Czwartek, 11.14.2024, 8:37 PM
Witaj Gość | RSS Główna | Rejestracja | Wejdź
Moja witryna
Menu witryny

Kategorie sekcji
historia [56]
classic rock [195]
hard rock [74]
punk rock [84]
NWOBHM [12]
black metal [164]
death metal [64]
thrash metal [38]
gothic metal [14]
metal symfoiczny [5]
new metal [47]
groove metal [3]
doom metal [14]
progresja [15]
mroczne koncerty i festiwale [2]
recenzje [63]
power metal [17]
grunge [9]
Moja książka- black metal [3]

Statystyki

Ogółem online: 1
Gości: 1
Użytkowników: 0

Główna » 2014 » Lipiec » 4 » Venom
11:32 AM
Venom

Venom to brytyjski zespół thrash/blackmetalowy, dzięki któremu black metal zawdzięcza taką nazwę (od nazwy płyty i utworu Black Metal). Reprezentuje nurt NWoBHM (New Wave of British Heavy Metal). Założony pod koniec lat '70 w Newcastle przez członków grupy Guilottine. Byli to: Clive Archer, Jeffrey Dunn, Dave Rutherford, Alan Winston i Tony Bray. Potem w tajemniczych okolicznościach odeszli gitarzysta i wokalista, których zastąpił Conrad Lant, stając się przy okazji jednym z najbardziej charyzmatycznych muzyków rock'n'rollowych.

Drugi album Venom, Black Metal, dał nazwę całemu nurtowi[http://www.youtube.com/watch?v=o0_wes6bizs].

Black Metal to drugi pełny album brytyjskiej grupy metalowej Venom, wydany w 1982. Od jego nazwy wywodzi się termin black metal, określający jedną z później powstałych ekstremalnych odmian heavy metalu. Płyta jest powszechnie uważana za istotny czynnik kształtujący te odmiany, głównie thrash metal, death metal i black metal. Niezależnie od tego, muzyka zawarta na albumie jest inna od obecnie rozumianego black metalu.

To właśnie z tego albumu pochodzi również tytułowa piosenka[http://www.youtube.com/watch?v=fHmzFVDjVnM], która stała się prawdziwym hymnem black metalu:

Black is the night, metal we fight
Power amps set to explode
Energy screams, magic and dreams
Satan records the first note.
We chime the bell, chaos and hell
Metal for maniacs pure.
Fast melting steel, fortune on wheels
Brain hemorrhage is the cure
For BLACK METAL!!!
lay down your soul to the gods rock `n' roll
Freaking so wild, nobody's mild
Giving it all that you've got.
Wild is so right, metal tonight
Faster than over the top.
Open the door, enter hells core
Black is the code for tonight
Atomic force, feel no remorse
Crank up the amps now it's night
BLACK METAL!!!
lay down your soul to the gods rock `n' roll
metal ten fold through the deadly black hole
riding hells stallions bareback and free
faking our chances with raw energy
Come ride the night with us
Rock hard and fight
United my legions we stand
Freak hard and wild for us
Give up your souls
Live for the guest Satan's band
Against the odds, black metal gods
Fight to achieve our goal
Casting a spell, leather and hell
Black metal gods rock `n' roll
Building up steam, nuclear screams
War-heads are ready to fight
Black leather hounds, faster than sound
Metal our purpose in life.
BLACK METAL!!!
lay down your soul to the gods rock `n' roll
BLACK METAL!!!

Czarna jest noc, metalem walczymy
Moc amperów szykuje się do eksplozji
Energia krzyczy, magia i marzenia
Szatan nagrywa pierwszą nutę
Bijemy w dzwony, chaos i piekło
Metal dla maniaków czysty.
Szybszy niż stal, majątek na kołach
Krwotok mózgu jest lekarstwem
Dla BLACK METALU!
Złóżcie dusze bogom rock 'n rolla
Wkurzając się dziko, nikt nie jest delikatny
Oddając wszystko to, co zdobyłeś.
Dzikość jest tak prawa, metal tej nocy
Szybszy niż na samym szczycie.
Otwórz drzwi, wstąp w serce piekła
Czerń jest kodeksem tej nocy.
Atomowa potęga, nie czując wyrzutów sumienia
Odpalajcie wzmacniacze, jest noc.
BLACK METAL
Złóżcie dusze bogom rock 'n rolla
Metal dziesięciokrotnie przez morderczą czarną dziurę
dosiada piekielnych rumaków na oklep i wolnie
podejmując nasze szanse surową energią
Przyjdź, ujeżdżaj noc z nami
Trząś mocno i walcz
W zjednoczonych moich szeregach stanęliśmy
Wściekłych mocno i dzikich dla nas
Zrezygnuj z duszy
Żyj dla misji grupy Szatana.
Naprzeciw nieparzystościom, bogowie czarnego metalu
Walczą by zdobyć nasz cel.
Czarując, skóra i piekło
Blackmetalowi bogowie rock 'n rolla
Wznosząc parę, nuklearne krzyki
Głowice bojowe są gotowe do walki
Ogary o czarnej skórze, szybsze niż dźwięk
Metal naszym życiowym celem
BLACK METAL!!!
Złóżcie dusze bogom rock 'n rolla
BLACK METAL!!!

Ale zacznijmy od początku...

Historia Venom zaczyna się pod koniec lat 70. ubiegłego wieku, na jednym z osiedli w Newcastle, gdzie mieszkał nastoletni wówczas Conrad Lant. Chłopak od najmłodszych lat miał fioła na punkcie AC/DC[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/ac_dc/2014-07-04-321], Motörhead[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/motorhead/2014-07-08-753], Black Sabbath[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/black_sabbath/2014-07-04-317] czy Judas Priest[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/judas_priest/2014-07-04-331]. Jak wielu mu podobnych, marzył o karierze gwiazdy rocka. Marzenia po części realizował, bo już w czasach szkolnych zaczął grać w lokalnych bandach. Miejscowa scena obfita była w cover bandy, grające kawałki m.in. T.Rex, Davida Bowiego[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/david_bowie/2014-07-05-572] czy UFO[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/ufo/2015-01-25-942]. Z wiekiem Conrad zaczął zdawać sobie jednak sprawę, że jedyną przepustką do wielkiej kariery jest stworzenie czegoś własnego i unikatowego. Zresztą o tym, że silenie się na bycie kimś innym przynosi nikłe rezultaty, mógł przekonać się dobitnie pracując w miejscowym studiu nagraniowym. - Wszystko polegało na tym, że musiałem wysłuchiwać kolesi, którzy przychodzili i mówili mi, że chcą brzmieć jak Judas Priest lub Saxon[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/saxon/2014-07-08-752]- opowiadał w oficjalnej biografii. - Czasami, w zależności od dnia, mówili mi, że ta piosenka ma brzmieć jak taka kapela, a druga, jak kompletnie inna. Wszyscy ci muzycy byli przekonani o swojej wyjątkowości. Ale to była iluzja, bo nie było w tym krzty oryginalności. Początkowo młody Conrad szans na zaistnienie upatrywał w święcącym wtedy triumfy punk rocku, gatunek jednak na dłuższą metę okazał się dla niego rozczarowaniem. I nie chodziło tu jedynie o jego dosyć ograniczone ramy, ale przede wszystkim, o to, iż okazał się jedynie sezonową ciekawostką. - Pewien dziennikarz dobrze zrobił porównując punk rock do pieprzenia - był świetny, ale trwał zbyt krótko - opowiadał serwisowi Rushonrock.com. – Teksty  Johna Lydona stały się dla mnie ścieżką dźwiękową dla mojego życia może przez rok. Lant nie był także zbytnio zadowolony z kierunku, w którym podążała wówczas muzyka rockowa - która stawała się lżejsza, podczas gdy on chciał słuchać czegoś jeszcze głośniejszego od Motörhead[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/motorhead/2014-07-08-753] i bardziej satanistycznego od Black Sabbath[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/black_sabbath/2014-07-04-317]. - Rock w zamyślę miał być przecież diabelską muzyką, a z każdym kolejnym rokiem łagodniał - tłumaczył.(...) - Kiedy dziś słucham kapel typu Pantera[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/pantera/2014-07-04-284] czy Slipknot[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/slipknot/2014-07-07-683] myślę sobie, że to jest dokładnie taka muzyka, jakiej chciałem słuchać w młodości. W zamian za to na rynku królowało Def Leppard[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/def_leppard/2014-07-04-352] i Saxon. Chciałem czegoś bardziej piekielnego. Jedynym wyjściem było więc stworzenie tego samemu i wypełnienie niszy.

Pomysł na nową kapelę został więc zasiany, jego realizacją Conrad mógł się jednak zająć dopiero gdy na jego drodze stanął gitarzysta Jeff Dunn. Przyszli kompani poznali się poprzez swoje ówczesne dziewczyny, które były najlepszymi przyjaciółkami. Dunn, podobnie jak Lant, fascynował się muzyką i udzielał się wtedy w formacji Guillotine, będącej dosyć nieudolną podróbką Judas Priest. Panowie szybko się ze sobą dogadali, bo okazało się, że Jeff także od pewnego czasu myślał o popchnięciu swojej muzyki w znacznie bardziej ekstremalną stronę. Była jeszcze jedna rzecz, która ich połączyła - zainteresowanie wszystkim, co złe i mroczne. - Zawsze mieliśmy zdrowe czy niezdrowe zainteresowanie okultyzmem i tymi sprawami - opowiadał gitarzysta serwisowi Kaos2000.net. - Nie jestem jakimś ekspertem, ale fascynuje mnie ten temat. Chłonę wszystko, od książek przez komiksy i magazyny po horrory. Cała ta diabelska otoczka wzięła się stąd, że nie byliśmy zainteresowani śpiewaniem piosenek o miłości, kwiatkach i tym podobnych. Chcieliśmy czegoś kompletnie odmiennego. Patrzyliśmy na bandy typu Black Sabbath czy Black Widow[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/black_widow/2015-01-19-941] i pomyśleliśmy, że możemy pójść ich tropem, ale wszystko jeszcze bardziej podkręcić.

Skończyło się więc na tym, iż w 1979 roku Conrad został oficjalnie zaproszony do składu. - Kiedy dołączyłem do Guillotine byliśmy kwintetem - wspomina. - Początkowo objąłem funkcję gitarzysty rytmicznego. Koleś, który grał przede mną miał krótkie kręcone włosy i nie za bardzo pasował, przejąłem więc jego rolę, a Jeff zajął się gitarą prowadzącą. Podział ról w zespole uległ zmianie, po tym gdy Dunn napisał utwór „Live Like An Angel, Die Like A Devil" [1] i poprosił Conrada aby go zaśpiewał. Wszystkim na tyle spodobało się to, co pokazał Lant, iż podziękowano dotychczasowemu wokaliście za współpracę. Z czasem zmienił on też gitarę na bas, i nie chodziło bynajmniej o to, że nie sprawdzał się w dotychczasowej roli. Po prostu, po tym jak z zespołem pożegnał się ówczesny basista, kapela z powodu zabukowanych koncertów nie miała czasu na szukanie następcy. Conrad zaproponował więc siebie i tak już zostało. Ostatecznie, około 1980 roku kapela stała się triem - którego skład uzupełniał perkusista Anthony Bray.

W międzyczasie doszło jeszcze do dwóch innych istotnych zmian. Po pierwsze, kapela przemianowała się na Venom. - Wszystko się wzięło od pewnego kolesia, który kręcił się w naszym gronie w tamtym czasie - wspominał Dunn serwisowi Kaos2000.net. - Miał wielki motor i chodził w skórzanych spodniach. To on podsunął mi pomysł. Pomyślałem „Jasne! Czemu nie?!". Myślę jednak, że gdy zapyta się innych członków zespołu, każdy opowie ci własną wersję, jak doszło do tego, że nazwaliśmy się Venom [2]. Oczywiście, przy naszym założeniu najłatwiej było ochrzcić grupę Satan, ale nie chcieliśmy tego robić. Zresztą tuż po nas pojawiła się w Newcastle taka kapela. Po drugie, muzycy postanowili przyjąć artystyczne pseudonimy. Od tamtej pory Conrad był znany jako „Cronos” - ksywka została zaczerpnięta z mitologii greckiej i była imieniem jednego z Tytanów, syna Uranosa i Gai. Jeff objawił się światu jako „Mantas”, a Anthony - Abaddon (obydwa były imionami demonów). - Sądzę, że byłoby to totalnie głupie, gdybyśmy śpiewali o szatanie i wszystkich tych mrocznych rzeczach, a później mówili do siebie na scenie "cześć Jeff" - tłumaczył po latach „Cronos”. - Czulibyśmy się jak totalne cioty. To był dla mnie zresztą zawsze największy problem z Ozzym. Śpiewał o diable i innych historiach, a później psuł to wszystko mówiąc: „O nie, Boże, proszę pomóż mi!" (http://www.youtube.com/watch?v=1t24PsZxohY ) .

What is this that stands before me?
Figure in black which points at me,
Turn 'round quick and start to run,
Find out I'm the chosen one
Oh, No!
Big black shape with eyes of fire,
Telling people their desire
Satan sitting there he's smiling,
Watches those flames get higher and higher
Oh, No, No please God help me!
Is it the end, my friend?
Satan's come around the bend,
People running 'cos they're scared
Ya people better go and beware
No! No! Please! No!

Co jest tym to stoi przede mną?

Liczba na czarno który celuje we mnie,

Kolej 'naokoło szybki i początek na serię, dowiadywać się, że jestem wybranym no nie! Wielki czarny kształt z oczami ognia, mówiąc ludziom ich ochotę szatan posiedzenie on tam uśmiecha się, przygląda się, jak te płomienie stały się wyższe i wyższe o, nie, nie proszę Boże pomóż mi! To jest koniec, mój przyjacielu? Szatana wyjeżdżać zza zakrętu, Ludzie biegnąc 'ponieważ oni boją się ty ludzie lepiej jeżdżą i uważają nie! Nie! Proszę! Nie!

Jak na prawdziwie piekielną kapelę przystało, pierwsze próby odbywały się… w starym kościele. Nie miało to jednak charakteru prowokacji - muzycy nie mieli zwyczajnie alternatywy. W październiku 1980 roku formacja miała okazję po raz pierwszy wejść do profesjonalnego studia. Fundusze wystarczyły tylko na wynajęcie go na cztery godziny, formacji udało się jednak zarejestrować w tym czasie aż sześć piosenek (o wszystko mówiących tytułach „Sons Of Satan" [3]  czy „In League With Satan" [4]), które później posłużyły za materiał na debiutancką kasetę demo. Kawałki musiały coś w sobie mieć, bo dzięki nim udało się zespołowi podpisać kontrakt z wytwórnią Neat. W sierpniu kolejnego roku grupa dostała od labelu zielone światło i rozpoczęła prace nad pierwszym w dorobku longplayem, w których wsparł ją producent Keith Nichol. Gotowe dzieło otrzymało tytuł „Welcome to Hell" (http://www.youtube.com/watch?v=Qcl_BHBhhXM ) i ukazało się na rynku w grudniu. Zgodnie z założeniem, longplay wyróżniał się na tle innych metalowych kapel. - Mówiąc w dużym skrócie: ta płyta to zbiór bluźnierstw („Live Like an Angel Die Like a Devil", „In League With Satan") i opisów perwersyjnych przyjemności („One Thousand Days In Sodom", „Red Light Fever", "Poison"), zagrany jak piekielna sarabanda piszczelami na pękniętych czerepach - opisywał zawartość dzieła po latach Jarosław Rybski na łamach magazynu „Teraz Rock". Wydawnictwo szokowało także samą muzyką, która była szybsza od czegokolwiek, co można było usłyszeć wcześniej, z perspektywy czasu można w niej znaleźć także elementy, które zostały wykorzystane później w takich gatunkach jak thrash, death i black metal.

Prawdziwym przełomem dla ekstremalnej odmiany muzyki okazał się jednak drugi krążek Brytyjczyków, „Black Metal" (ukazał się w listopadzie 1982 roku). Wystarczy powiedzieć, że to właśnie tytułowi płyty black metal zawdzięcza swoją nazwę. Swoje zasługi dla gatunku ma jednak pośrednio także…Michael Jackson, bo to za jego sprawą muzycy zdali sobie sprawę, że heavymetalowe ramy nie bardzo odpowiadają charakterowi ich twórczości. - Czara goryczy została przelana po tym, jak "Beat It" Michaela Jacksona nagrane z gościnnym udziałem Eddiego Van Halena dostało się na metalowe zestawienie magazynu "Kerrang!" - opowiadał „Cronos”. - Stwierdziliśmy, że skoro Michael Jackson jest heavymetalowy, nie chcemy być jego częścią. Nie graliśmy miłej muzyczki, a „Black Metal" z pewnością nie miało w sobie nic miłego. - Gdy w mediach przedstawiano nas jako zespół heavymetalowy, mówiliśmy: „Odwalcie się! My gramy power metal! My gramy death metal! My gramy flash metal! My gramy speed metal! My gramy pieprzony black metal!" - odniósł się do tego samego tematu frontman w rozmowie z „Tylko Rockiem". - I wiele z tych wymyślonych przez nas określeń utrwaliło się w późniejszych latach. Zresztą nasza muzyka była tak inna niż wszystko, co przed nią, że domagała się nowego określenia, takiego właśnie jak „black metal". Miała oczywiście wiele z heavy metalu, ale z domieszką punkowej agresji, z domieszką pieprzonej punkowej złości.

Przy okazji kolejnego wydawnictwa, „At War with Satan" formacja po raz kolejny poszła o krok dalej od konkurencji. Całą pierwszą stronę winylowego wydania zajęła dwudziestominutowa epicka kompozycja o walce Nieba z Piekłem (za inspirację posłużyło "2112" Rush), co było niespotykane jak na kapelę z tak ekstremalnych kręgów. Dzięki płycie grupa zasmakowała także list przebojów - w Wielkiej Brytanii krążek dotarł do 64. pozycji listy bestsellerów. Następne lata nie były jednak dla zespołu już tak pomyślne - mający premierę w 1985 roku czwarty w dorobku krążek "Possessed" spotkał ze znacznie chłodniejszym przyjęciem od poprzednich. W zespole także przestało się układać, bo tuż po jego premierze za współpracę podziękował Dunn (rozpoczął karierę pod własnym nazwiskiem). Kiedy sytuacji nie poprawił kolejny album, "Calm Before the Storm" (1987 rok), z zespołem postanowił rozstać się także Conrad (w 1988 roku powołał do życia solowy projekt, Cronos). Od tamtej pory jedynym członkiem pamiętającym początki zespołu był Bray. Kapela kontynuowała jednak działalność - w latach 1989-1992 przygotowała trzy studyjne albumy: „Prime Evil", „Temples of Ice" i „Waste Lands", na których funkcję wokalisty (a także basisty) pełnił Tony Dolan. Wszystkie te wydawnictwa nie były jednak tym, czego oczekiwali od zespołu fani. Na szczęście dla nich, oryginalne trio zjednoczyło się w 1995 roku. Motorem napędowym powrotu był „Cronos”, który od pewnego czasu na koncertach własnej formacji prezentował także materiał Venom i zaczął rozmyślać nad tym, aby znowu odezwać się do starych kumpli. - Razem z kilkoma przyjaciółmi zacząłem rozważać wszystkie za i przeciw i doszedłem do wniosku, iż istnieje szansa odtworzenia dawnej magii i tego, co zakończyło się w 1986 roku - opowiadał frontman. - Postanowiłem więc odezwać się i sprawdzić, czy możemy to wszystko wyprostować. Reaktywowana formacja zaczęła od występu na Waldrock Festival w 1995 roku następnie powróciła do studia, czego efektem było wydanie rok później EP-ki "Venom '96". Cztery z pięciu piosenek, które wypełniły zestaw były jedynie na nowo nagranymi utworami ze starszych płyt (m.in. "Welcome to Hell"). Na premierowy materiał miłośnicy zespołu musieli poczekać do 1997 roku, kiedy na sklepowych półkach pojawił się longplay „Cast in Stone".

Oryginalny skład szybko się jednak rozleciał - w 1999 roku z interesu wypisał się tym razem Bray. Na linii perkusista-zespół naprawdę musiało iskrzyć, bo Anthony nie wyjaśnił kolegom powodów odejścia (następnie zmienił numer telefonu i adres). Jego miejsce w zespole zajął Antony "Antton" Lant, brat Conrada. - To nasz kumpel od lat, kręcił się u boku Venom już na pierwszych próbach, w 1979 roku - opowiadał „Cronos” dziennikarzowi magazynu „Tylko Rock". - Pomagał nam, jak mógł. Był technicznym, zajmował się oświetleniem. Robił wszystko. Był nam zawsze bezgranicznie oddany. I zna nas na wylot. Wiesz, Venom nie mógłby zatrudnić kogoś takiego, jak Dave Lombardo[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/slayer/2014-07-04-279] czy Lars Ulrich[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/metallica_1/2014-07-04-277] - kogoś, kto nie bardzo rozumie, czym jest ten zespól. My potrzebowaliśmy kogoś, kto wie o nas wszystko. Kto zna nawet najbardziej parszywe strony grupy. Kto wie, w jakim gównie musieliśmy się babrać. Bo kariera Venom nie była usłana różami. To nie była jazda luksusową limuzyną! My potrzebowaliśmy kogoś, kto jest naprawdę dobrym przyjacielem. Kto rzeczywiście do nas pasuje. I „Annton” idealnie się nadawał. Już z nim na pokładzie, w 2000 roku formacja zrealizowała dziesiąty longplay, pod tytułem "Resurrection".

Następnie o grupie znowu ucichło na kilka lat. Głównym powodem milczenia formacji był wypadek, któremu uległ frontman. Podczas wspinaczki, uszkodził sobie szyję, zanim więc doszedł do siebie musiało upłynąć trochę czasu. Nie oznacza to jednak, że był to okres, w którym całkowicie stronił od muzyki. W 2003 roku wziął udział w sesji nagraniowej powołanego przez Dave'a Grohla (lider Foo Fighters[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/foo_fighters/2015-01-25-943], wcześniej Nirvana[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/nirvana/2014-07-04-397]) projektu Probot[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/probot/2015-01-25-944]. „Cronos” pojawił się w nagraniu pod tytułem „Centuries of Sin"[https://www.youtube.com/watch?v=2pJQiXesxss] na jedynej płycie zespołu (ukazała się w 2004 roku zatytułowana po prostu „Probot"). - Początkowo nie za bardzo wiedziałem, co chce osiągnąć, byłem więc nastawiony sceptycznie - wspominał w rozmowie z Lordsofmetal.nl. - Ale szybko mi wytłumaczył, na czym wszystko to miało polegać - "Chcę zrobić coś, co będzie brzmiało jak Venom. Wcześniej pracowałem z Lemmym i wyszedł nam z tego stu procentowy Motörhead. Zależy mi na nagraniu płyty z ludźmi i kapelami, które miały na mnie największy wpływ. Chcę więc mieć piosenkę Motörhead, Venom, Sepultury[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/sepultura/2014-07-04-286] czy Kinga Diamonda[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/king_diamond/2014-07-04-238]". Myślę, że udało mu się nagrać wspaniały album. Z Venom Lant powrócił dopiero w 2006 roku (w międzyczasie ponownie zrezygnował Dunn), premierę miał wtedy longplay „Metal Black", który był oczywiście nawiązaniem do klasycznego już wydawnictwa z 1982 roku. - Tamtą płytą Venom zapoczątkował nurt blackmetalowy, jednak zespoły w rodzaju Dimmu Borgir[http://metal-nibyl.ucoz.pl/blog/dimmu_borgir/2014-07-04-236] pchnęły tę muzykę w bardzo dziwnym kierunku - opowiadał dziennikarzowi magazynu "Teraz Rock". - Nigdy nie zabrzmiały jak Venom w 1982 roku. Dlatego postanowiliśmy przypomnieć, jak to się naprawdę robiło dwadzieścia pięć lat temu. Stąd tytuł "Metal Black".

Od wydania „Metal Black" kapela nie zwalnia tempa. Z koncertami dotarła nawet do Ameryki Południowej (m.in. do Kolumbii i Chile czy po raz pierwszy od 1987, Brazylii). W czerwcu 2010 roku formacja miała także w końcu okazję zagrać dla polskiej publiczności - muzycy pojawili się w krakowskim klubie Kwadrat. Kapela nie stroniła także od studia. Już w 2008 roku pojawił się nowy materiał grupy, pod tytułem "Hell". Drugą dekadę XXI wieku Venom rozpoczął albumem "Fallen Angels", który miał premierę pod koniec listopada 2011 roku.

Tak więc Venom stał się prekursorem całkowicie nowego gatunku- gatunku, który już wkrótce miał się przyczynić do tego, że spłonie cały świat... „Nergal” tak komentował miłość i zainteresowanie zespołem, który stał się inspiracją dla black metalu: „Zawsze byliśmy fanami Venom. Trzech skurwysynów najlepiej wygląda na zdjęciach. Brzmi banalnie, ale taka jest prawda. Trzy osoby to jest liczba idealna, magiczna wręcz, pięknie się uzupełnia; trzy, właśnie trzy... cztery to już nie to samo...

„Nergal” wspominał też: „Cronos z Venom, jeden z moich młodzieńczych idoli, zapytany czy zmieniłby cokolwiek w swoim życiu, z wrodzoną subtelnością odpowiedział: „Nie ma kurwa, mowy”. Wyjmowanie klocków ze swojej budowli jest ryzykowne, bo nie istnieje gwarancja, że gdy jeden wyciągniesz, to całość nie runie. Nie ma też pewności, że mała zmiana, choćby i inna decyzja podjęta w jakiejś sytuacji, nie sprawi, że zamiast udzielać wywiadu, będziesz siedzieć z grubą żoną, niańczyć rozwydrzone bachory. Oczywiście Cronos ujął to inaczej, ale taki był sens. Zapamiętałem to dobrze. Myślę podobnie. Mam taka naturę, że doceniam nawet parszywe sytuacje, w które czasem byłem uwikłany.”

 

[2] Venom – fikcyjna postać występująca w serii komiksów Marvela. Jest jednym z największych i najgroźniejszych przeciwników Spider-Mana.

Kategoria: black metal | Wyświetleń: 607 | Dodał: Bies | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
avatar
Formularz logowania

Wyszukiwanie

Kalendarz
«  Lipiec 2014  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031

Archiwum wpisów

Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek

  • Copyright MyCorp © 2024Darmowy kreator stron www - uCoz