkopując ich system prawny. Dlatego po tym, jak zostało to nagłośnione przez media, nie bez znaczenia jest fakt, że nagrywanie tego DVD miało miejsce w polskim ciemnogrodzie".
„Gaahl” o pracownikach Metal Mind Product.: „Tak, rzekłbym, że świetnie się nam z nimi pracowało. Byli bardzo otwarci i jesteśmy zadowoleni z tej współpracy, z tego, co zrobili." W każdym bądź razie, Gaahl mówi krytycznie konkretnie, o polskich władzach ("Mogę się z nich co najwyżej pośmiać"), o fanach nie: "Najprościej rzecz ujmując, rozbawiło mnie to wszystko (śmiech). Koncert miał być wydany tylko dla naszej publiczności, nie miał nikogo dotknąć czy obrazić. Jeśli ktoś zdecydowałby się na zakup DVD i poczuł się w ten sposób, to przecież zrobił to na własną odpowiedzialność. Nie zamierzaliśmy robić z tego rozgłosu, ale właściwie to polscy politycy i Polacy sami zrobili nam znakomitą promocję (śmiech). Ten materiał nie miał trafić w "niepowołane" ręce, więc nie widzę w tym żadnej winy Gorgoroth. W efekcie to my na tym zyskaliśmy. Poza tym koncerty Gorgoroth są dla fanów Gorgoroth."
Po krakowskim koncercie polskie media zaczęły nawet sugerować odrodzenie się satanizmu w Polsce.
Prokuratura powołała biegłego teologa, aby rozstrzygnąć, czy doszło do obrazy uczuć religijnych. Krakowska prokuratura podjęła ponownie śledztwo w sprawie. Zawieszone je na kilka miesięcy przed owym ponowieniem, ponieważ śledczy oczekiwali na zagraniczną pomoc prawną przy przesłuchaniu norweskich muzyków. Po otrzymaniu zeznań było pewne, że Metal Mind Product. wiedzieli o satanistycznym charakterze występu, chociaż oni twierdzą, że nie wiedzieli. Prokuratura rozważa więc przedstawienie im zarzutów obrazy uczuć religijnych.
Przedstawiciele firmy z Katowic przekonywali, że koncert nie mógł obrażać uczuć religijnych, ponieważ był przeznaczony wyłącznie dla fanów Gorgoroth, którzy wiedzieli, w co cię „pakują". Innego zdania jest prokuratura. Ma ona zeznania kilku telewizyjnych kamerzystów, którzy zgodnie z kontraktem musieli filmować satanistyczny występ (a więc cały skandal przez kilku, może kilkunastu ludzi). - Dowodowo zamknęliśmy sprawę. Teraz pozostaje ocena prawnokarna tego widowiska. Musimy mieć całkowitą pewność, że doszło do obrazy uczuć religijnych, dlatego powołamy biegłego teologa - powiedział prokurator rejonowy z Podgórza Krzysztof Urbaniak.
Jednak tu pojawia się pierwsza radosna informacja. Ww. prokurator rejonowy z Podgórza Krzysztof Urbaniak nie zamierza ścigać muzyków z Gorgoroth - Są poza naszą jurysdykcją - uważa- Norwescy muzycy nie wiedzieli, że ich działania mogą naruszyć nasze prawo. Jak twierdzą, organizatorzy koncertu ich o tym nie poinformowali. Byli zaskoczeni, że ktoś może mieć zastrzeżenia, skoro w podobnej scenografii bez problemów występowali w swoim i innych krajach.
Jeszcze w 2004 roku funkcję drugiego gitarzysty podczas koncertów objął Morten "Teloch" Iversen. Z kolei „Selvika” zastąpił Kjetil-Vidar "Frost" Haraldstad. Jednakże w związku ze zobowiązaniami wobec innych zespołów udział Haraldstada ograniczył się tylko do pracy w studiu nagraniowym. Funkcję koncertowego perkusisty objął natomiast Per "Dirge Rep" Husebø. W 2005 roku Iversen zastąpił Stian "Skagg" Lægreid. Wkrótce potem muzycy podpisali kontrakt wydawniczy z wytwórnią muzyczną Regain Records. 19 czerwca 2006 roku ukazał się siódmy album studyjny zespołu pt. Ad Majorem Sathanas Gloriam. Na płycie znalazł się materiał w całości skomponowany przez Visnesla. Płyta dotarła do 22. miejsca norweskiej listy sprzedaży. Wydawnictwo przyniosło grupie także pierwszą nominację do nagrody norweskiego przemysłu fonograficznego Spellemannprisen. W ramach promocji do utworu "Carving a Giant" został zrealizowany teledysk.
Po nieprzyzwoicie słabym "Twilight Of The Idols..." nie spodziewałem się po nowym dokonaniu Gorgoroth niczego specjalnego. Sądziłem, że po problemach ze składem, spowodowanych głównie prawnymi konfliktami członków zespołu, Norwedzy nagrają album równie słaby i bezpłciowy, co wyżej wspomniany "Twilight...". Na moje i ich szczęście rozminąłem się z prawdą... ale nieznacznie.
Album zaczyna się bardzo ciekawie, na samym początku wita nas mocnym riffem kawałek "Wound Upon Wound". Dalej mamy bardzo "bujający" i wpadający w ucho "Carving A Giant", niestety z każdą chwilą album traci na sile, zupełnie jakby Norwedzy próbowali zastąpić nadwątlone już siły odrobiną klimatu i mroku, co im niestety nie wychodzi. Klimat, tak na dobrą sprawę, nigdy nie był ich mocną stroną, bo po genialnym Antichrist stawiali raczej na moc, i słusznie, bo nie można odmówić siły takiemu „Under The Sign Of Hell” albo „Destroyer”. „Ad Majorem Sathanas Gloriam” już niestety nie posiada tej iskry geniuszu i po kilku przesłuchaniach się nudzi, nie pomagają tutaj przewijające się przez całość materiału, zagrane naprawdę z pomysłem riffy, ani jak zawsze ciekawe wokale „Gaahla”.
Nie wiem, czy to już czas odcisnął swoje piętno na szatanach z Bergen czy niekończące się problemy z prawem sprawiają, że Gorgoroth powoli traci jaja. Pomimo tego, że "Ad Majorem..." jest o piekło lepsze od poprzednika, to gdyby nie mój sentyment do zespołu, po kilku przesłuchaniach płytę tą bym sprzedał albo pokrywałaby się powoli kurzem na półce.
W 2007 roku w grupie nastąpił rozłam pomiędzy Tiegsem, a Espedalem i Visneslem. Założyciel Gorgoroth został usunięty ze składu na mocy patentu złożonego w sądzie przez Visnesla. Także w 2007 roku Tiegs powołał grupę muzyczną o nazwie The Force Gorgoroth. W jej skład weszli Tomas Asklund, szwedzki perkusista znany z grupy Dissection i Dark Funeral oraz Frank Watkins, basista deathmetalowej grupy Obituary.
9 czerwca 2008 ukazało się długo oczekiwane DVD zespołu zarejestrowane w 2004 w Krakowie pod tytułem Black Mass Krakow 2004. Natomiast 28 czerwca został wydany album koncertowy zatytułowany True Norwegian Black Metal - Live in Grieghallen[https://www.youtube.com/watch?v=0GWsYRWv4Zc]. Na płycie znalazł się materiał zarejestrowany w Grieghallen Lydstudio w Bergen oraz Threeman Recordings w Sztokholmie. Oryginalne partie gitary basowej nagrane przez Visnesla zostały usunięte. Ślady zostały dograne przez Rogera "Infernusa" Tiegsa ponownie w Threeman Recordings. Zespół Gorgoroth pod przewodnictwem Espedala i Visnesla kontynuował działalność z udziałem muzyków koncertowych do 2009 roku. Pomiędzy 28 a 30 stycznia, także 2009 roku w sądzie w Oslo odbył się proces w sprawie praw do nazwy Gorgoroth. 10 marca tego samego roku decyzją sądu w Oslo prawa do nazwy Gorgoroth zostały zwrócone Rogerowi "Infernusowi" Tiegsowi. 21 października 2009 roku został wydany ósmy album Gorgoroth zatytułowany Quantos Possunt ad Satanitatem Trahunt. Płyta została zarejestrowana w Monolith Studio, także w 2009 roku.
Kto by pomyślał, że najgłośniejszym skandalem na scenie blackmetalowej od czasów zabójstwa „Euronymusa” będzie nawet nie przedwczesne zwolnienie z pudła jego oprawcy, jegomościa Burzuma, a skandale obyczajowe dotyczące dobrego starego i jakże poczciwego Gorgoroth. Na tym nie koniec - jak dla mnie, chuj wie o co chodzi?
Co to jest prawdziwe Gorgo, kto lepszy za mikrofonem: "Ghaal Anonim" czy Pest, kto ma prawa do tej nazwy i jak, do ciężkiej kurwy, ten zespół ma w końcu brzmieć - tak jak na "Antichrist", czy może jak na "Incipit Satan"[https://www.youtube.com/watch?v=jL8DxEZ3zt0]? Nie wiem, co jest true, a co nie, nie wiem też dla jakiej sieci butików projektuje obecnie konfekcję były gardłowy Norwegów, wiem natomiast jedno: na tych pierdach, medialnej wrzawie i ciąganiu po sądach być może udało się zbudować kolejne powrót twórców "Quantos Possunt Ad Satanitatem Trahunt". Z pewnością nie da się tego uczynić dzięki muzyce zawartej na tym krążku.
Spoko, to nie żaden "szit", bo ludzie, którzy plakaty z Dimmu Borgir[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/dimmu_borgir/2014-07-04-236] najchętniej widzieliby w kiblu wydrukowane na papierze toaletowym, będą zachwyceni. Prawie czysta esencja oldschoolowego "Norska" majaczy z każdego zakątka tej płyty. Całość utrzymana raczej w średnio szybkich tempach stara się hipnotyzować słuchacza tą dobrze znaną od lat jednostajną manierą. Peścik zawodzi sobie w oddali, oczywiście i tym razem nie wiadomo do kogo, o czym i w ogóle po co, ale zawodzi z niekłamanym przekonaniem o słuszności "wyskrzekiwanych" kwestii. Nie ma tutaj jakiejś spiny, zbytniego, jak to młodzież pięknie określa "nakurwu", bardziej kłania się majestatyczny klimat, melancholijna, północna atmosfera, której nawet najmocniejsze turbosolarium nie jest w stanie zakłócić. Puśćcie sobie "Prayer"[https://www.youtube.com/watch?v=Va5jH42pbvY] albo "Rebirth"[https://www.youtube.com/watch?v=0T0h-qi9HQQ], zrozumiecie, że postawienie w stan zakłopotania etosu opalonej mięsistej klaty, zbudowanego za pomocą seriali "Baywatch" czy innego "Seksu w wielkiej wsi", jest realne i to podczas tych kilku, góra kilkunastu minut trwania nowej płyty Gorgo. Fakt, może Mayhem[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/mayhem/2014-07-04-231] to oni nie są i nigdy nie będą, bo i skład nie ten, i mimo usilnych prób nawet w połowie nie wypadają tak szaleńczo, jak ekipa z porąbanym Węgrem na wokalu. Co gorsza, z punktu widzenia koniunktury, ta bardziej friendly półka, na której kunktatorsko obsadził się puder, a wraz z nim Satyricon, też dla nich nie jest, więc na jakiś "bestsell" liczyć nie mogą. To raczej nie powód do wstydu, zawsze można złożyć to na karb wierności podziemiu, nie?
W kwestii muzycznej chamskie przyczepianie się do czegokolwiek byłoby mocno na wyrost. Pasztetowa firmowa - kto kosztował od młodu przez "nastolecia", raczej się nie przejmie, że to ten sam "kotlet z psa, II kategorii, pomielony z budą", inni mogą już mieć większy kłopot i nawet tych kilkudziesięciu mega wolnego na dysku "c" dla tej muzy poskąpią.
Tyle ze strony obrońcy na tej rozprawie, a co na to akt oskarżenia? Krótko mówiąc, rzadko kiedy zdarza się sytuacja, kiedy to właśnie brzmienie płyty decyduje, że obniżam jej ocenę o kilka stopni. W przypadku "Quantos?", srogo się zawiodłem. Może wypada się w tym miejscu wykluć - dla mnie gówniany sound to nie coś w rodzaju produkcji, jakimi gwałcą wszelkie ideały puryści z Black Witchery, czy w drugą muzycznie stronę - Nun Slaughter. Kwintesencją degrengolady w tym aspekcie są w moim mniemaniu szlify bezpłciowe, miałkie, stępione, wcale przy tym nie obuchowe, przechadzające się niezauważenie jak katechetka w Las Vegas, czyt. prześlizgujące się przez neurony, nie pozostawiając na nich absolutnie żadnych wrażeń. Tak niestety wygląda sprawa w przypadku opisywanego CD. Wizyta w Monolith Studio i kooperacja „Infernus” - Asklund (ex-Dissection) nie przyniosła wymiernych efektów. Ja dobrze wiem, że nie miało to brzmieć jak rzecz wypolerowana w Sound City, ale nie róbmy sobie jaj z pogrzebu, najbardziej mizerne naleśniki wysmażane przez Pyttena w Grieghallen, z budżetem równym stawce dziennej zarobku w Chinach Ludowo-Demokratycznych, brzmiały bardziej wyraziście niż to.
Jak więc widać "present-Gorgo", to więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Muzyka naprawdę słuchliwa i przyjemna w odbiorze, z prawie całkowicie spierdolonym soundem (w jak przewrotny sposób - patrz wyżej). Żadna rewelacja, a jednak wciąga i bądź tu, wojowniku, mądry. W oczekiwaniu na nowe Mayhem dźwięki jak znalazł, kiedy jednak powrót króla stanie się faktem, nie sądzę, żeby ktoś się na Gorgoroth oglądał. Co więcej, popularność jaką dały im baby na krzyżach na krakowskich Krzemionkach, też raczej nie będzie trwać wiecznie. Ja jednak trzymam za nich kciuki, niech sobie nigdy nie wyrastają z tego, być może jedynie przez nich w ten sposób rozumianego, "outfitu" i liryków pisanych gotycką czcionką po łacinie.
Odnotować obowiązkowo należy fakt udziału Franka Watkinsa w nagraniu tych nutek, ale zdrowo myślący fani Obituary już wiedzą, że nic dla siebie tutaj nie znajdą. Byłoby z 7 punktów, ale z powodu produkcji z czystej sympatii przybijam im szóstkę - szóstkę i jeszcze raz szóstkę, ale uwaga, z tendencją, jak śpiewał Proletaryat, "do góry, do góryyy, do góryyyy yeah".
Warto by wspomnieć w 2011 roku ukazała się reedycja „Under the Sign of Hell”, a w 2012 roku zespół opuścił Thomas „Pest” Kronenes, a jego miejsce zajął „Atterigner”. Z niecierpliwością czekam na dalsze osiągnięcia Gorgorotha- mam nadzieję, że udane...
|